Dzięki za wpisy. Chciałam głównie zwrócić uwagę, że rozmawianie o śmierci o temat niezwykle trudny, tym bardziej, że nie jesteśmy do tego przygotowywani. Zwłaszcza w dobie, że 'mamy być wiecznie młodzi', tym bardziej myślenie o tym, że jesteśmy śmiertelni jest 'niemodne, niewygodne, niepożądane'.
Znalazłam kolejny cytat, który opisuje moje odczucia związane z tym tematem.
"Nie boję się niebycia (...) Ale trudno się pogodzić z myślą, że za mało daliśmy innym. Że nasz los był obojętny, nieważny. Boimy się, że nie zdołaliśmy zostawić wyraźnego śladu, że nie dość kochaliśmy, tworzyliśmy, bawiliśmy się, że jeszcze nie wszystkiego spróbowaliśmy, nie doświadczyliśmy, nie dość (...) " - Agata Tuszyńska, "Ćwiczenia z utraty"
Jako osoba chora onkologicznie nie da się o tym nie myśleć chociaż jeden raz.
Nie boję się śmierci. Jest to bardziej żal, który właśnie wyraża cytat powyżej. Oraz żal, że już nie będę uczestniczyć w codzienności, że nie będę mogła czegoś zobaczyć, obserwować, oglądać, słuchać, doświadczać itp.. I jeśli jest strach, to strach o bliskich jak sobie z tym poradzą.
I tak w celu wyjaśnienia. Nie szykuję się do spektakularnego skoku na drugą stronę.
Pozdrawiam serdecznie