emi,
a może są przerzuty do kości (czego rzecz jasna nie życzę), skoro ból jest nie do opanowania?
czasem niestety stan zdrowia chorego nie pozwala na zastosowanie chemioterapii i to jest w tej chorobie specyficzną niemocą, na którą niestety nie mamy wpływu.
Oby te problemy w wynikach męża okazały się tylko przejściowe, czego z całego serca życzę
Łysy
_________________ jeśli masz zamiar chorować musisz być zdrowy i mieć pieniądze:)
Witaj EMI czytam twój post i jest dokładnie u mnie tak samo tez tato poszedł do szpitala z obiawami zapalenia płuc i dusznościami 2 czerwca kilka punkcji badania USG nastepnie w połowie czerwca wyjzad do Szczecina na torakohirurgie , wiesz w zasadzie mojego tatę zdiagnozowali na poczatku czerwca że jest nowotwór i do dziś przez dwa miesiace nie jest leczony dokładnie jak Twój mąż .
U taty wykryto podobno bardzo rzadki rodzaj nowotworu w opłucnej prawej , wystepujacy u młodych ludzi do 20roku zycia , mój tata 67 lat ...., zrobiono mu pleuroskopie w Szczcinie bardzo miły profesjonalny zespół wszystko do tego momentu było ok , ale u mnie w Szczcinie zrobili co mieli zrobić i odesłali do czarnrj dziury Gorzów wlkp gdzie mieszkaja rodzice pod opieke onkologa na chemie wówczas tato jeszcze czuł sie w miare optmalnie choc słaby bo nie jadł . W gorzowie kolejki zapisy itp badania (słaba krew) anemizuje sie wiec jest słaby przetoczenia krwi troszke lepiej i do domu , potem kolejna wizyta w szpitalu obrzeki nóg złe krazenie , wysłali nas do Warszawy na konsultacje , mój tata ledwo dojechał spowrotem , tam oczywiscie wizyta 2-3min z próbkami na powtórne badanie histo poniewaz uznali ze to nie mozliwe aby był taki rodzaj guza ...
W czerwcu guz był 4-6cm dziś jest 8cm , od 18dni czekamy na wyniki z Warszawy ! bo w Gorzowie nic nie robia tylko czekaja na wyrocznie z warszawy , a tata odchodzi coraz słąbszy , obrzeki nóg , nie chca go w szpitalu tylko ma w domu siedziec , udało mi sie nakłonic oddział nie (onkologii) tylko płucny gdzie był na samym poczatku , od piatku lezał podłoczony do pomp z dopamona i fluro... cos tam na obrzki zeby poprawic krazenie , ale dziś go wypisuja bo nie bardzo pomogły a oni juz sugeryją opieke z hospicjium !!! czyli nie doczekam wyników a jesli nawet to juz wszyscy mówia że w taki stanie nie dostanie chemi TO JAKIŚ OBŁED !!!!!!!!!!!!!
Jutro mam dzwonic do warszawy po wyniki tato w domu nie wiem !, zrobie wszytsko zeby dac mu tą chemie jesli w końcu bedzie jakaś wiadomośc z w-wy , tylko nie wiem czy doczeka ......
pozdrawiam cie i czekam na twoje info , a ja tez bede cie informował , bo na moje posty nikt nie odpowiadał bo to rzadki przypadek , jedynie Zosia bluszcz skarbnica wiezy czasmi sie do mnie odzywa
Emi czekam na wiesci od Ciebie bo mam idenetyczna sytuacje choc u taty choroba bardzo szybko postepuje 2mc i nie wiem czy doczeka tych wyników , bo nikt nic nie robi ....
[ Dodano: 2010-07-27, 22:24 ]
Emi dziekuje za meila w tutejszej poczcie , nie mogłem jakoś odpisac wiec wpisuję sie tutaj trzymam kciuki za męza , czekam na informacje czy dostanie jutro chemie
pozdrawiam ciebie męza i Wasze dizeci bo wszak one tez cierpią i martwia sie
TRZYMAJMY SIE
Witajcie! Nie pisałam długo, bo właściwie zaczynam dopiero teraz zdawać sobie sprawę z tego, że niedługo Go stracę. Chemię dostał w środę i czwartek 20 i 21 lipca. Cisplatyna i Alimta. Do niedzieli nic się nie działo, ale juz pod wieczór poczuł się źle i praktycznie do wczoraj leżał w łózku albo siedział w fotelu. Bóle aktualnie zwalczam Sevredolem 20mb który podaje wraz z paracetamolem co 4 godziny. W niedzielę wyjeżdżam wraz z dziećmi nad morze , uparł się, że chce jechać wiec na gwałt znaleźlismy ośrodek w Dziwnówku i jedziemy. Pewnie ostatni raz zobaczy morze. Dzisiaj jak odebrałam ze szpitala wypis to przeczytałam opis TK klatki piersiowej z 18 lipca. Kompletnie mnie to załamało bowiem jest o wiele gorsze niż to z marca. Ech szkoda słów.... pewno nie ma uzasadnienia zadawania sobie pytań w stylu dlaczego on? I dlaczego akurat teraz jak poszedł na emeryturę w sierpniu 2009 żeby zacząć realizować swoje marzenia.
Emi rozmawiaj z męzem , mów o wszystkim i pytaj o wszystko o co chciałas kiedyś i chcesz teraz zapytać a nie zawsze miałaś czas i moze nawet ochote .... moja mama bardzo cierpiała i cierpi ze pod koniec drogi mojego Taty nie mogła z nim rozmawiac choc tak bardzo chciała mimo ze byli strasznie blisko i mówili sobie wszystko , ale mimo to brakuje Mamie tych kilku dni Taty niemocy bo zawsze jest coś co chcelibysmy powiedziec czy usłyszeć ......
trzymaj sie
_________________ Spieszmy sie Kochać Ludzi tak szybko odchodzą ......
Emi. Bardzo mi przykro, że tak się pogorszyło. Myślałam, że chemia mu pomoże.
jedż z Meżem nad morzem i bawcie się dobrze. Informuj nas na bierząco jak się czuje Twój Mąż.
pozdrawiam ciepło
Witam! Nareszcie w domu.... pobyt nad morzem mozna zaliczyć do udanych, mąż trochę spacerował, ale wiekszość czasu spędzał na terenie ośrodka. Przynajmniej nawdychał sie trochę morskiego powietrza. Wróciliśmy dzień przed podaniem drugiej chemii. Dostał w środę cisplatynę a w czwartek alimtę. Cały czas podaję mu sevredol z apapem. I teraz jak w miarę opanowałam bóle to znowu męczy go złe samopoczucie i praktycznie od przyjazdu do domu ( wróciliśmy w piatek) cały czas leży :(:(:(. Dzisiaj mi powiedział, że jeżeli po podaniu 4 chemii i zrobieniu TK klatki piersiowej okaże się, że następuje dalsza progresja to więcej chemii nie bierze. Mówi, że zrobi tak jak Religa, przerwie chemie i pojedzie na ryby . Coś mi się widzi, że dopiero teraz zaczyna zdawać sobie sprawę ze stanu swojego zdrowia :(:(:(.
To tyle, serdecznie Was pozdrawiam , bez Was byłoby mi o wiele trudniej.
Emi witam , jak dobrze Cie widziec tutaj znaczt ze jeszcze jesteśie , trudno odnieśc sie do tgo co mówi twój maz ..., wiesz ja mam pewna teorie ale za wczesnie o tym moiwć...
jestesmy z Toba ...
pamietaj nie jestes sama wiem ze to banał , oj wiem jak nikt tzn jak wielu tutaj ale to prawda niektórzy tutaj naprawde sa z Toba sa byli i jeszcze długa bedą ......
R....
_________________ Spieszmy sie Kochać Ludzi tak szybko odchodzą ......
Ela, Padrone dzieki za ciepłe słowa
Lopenko "krajanko" ręce opadają jak się czyta to wszystko co się dzieje w naszej służbie zdrowia. Pozostaje tylko mieć nadzieję że jednak zdążą z pomocą dla Twojego Taty i podreperowaniem jego zdrowia.
Mój mąż narazie więcej leży, podaje mu środki p.bólowe, ciągle jest słaby ale pewnie tak właśnie musi być :(.
Pozdrawiam Was serdecznie.
emi***, mojego Taty nie przyjeli wczoraj nawet do szpitala bo stwierdzili,że nie ma miejsca. Dzisiaj dzwoniłam na paliatywny i pielegniarka( bardzo miła) powiedziała mi że muszę dzwonić w piątek być może coś się zwolni (tzn ktoś odejdzie na drugą stronę)
Porażka.
Witam! Długo nie pisałam bo nic się szczególnego się nie działo. Po 3 chemii wróciliśmy do domu i jak zwykle prawie 10 dni głównie leżał. We wtorek wstał , ubrał się i nawet zszedło do ogrodu, ale od środy znowu leżenie a od wczoraj przy każdej próbie wstania z łóżka i pójścia choćby do toalety dostaje ataku duszności. Wyglądało to nieciekawie i nie wiedząc jak mu pomóc zadzwoniłam po lekarza pierwszego kontaktu. Przyjechał , rzucił okiem na wypis ze szpitala, przyłożył na chwilę stetoskop do plecy i piersi, odwrócił się do mnie i .... machnął ręką. W drugim pokoju powiedział do mnie: no wie pani, to nie jest grypa, przepisze pani Euphylli long 300 mg 2 x dziennie i doraźnie Berotec N100. Jak coś się będzie działo to proszę wzywać pogotowie. I tyle.
Oczywiście nie zapytał czy mąż bierze jakieś leki a jak czytam ulotki w tych lekach to wydaje mi się że to wszystko się dla niego nie nadaje.
Mąż bierze leki na nadciśnienie, teraz się poci, gorączka 35, ja patrzę na to ze łzami w oczach , wściekła na swoją bezsilność. Ostatni posiłek zjadł wczoraj rano, nic nie chce jeść, picia tyle co łyknie przy popijaniu leków.
I teraz się martwię i szamoczę z myślami co dalej robić, mieliśmy jechać w niedzielę do Wrocławia bo w poniedziałek miał mieć TK klatki piersiowej i z wynikiem w środę miał się zgłosić na oddział. Tymczasem już teraz widzę, że o wyjeździe mogę zapomnieć, skoro jedyna pozycja w której on egzystuje to leżenie na podwyższonych poduszkach.
Jestem załamana i nie wiem co mam robić. Jestem sama , tu w domu nie mam z kim porozmawiać na ten temat. Dobrze że jest to forum, niestety akurat nie ma tu nikogo kto ma do czynienia z międzybłoniakiem , próbuję coś dopasować z nowotworem płuc ale wiadomo każdy jest inny i nic z tego nie wychodzi.
emi***, Emi mój Śp. Tatko na parę tygodni przed śmiercią leżał tylko na lewym boku. nie było mowy o leżeniu na drugim. Póżniej zaczeło się że nie mógł już się położyć bo się dusił. Spał na siedząco. Problemy z jedzeniem pojawiły się na ok 3 tyg przed śmiercią. Pił tak jak Twój mąż tylko przy połykaniu leków. Póżniej jak już trafił do szpitala to wszystko co próbował zjeść poprostu mu nie wchodziło miał zanik przełykania.
Bogusiu wiem, jak bardzo jest Ci ciężko naprawdę. Jeżeli potrzebujesz porozmawiać wiesz gdzie pracuję, zawsze możesz przyjść a ja w miarę możliwości (jak nie będzie klientów) wysłucham Cię. Jeżeli zajdzie taka potrzeba możemy się spotkać.
Musisz być silna. Wiem łatwo powiedzieć trudniej wykonać. Znam to.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum