Witaj Romeczku!
Oj, to zupełnie nie tak, jak myślisz.
Ja łapię chwile, cieszę się z każdego dnia z dobrym samopoczuciem Mamy, i nie zajmuje mnie myślenie "co by było gdyby", lub co będzie za kilka miesięcy i jak to w rokowaniach przebiega lub przebiegać będzie. W tej chorobie nie ma NIC pewnego, a statystyki i rokowania to tylko statystyki i rokowania, zaś organizm i tak zareaguje jak zareaguje: czyli przypuszczalnie powinien tak a tak, a jak będzie to nikt nie wie.
Problem jest w czym innym, mianowicie w nawyku, którego nie mogę się wyzbyć i chyba nie chcę, bo być może dzięki niemu żyję. Nawyk mówi mi: nie dotykaj, czego dotykać nie musisz, nie wchodź bez sprawdzenia, każdą informację potwierdzaj w co najmniej w dwóch niezależnych źródłach, postaraj się dowiedzieć, czego nie wiesz i ...miej wątpliwości.
Jednym słowem: kontroluj przebieg zdarzeń. W obecnej sytuacji chcę i muszę mieć
pewność,że wszystko przebiega prawidłowo bez zaniedbań czy niedopatrzeń. Jeżeli mam wątpliwości muszę je rozwiać lub potwierdzić, a w przypadku potwierdzenia podjąć stosowne działania.
Dlaczego to takie ważne? Bo mogłam Mamę w spokoju zostawić na etapie " nie, bo nie".Zmusiłam ją jednak do zrobienia czegoś wbrew sobie, a tym samym staję się odpowiedzialna za jej zdrowie i życie, bo to były moje, nie jej decyzje. Tym bardziej odpowiedzialna,że pozostawiam ją w zupełnej nieświadomości co do stanu faktycznego.
I wbrew pozorom nie chodzi tu o to, że to moja Mama, która strasznie kocham i kierują mną silne uczucia, tak, że głupieję ze strachu,że rak zabierze mi Mamusię i co to będzie, jak sobie dam bez niej radę.Różnie jest z tymi uczuciami, wiem, ze rak Mamę zabierze, i wiem,ze dam sobie radę.
Chodzi wyłącznie o to, że ktoś z różnych motywacji zaufał mi w najistotniejszej sprawie : zdrowia i życia, i od tego momentu jestem za nie odpowiedzialna. I wcale nie musiałaby to być moja Mama. Mogłaby to być pani, która w tej chwili spaceruje z pieskiem po ulicy w Przasnyszu albo Bydgoszczy, odpowiedzialność ta sama.
Dlatego próbuję czytać, bo muszę wiedzieć co się dzieje , jakie są tego przesłanki i jakie rodzi konsekwencje. Różnie mi wychodzi, bo temat ogrom, a usystematyzowanej wiedzy u mnie zero,więc głupoty mogą mi wychodzić, ale próbuję.
Czasami stwierdzam, że w tym zakresie mam parszywą naturę