Wynik po resekcji guza odbytnicy. Linea resectionis sine infiltratione caccinomatis. Adenocarcinoma tubulare mucosecretans G2 infiltrans exulcerans et partim necroticans. Fragmenta intestini fere normalis. Metastases carcinomatosae lymphonodorum 6/7. Guz wg. UICC 7ed pT3b pN2
LineaE resectionis sine infiltratione caRcinomatis - marginesy cięcia bez nacieku nowotworowego
Adenocarcinoma tubulare mucosecretans G2 infiltrans exulcerans et partim necroticans - gruczolakorak cewkowy śluzotwórczy G2 (II stopień złośliwości nowotworu w 3-stopniowej skali) naciekający, wrzodziejący i częściowo martwiczy
Fragmenta intestini fere normalis - fragmenty jelita w większości prawidłowe
Metastases carcinomatosae lymphonodorum 6/7 - przerzuty nowotworowe do węzłów chłonnych 6/7
Dziękuję bardzo za pomoc, miałam nadzieję że jednak nie będzie jeszcze przerzutów do węzłów chłonnych, czy to 6/7 to oznacza że w 6 lub 7 węzłach były już te przerzuty? I czy jeśli były w węzłach to mogły się już gdzieś "roznieść" po ciele? USG wątroby i RTG płuc były tuż przed operacją w porządku, podstawowe wyniki krwi też. Od operacj minęły dopiero 2tyg. dlatego nie robliśmy jeszcze markerów, mam nadzieję że uda się zrobić tomografię PET, ona pewnie wszystko pokaże?
6/7 oznacza, iż w 6 na 7 badanych węzłów były przerzuty.
Przerzuty do węzłów chłonnych zawsze są czynnikiem negatywnym w dalszym rokowaniu, zawsze istnieje możliwość, że doszło do dalszego rozsiewu nowotworu. To dobrze, że USG (USG jamy brzusznej, nie tylko wątroby, tak?) i RTG klatki były w porządku, jednak nigdy nie wiadomo, czy w międzyczasie rak nie poczynił dalszego spustoszenia. Trzeba mieć nadzieję, że nie.
Czy była wykonywana tomografia? Czy lekarz już zakwalifikował pacjenta do PET i z jakich wskazań?
Co do markerów - jeśli jest zdiagnozowany rak odbytnicy, to myślę, że nie ma potrzeby wykonywać tego rodzaju badania. Markery mają wartość diagnostyczną głównie po zakończeniu leczenia i monitorowaniu, czy nie doszło do wznowy/progresji, ewentualnie przy poszukiwaniu ogniska pierwotnego i sprawdzaniu jego zaawansowania.
Tak chodziło mi o USG jamy brzusznej, natomiast nie było jescze TK, jutro tata ma pierwszą konsultację u onkologa w Warszawie. Zobaczymy co on powie i jakie zleci badania. To klinika na Szaserów, więc może uda się jesli będzie taka potrzeba żeby zrobili mu to szczegółowe badanie TK PET.
W takim razie czekamy co powiedzą lekarze.
Na PET ot tak nie kierują, jako na "bardziej szczegółowe badanie TK" - są do tego konkretne wskazania, które muszą być przestrzegane.
Witam
Mój tata jest po operacji usunięcia guza odbytnicy - nowotwór złośliwy esicy. W tej chwili jest zakwalifikowany do chemii, nie wiem jeszcze nazwy, jak będę wiedzieć to dopiszę, ale proszę o infor. komu w jakich sytuacjach podaje się lek Avastin? Poczytałam trochę w internecie i wiem że właśnie stosuje się go przy jelicie grubym, ale jak to się załatwia, czy to trzeba indywidualnie prosić lekarza, czy NFZ?
[ Komentarz dodany przez: absenteeism: 2010-09-14, 13:30 ] yoka3, scaliłam nowy temat, założony przez Ciebie, z pierwotnym dotyczącym historii choroby Twojego taty, zgodnie z Regulaminem Forum.
Czy taki wszczepiony port można pielęgnować samemu? Mieszkamy daleko od dużych ośrodków medycznych i nie wiemy jak to będzie z tym przepłukiwaniem? Czy lekarz w zwykłym wojewódzkim szpitalu to zrobi?
Poszperałam dziś sporo w internecie i wystraszyłam się, bo prawie wszędzie przy nowotworach jelita grubego piszą, że jeśli były jakieś przerzuty chociażby do węzłów chłonnych to podawnie chemii to już tylko taka opieka paliatywna... Czy to prawda??? Czy jeśli mojemu tacie dziś zaczęli podawać pierwszą chemię FOLFOX to oznacza że na wyleczenie nie ma szans, podaje sią ją tylko aby wydłużyć życie i ewentualnie zaoszczędzić bólów nowotworowych??? Błagam odpiszcie, bo już wariuję ze strachu?
[ Komentarz dodany przez: absenteeism: 2010-09-14, 17:17 ] yoka3, scaliłam kolejne dwa założone przez Ciebie tematy z tematem pierwotnym. Pisz proszę w tym właśnie wątku - łatwiej odpowiadać nam na pytania kiedy wiemy jakiego konkretnie pacjenta dotyczą, w jakim jest on stanie i co mu dokładnie dolega oraz jak jest leczony. A tej możliwości pozbawiasz nas zakładając kilka różnych tematów w różnych miejscach.
Yoka3 nie martw się. Postaraj się nie tracić nadziei. Moja mama również walczy z nowotworem i jeśli lekarze zalecają dalsze leczenie i wykonują je to zawsze jest szansa. Więcej. Jestem psychoonkologiem i niejednokrotnie byłam świadkiem wyjścia z choroby, którą uznawano za przypadek beznadziejny. Głowa do góry. Trzymam kciuki za pomyślność leczenia!
Bardzo bardzo dziękuję, a jak to jest, czy jeśli teraz mój tata ma podawaną przez trzy dni chemię w klinice na Szaserów w W-wa to można poprosić jakiego psychoonkologa do niego na rozmowę, on jest bardzo tym wszystkim wystraszony i tak jakby sobie nie zdawał sprawy, że ma tak trudną chorobę, o nic nie pyta, i tak jak zawsze do tej pory wyczytywał nawet każdą ulotkę od lekarstwa od A do Z, tak teraz nic. Nie pyta o wyniki, nie używa słowa rak, nowotwór tylko guz, którego już mu przecież wycięli. Jak my możemy mu pomóc? Proszę napiszcie jeśli jesteście specjalistami lub podzielcie się doświadczeniem.
w szpitalu o którym piszesz powinien być na etacie psychoonkolog albo psycholog i myślę, że pomysł aby przyszedł do taty na rozmowę jest bardzo fajny. Sprawdź najpierw sama, w rozmowie z tą osobą czy uda się jej z tatą nawiązać rozmowę na jaką on może liczyć. Jeśli będzie to odpowiednia osoba, napewno doda tacie nadziei i wiary w uleczalność choroby. w dużej mierze właśnie w tej chorobie psychika odgrywa ogromne znaczenie. Nie można się poddawać i tracić sił, odbierać sobie nadziei że zawsze jest szansa. Myślę, że tato potrzebuje rozmowy a niestety ciężko rozmawia się z bliskimi osobami, nie chcąc obarczać ich ciężarem swoich przeżyć. Jeśli będziesz miała trudność z odszukaniem psychologa, odezwij się, postaram się jakoś pomóc w znalezieniu konsultacji.
Serdecznie pozdrawiam i jestem pewna, że przy wsparciu i trosce jaką okazujesz swojemu tacie, jest o wiele silniejszy.
JLee bardzo Ci dziękuję za pomoc, mieszkam daleko od Warszawy bo aż 400 km i w tej chwili u taty jest moja mama, a on jutro kończy pierwszą chemię i wraca do domu, będę chciała ja za dwa tygodnie być tam razem z nim na tej drugiej chemii to popytam w klinice. U nas będzie ciężko ze znalezieniem kogoś takiego, to Podkarpacie a w szpitalu w Tarnobrzegu nawet nie wiedzą co to jest port naczyniowy, a chciałabym żeby ten psychoonkolog był doświadczony i kompetentny. Tata jest skromnym, skrytym człowiekiem i nie będzie łatwo mu się otworzyć w takiej rozmowie. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum