Niestety swiat zawalil mi sie po raz drugi...
Pan doktor powiedzial, ze nie widzi sensu tej operacjii
Powiedzial, ze operacjs usuniecia zoladka ma sens tylko wtedy, kiedy inne organy sa zdrowe i wydolne, bo to bardzo ciezka operacja, obciazajaca caly orgqnizm. W sytuacji taty taka operacja moglaby mu tylko zaszkodzic
powiedzial uczciwie, ze operacja nie da nic dobrego. Na pewno go nie wyleczy, a tylko moze sprawic, ze organizm bedzie jeszcze mniej wydolny i kompletnie nie zdolny do walki z choroba
Powiedzial, ze na radykalna chemie raczej nie ma co liczyc, przy takich przerzutach, aczkolwiek trzeba czekac na wyniki his-pat i wtedy podjac jakies leczenie...
Dzis mamy konsultacje z jeszcze jednym onkologiem odnosnie chemii... Wiem, ze do momentu otrzymania wyniku nie moze byc mowy o zadnej chemi, ale chcemy sie juz zorientowac, co miga zaproponowac.
Jestem w kompletnej rozsypce...
Naczytalam sie juz tyle natemat tej choroby i zdaje sobie sprawe ze stanu taty... a jednak wciaz mysle sercem a nie rozumem i gdzies gleboko mam nadzieje, ze dadza chemie ktora zatrzyma to swinstwo... Myslicie pewnie, se jestem naiwna? Niestety nie potrafie myslec inaczej...
Dzisiaj tatko wychodzi ze szpitala i juz nie moge sie doczekac, zeby go zobaczy.. niestety tylko z daleka bo orzyplatala sie do mnie jakas paskudna bakteria i czekam na wyniki co to dokladnie jest
Mam nadzieje, ze to nic groznego, bo jeszcze tego brakuje, zebym byla chora
[ Dodano: 2013-02-05, 17:08 ]
Mam pytanie z innej beczki:
od srody mam jelitowke. Biore nifuroksazyd i dziala na tyle, ze zamiast 15 razy jak to bylo na pocatku biegam 3, 4 razy... Lekarka zlecila mi badanie kalu na salmonelle i czerwonke. Wynik bede miec dopiero w piatek. Zlecila dlatego, ze tak to dlugo trwa i ogolnie ja zle sie czuje. Slabo mi itd. Sama zrobilam sobie w laboratorium test na krew utajona w kale i wynik wyszedl pozytywny! O zgrozo! Czy przy tzw jelitowkach mozliwa jest krew w kale?? Czy powinnam sie zaczac czyms martwic??? Ahhhh juz brak slow na to wszystko...