Wiem, że zabrzmi to jak herezja, ale niekiedy patrząc na cierpienie naszych ukochanych, przeżywając z nimi każde cierpienie, każdy oddech... w momencie kiedy przejdą na drugą stronę odczuwamy coś na kształt ulgi, że już więcej nie będzie ukochana osoba cierpieć.
Aniu
Wiem o czym piszę, wiem jak potwornie to brzmi, ale tak niekiedy bywa.
Dziś gdy myślę o swojej Mamusi, widzę Jej łagodną. uśmiechniętą twarz, nie pamiętam bólu który przeżywała w swoich ostatnich dniach.
Dlatego staraj się myśleć o Mamusi, że jest tuż obok Ciebie, ale już nie musi cierpieć, nie musi męczyć siebie i Was, swoich bliskich.
Śmierć ukochanych jest niestety wpisana w nasze życie, przychodzi zawsze nie w porę, nikt nie cieszy się że uwalnia się od trosk dnia powszedniego, musimy ją zaakceptować, bo w jakiś sposób jest to też akceptacja naszego dnia ostatniego.
Różne wymyślono filozofie w związku z tym faktem, ale nawet jeśli nic do Ciebie nie przemawia, to... wspomnienie o kochanych osobach powoduje, że bez względu na to gzie się znajdują są tak naprawdę na odległość myśli.
Życzę Ci Wiary, Spokoju i Pamięci tylko o tych dobrych chwilach.