CZytam to forum od marca 2011 kiedy to dowiedzieliśmy się o chorobie taty. Nigdy się nie odezwałam bo wszystkie informacje jakie się pojawiały na temat raka drobnokomórkowego nie napawały optymizmem a ja nie dopuszczałam do siebie myśli że może być źle. U taty wykryto raka przypadkowo. Od jesieni był jakby słabszy, szybko się męczył pojawił się kaszel. Wszystkie badania jakie miał robione potwierdziły samoistne włóknienie płuc. Na każdych wynikach była informacja "komórek nowotworowych nie stwierdzono". Dopiero biopsja węzłów śródpiersia wykazała komórki nowotworu drobnokomórkowego w stadium LD. Trzy dni po diagnozie tato otrzymał pierwszą chemię EP,łącznie podano mu 4 cykle, które zniósł bardzo dobrze. Potem była radioterapia ale niestety tylko głowy bo płuca były bardzo uszkodzone zwłóknieniami i lekarze nie chcieli ryzykować. Leczenie zakończył w lipcu, a ocena leczenia wykazała znaczną regresję choroby. Czuł się znakomicie, jeździł rowerem, nie stracił na wadze dużo spacerował. Nikt nie wierzył że choruje na raka i jest po tak wyczerpującym leczeniu. Na początku wrześniapojawił się kaszel, wizyta u lekarza wykazała zapalenia płuc. Dostał antybiotyk ale po tygodniu nie było poprawy. W międzyczasie wykonał też kontrolny TK płuc. Po tygodniu leczenia antybiotykiem lekarz skierował tatę do szpitala w celu kontynuacji antybiotykoterapi dożylnie, nie chciał obciążać niepotrzebnie organizmu. Tata cały czas czuł się dobrze, nasilił się troszkę kaszel ale tato funkcjonował normalnie. Drugiego dnia pobytu taty w szpitalu odebraliśmy wyniki TK ktore wskazywały na progresję choroby. W szpitalu zrobiono również USG jamy brzusznej, które wykazało pojawienie się przerzutów w wątrobie. W zasadzie cała wątroba była zaatakowana, nie było zdrowego obszaru a przecież nic nie wszkazywało, że dzieje się z nią coś złego. Od środy czyli trzy dni po przyjęciu do szpitala pojawiły się pierwsze duszności spowodowane wysiłkiem.W zastraszającym tempie nasilały się z każdym dniem. W niedzielę tato jeszcze mógł przejść chociaż kawałek a w poniedziałek już nie był w stanie funkcjonować bez tlenu. Odszedł we wtorkowy poranek po ciężkiej walce o każdy oddech.... Nie mogę uwierzyć,że już Go nie ma i nie mieści mi się w głowie, że w ciągu tygodnia rak go pokonał. Nie wiem co zrobiliśmy nie tak, gdzie popełniliśmy błąd w leczeniu, przecież statystycznie powinien żyć dłużej, czuł się świetnie, przez cały czas choroby nie zwątpił że mu się uda, nie zdążyliśmy nawet dowieźć go na konsultacje do jego onkologa, którą miał zaplanowaną na wtorek. Nie miał nawet szansy na leczenie drugiego rzutu bo wszystko potoczyło się tak błyskawicznie. Niech ta historia uzmysłowi wszystkim bliskim chorujących na ten nowotwór że rak drobnokomórkowy jest nieprzewidywalny i w ciągu tygodnia może zabić człowieka.
Bardzo Ci współczuję, przyjmij moje kondolencje... [']
moją Mamę rak pokonał w ciągu 5 miesięcy od diagnozy... nie mogłam uwierzyć że stało to się w tak krótkim czasie rak jest nieprzewidywalny, straszny, okrutny... Teraz pół roku po śmierci Mamy kiedy słyszę, że ktoś choruje na raka od razu zapala mi się w głowie czerwona lampka: "kolejna osoba umiera i nic nie da się zrobić" ... straciłam wiarę i sens w jakiekolwiek leczenie... wszystko na nic pewnie nie powinnam tego pisać i zabierać nadzieję innym.... przepraszam
_________________ Nadzieja umarła ostatnia... 17 III 2011 [']
mój tata przeżył niecałe 2 miesiące od chwili diagnozy
nawet leczenia paliatywnego nie dało się wdrożyć
inna bliska mi osoba - niecałe 2 miesiące od chwili diagnozy (leczenie wdrożono)
współczuję wszystkim, których to "paskudztwo" dotknęło
Masz rację rak jest nieprzewidywalny, mój Tata zmarł po 3 miesiącach od pierwszych objawów, które jeszcze nie wskazywały nowotworu. Nawet nie zdążył rozpocząć leczenia paliatywnego
agnieszka27, przyjmij moje wyrazy współczucia, bardzo mi przykro
Minęły 3 lata i 2 miesiące od momentu dnia diagnozy (ostra białaczka szpikowa).
I jak napisała H. Krall w "Zdążyć przed Panem Bogiem":
"[...] kiedy dobrze zna się śmierć, ma się większą odpowiedzialność za życie. Każda, najmniejsza nawet szansa życia staje się bardzo ważna."
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Dziękuję za wsparcie. Żałuję że wcześniej nie miałam odwagi tutaj się odezwać, na pewno byłoby mi łatwiej przez wszystko przechodzić. Ale byłam przekonana, że kiedyś napiszę, że są ozdrowieńcy, że mojemu tacie się udało że dam nadzieję innym. Tato był jeszcze młody miał 57 lat, był bardzo sprawny i silny. W chwili rozpoznania żadnych przerzutów, chorób, które mogłyby rzutować na sposobie leczenia a jednak się nie udało. Jeszcze jedna sprawa nie daje mi spokoju - czy ten typ raka może być dziedziczny? Ojciec mojego taty zmarł niemal w tym samym wieku na raka płuc. Dokladnie nie wiem czy był to drobnokomórkowy, ale na pewno nieoperacyjny i rozsiany.
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
agnieszka27, bardzo Wam wspolczuje
Choroba niestety potrafi nas niezle zaskakiwac czesto w tak szybkim tempie, ze po prostu nie mozemy nadazyc mylec...co, jak i kiedy sie wydazylo
Niby jest dobrze a po chwili ''bum'' i szok dla wszystkich. I jak sie na to przygotowac ?!
agnieszka27, moj tatus od diagnozy przezyl jeszcze pol roku. Dokladne pol roku
Bylo w miare dobrze, male skutki uboczne po chemii, tatko sam funkcionowal, jadl... az przyszedl zupelnie niespodziewanie moment szokujacy,ostatnie 3 tygodnie calkowita zmiana sytuacji, wszystko szlo w zla strone, w szalonym tempie. Zmiany pojawialy sie z godziny na godzine. Powiedzialabym nawet z minuty na minute
Kilka miesiecy tatko dzielnie walczyl o zdrowie. Ostatnie 3 tygodnie zycia choroba pokonala tatusia. Do dnia dzisiejszego nie moge pojac tego tempa, tego jak choroba potrafi w najmniej oczekiwanym momencie zaczac galopowac
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum