we środę dowiedzieliśmy się, że mój tatus ma Carcinoma planoepitheliale GII w zatoce szczękowej.
Jestem załamana, ale wiem że teraz muszę wziąć się w garść i zabrać do walki.
Byliśmy w Instytucie Onkologii w Gliwicach, termin mamy na 12 maja br. na konsultację w Zakładzie Radiologii.
Po powrocie do domu zaczęłam szukać w internecie wiadomości na temat Instytutu
i z tego co widzę bardziej pochlebne opinie dostaje szpital na Raciborskiej 27 w Katowicach.
Spróbuję zaraz po Świętach zadzwonić tam.
Mam do Was kilka pytań:
o co mam pytać w trakcie pierwszej wizyty?
jakich badań wymagać , a jakie zrobić przed wizytą?
rozumiem, że należy wziąć kartę informacyjną ze szpitala, w którym tatuś miał operację, wynik histopatologiczny i skierowanie?
Będę wdzięczna za wszystkie wskazówki i rady.
Pozdrawiam
Beatko, ja byłam leczona w Gliwicach i mam bardzo dobre zdanie na ich temat. Wydaje mi się, że Gliwice mają nowsze i lepsze lampy niż na Raciborskiej - powtarzam opinię lekarzy, którzy mnie kierowali na leczenie.
Dokładnie jak przebiega leczenie i czego można się spodziewać przeczytasz w postach Jerzego, on ma tak samo jak Twój tata, tylko inna strona.
Rak dziąsła lewego dolnego
Carcinoma planoepitheliale spinocellulare keratodes invasivum GII
jerzozwiesz@amorki.pl [28-03-2010]
[ Idź do strony: 1 ... 8, 9, 10 ]
Nawet stopień zjadliwości ten sam.
Myślę, że jak postudiujesz wpisy Jerzego, będziesz wiedziała o co pytać.
Pozdrawiam
_________________ Człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry.
Dawno nie pisałam, bo tyle się dzieje... całe swoje prywatne życie odsunęłam na dalszy plan, dobrze że mam tak wyrozumiałego i kochanego męża, który to rozumie...
U mojego Taty sprawa nie wygląda za dobrze, niestety... Choroba postępuje w strasznym tempie, a wszędzie trzeba czekać:(
Byliśmy w IO w Gliwicach, przyjął nas radiolog, który po przejrzeniu zdjęć z rezonansu magnetycznego stwierdził, że sprawa jest trudna i sama radio tu nie da rady. Musimy poszukać chirurga, który nas skonsultuje i podejmie decyzję co dalej? Jestem bezsilna, nie wiem jak mam Tacie pomóc... Znalazłam chirurga otolaryngologa, umówiłam nas na konsultację na poniedziałek. Zobaczymy co powie. Mam nadzieję, że zdecyduje się na wycięcie tego cholerstwa i powalczymy dalej. Najbardziej obawiam się, że nowotwór okaże się nieoperacyjny i pozostanie nam tylko paliatywna radioterapia.
Tatuś jest w nie najlepszym stanie psychicznym. Już mi brakuje argumentów na przekonywanie Go, że nikt Go jeszcze nie przekreślił, że ciągle jest nadzieja na wyleczenie.
Dodatkowym problemem jest strach mojego Tatka przed kolejną operacją. Ciągle powtarza , że nie da się już ciąć, że boi się cierpienia, że z pewnością ma przerzuty odległe do narządów. Nie mam siły już tego wszystkiego słuchać.
Z rezonansu wynika, że rak atakuje kości nosa, oczodołu no i oczywiście szczęki.
Wygadałam się trochę:) mam nadzieję, że ktoś napisze parę słów pociechy, bo jest mi z tym naprawdę ciężko. Pozdrawiam.
Skoro nie ma jeszcze ostatecznej diagnozy i określonego celu leczenia Taty to nie powinnaś się załamywać. Dla Taty na pewno to szok... Mój Tato załamał się i od samego początku był pesymistą. Pocieszałem jak mogłem... . Nie pomogło.
Trzymam za Was jak i za innych chorych kciuki i życzę jak najlepiej. Będę śledził Twój temat.
Pozdrawiam,
Tomek
_________________ Per aspera ad astra... - 09.04.2011 [*]
beatkaa32
Nie poddawaj sie bądz przy Tacie nawet jesli brakuje Ci argumentów na podniesienie Jego. powtarzaj mu jakim jest wspaniałym człowiekiem jak bardzo jest wam potrzebnypoprostu bądż przy nim aty jesli chcesz to krzycz płacz i wygadaj się to może choć trocchę Ci pomoże. Dla każdego chorego ta choroba to okropy szok psychiczny i fizyczny.
cieplutko cię przytulam
_________________ Tęsknie bardzo za Tobą Mamusiu ....
Serce zasnęło. Już się nie obudzi. Dusza opuściła ludzi. Wzleciała do góry, wysoko ponad chmury. Ujrzała złotą bramę Przekroczyła próg. Nowe życie rozpoczęła,
A brama za nią się zamknęła.
Dobry Jezu a nasz Panie daj jej wieczne spoczywanie...
Beatko, spróbuj jeszcze umówić się z szefem I Kliniki Radioterapii w Gliwicach, na 8 piętrze. Musisz to zrobić przez sekretarkę. Profesor jest ciepłym, wrażliwym człowiekiem - sama tak załatwiałam przyjęcie,bez "argumentów" - być może pomoże Ci. Oni tam się specjalizują właśnie w leczeniu laryngologicznym.
Nie poddawaj się, Tata ma prawo się bać, sama ten etap przeszłam, wiem jak ciężko się pogodzić z takim rozpoznaniem. Po prostu bądź z Tatą, to bardzo ważne, mnie ogromnie motywowała do leczenia córka, gdyby nie ona, też machnęłabym ręką i czekała na rozwój choroby.
Ściskam Cię mocno i życzę dużo siły.
_________________ Człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry.
witajcie:)
dawno mnie tu nie bylo, ale też wiele się działo w naszym życiu. Tato zakwalifikował sie do chemioterapii, miał dostać 6 cykli MTX; po pierwszym dostał zapalenia otrzewnej:( dobrze, że był w szpitalu i od razu trafił na stół, inaczej nie byłoby Go z nami. Potem długa przerwa-skutek operacji, nastepnie dwa kolejne cykle w odstępach dwutygodniowych i ... cudowne 3 miesiące bez jakichkolwiek środków przeciwbólowych:) w połowie października radioterapia- 5 lamp- 4x600 , 1x2300. zadziałało:) byliśmy na kontroli, lekarz prowadzący ogólnie zadowolony z rezultatów, następna kontrola 19 grudnia. Mam do Was jedno pytanie: czy po miesiącu od zakończenia radioterapii może wystąpić skutek uboczny w postaci wrzodu? Oprócz tego Tato skarży sie na bóle okolicy naświetlanej:( pytałam lekarza, stwierdził, że może być i tak... dodam, że bezpośrednio po lampach było OK, Tato czuł się świetnie, żadnych bóli, odzyskał apetyt, potrafi wstawać w nocy na jedzenie... nie wiem, słyszałam, że lampy działają do trzech miesięcy po zakończeniu leczenia... pozdrawiam serdecznie i dziekuję za zainteresowanie
U mnie bóle okolicy naświetlanej wystąpiły 5 miesięcy po lampach.
Wiem, że skutki radioterapii ponosi się bardzo długo...niestety.
Fakt, że bezpośrednio po naświetlaniach czułam się najlepiej, teraz jednak co chwilę coś mnie dopada...a to boli jama ustna, to kości szczęki, to mi się ropień zrobił....na nudę nie mogę narzekać.
O wszystko wypytujcie dokładnie lekarza i w razie dolegliwości proście o leczenie. Tata nie może cierpieć, na każdą przypadłość proście o leki.
Powodzenia
_________________ Człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry.
jest nieco gorzej, niestety:( przy płatku nosa, po tej samej stronie co rak, otwiera się rana;( zmiana jest bardzo widoczna- na wysokosci kości policzkowej uwidocznił sie guz wielkości moreli we wszystkich kolorach fioletu. Dziś ruzyliśmy z chemią , tato dostał paklitaksel ; 3 cylke, potem 2 tyg przerwy i znów 3 cykle. Zmieniliśmy ośrodek, już nie jeździmy do IO do Gliwic tylko do Tarnowskich Gór, tam na ul. Pyskowickiej jest pododdział chemioterapii. Atmosfera jest ok, personel także. Dziś na 1 wlewie- pielęgniarka bardzo kompetentna, poinformowała o ewentualnych skutkach chemioterapii, poleciła płukanki do płukania ust, i zaproponowała skierowanie Taty pod opiekę hospicjum domowego. Jak to usłyszałam, to się najeżyłam, bo hospicjum kojarzy mi się z ostatnim etapem choroby:( , ale dotarło do mnie, że tak będzie dobrze- tatko w każdej chwili będzie mógł liczyć na opiekę lekarza czy pielęgniarki, nie trzeba będzie biegać do rejonu po leki... Mam nadzieję, że ta chemia trochę ojca podniesie na zdrowiu, choć nie ukrywam że nie wygląda to najlepiej.
jesteśmy po 2 chemii:) jest nieźle, zważywszy na fakt, iż okropnie się bałam, że krew "poleciała" i chemii nie będzie... ale wyszło OK:) Tatuś jest bardzo słaby, dziś po oddziele woziłam Go na wózku inwalidzkim i był z tego powodu bardzo niezadowolony... Generalnie twarz poprawiła się... guz wyraźnie zmalał, obrzęk ustąpił:) jedynym mankamentem jest bardzo brzydki zapach wydostający się z ust Taty:( pytałam panią doktor(bardzo miła zresztą), o pochodzenie tych "aromatów". Okazało się, że masa guza rozpada się i stąd te przykre dla nas zapachy.
Mam w ręku kartę leczenia szpitalnego, oto schemat leczenia:
Paxitaxel 140 mg w dniu cyklu 1,8,15 rytm 28 dni
Dexaven 16mg
Ranigast 50mg
Clemastil 2ml
250-500 NaCl
Nie jestem pewna czy dobrze przepisałam, bo lekarka pisze bardzo niewyraźnie. Pozdrawiam
Przepraszam że wtrącam swoje trzy grosze ale mam pytanie związane z rozpoznaniem choroby twojego taty. Mianowicie w jaki sposób dowiedzieliście się że w zatoce szczękowej znajduje się jakiś guz, czy robiliście MR? Pytam dlatego ponieważ ja miałam robione MR czaszki i na wyniku wypisane jest "polipowate pogrubienie błony śluzowej w lewej zatoce szczękowej", byłam u neurologa który mnie wysłał do laryngologa a on stwierdził ze tego typu rzeczy to ma co drugi człowiek. i teraz nie wiem czy lepiej to ponownie sprawdzić. Dziękuję z góry za odpowiedź tobie i tacie życzę samych dobrych wiadomości . Pozdrawiam
_________________ [*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
witaj:) tato miał robione RTG na którym wyszła całkowita zacieniona zatoka szczękowa. Przy zabiegu okazało się , że to nie torbiel jak lekarz pierwotnie zakładał, tylko tkanka... badanie MR to potwierdziło... tylko że wtedy był już ogromny guz, nieoperacyjny zupełnie. Pozdrawiam i życzę Ci dużo zdrowia.
Dzięki, że odwiedziłaś i śledzisz mój wątek. U Twego taty widzę długie leczenie. Widzę też że ma mocne oparcie w Tobie. Jest to mu bardzo potrzebne choć czasami bywamy nieznośni ze swoimi dolegliwościami.
Pozdrawiam i życzę Tobie i całej Twej rodzinie pogodnych Świąt Bożego Narodzenia pełnych nadziei i optymizmu a Tacie aby zwycięsko przeszedł tą nowotworową golgotę.
_________________ Przeszłość została napisana, lecz możemy się z niej uczyć i zmieniać przyszłość
Kmis - dziękuję za "wizytę" i serdecznie pozdrawiam. Tato dostał dziś trzeci wlew. Następna wizyta 11 stycznia 2012 roku. Jestem pełna wiary i optymizmu, że ta chemioterapia, choć paliatywna , da nam się cieszyć Tatą jeszcze długo. Pozdrawiam.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum