Rak jest niewątpliwie,ale może mniejszy,nieco inaczej położony niż wskazywałyby wyniki TK.
Na pewno jest to wiemy, raczej TK jest dokładnym badaniem, pewnie, że niewielkie różnice w pomiarach guza mogą się zdarzać tak jak zdarza się, że TK nie pokaże jakiś drobnych zmian, otwiera się pacjenta podczas operacji a tam cała masa drobnych przerzutów, których wcześniej nie było widać. Co do położenia to bym się nie czepiała bo to jest widoczne, czy guz jest ograniczony, czy nacieka, do czego przylega. Wiem, że szukasz nadziei ale tylko na podstawie badań obrazowych możemy stwierdzić, że coś jest, jak duże i gdzie leży, przecież nie inaczej lub po otwarciu chorego ale i tak nawet otwierając lekarz bazuje na wynikach badań.
etm35 napisał/a:
ale wtedy krwioplucie jest ciągłe i mniej obfite
To już przy mocno zaawansowanej chorobie i też niekoniecznie.
etm35, musicie poczekać na badanie PET, nie ma co analizować dokładnie co i dlaczego bo to i tak nie zmieni stanu rzeczywistego, kiedy macie tego PET-a.
Dziękuję,ale na wizytę do onkologa pojedziemy choćby dlatego,że wtedy po PET już będzie szybciej kolejna wizyta.Czytałam świetny wywiad z prof.onkologii,tak naprawdę dający nadzieję,była tam mowa m.in. o tym,że widział on w swojej karierze przypadki samowyleczenia,których nikt nie potrafił wyjaśnić.
Jesteśmy po wizycie u onkologa,pobudka o 4,czekanie od 7 do 13.Onkolog każe czekać na wynik PET.Uważa że nie powinno być chemii przed operacją.Zauważyłam u taty mocno powiększony węzeł chłonny na szyi po prawej stronie
A co myślicie o tym powiększonym węźle,znowu wpadam w panikę i wmówiłam sobie,że to przerzut,że to przez czekanie na PET,że gdyby tata dostał od razu chemię to by tego nie było.Ile u Was czeka się na PET?
Jak będziesz tak wpadać co chwilę w panikę to nie wytrzymasz tej presji a przed Wami jeszcze tych sytuacji stresogennych trochę będzie. Wiesz jakiego macie przeciwnika i wiesz, że z nim jest trudna walka i niestety trzeba się szybko ogarniać.
Bez badań to nic nie wiadomo, może są to węzły odczynowe, albo obserwować przez parę dni, czy coś się zmienia albo zrobić usg węzłów, są całe powiększone/podpuchnięte, czy guz jakiś wywaliło, boli to tatę np. przy dotyku?
Ja to mówię o stresie dla Twojego dobra. Stres bardzo wyniszcza, osłabia, wpędza w nerwicę i depresję a Ty teraz powinnaś być silna dla taty. I Ty i tato potrzebujecie wsparcia. Tato na pewno nie chciałby żebyś tak się denerwowała bo odbije Ci się z czasem na zdrowiu. Łykaj jakieś antydepresanty/tabletki na uspokojenie, popijaj melisę i nie potęguj w sobie lęku bo jesteście na początku tej drogi, przed Tatą i Tobą jeszcze wiele chwil cierpienia i o wiele gorszych dni niż są obecnie. Pewnie, że tego nie życzę ale jesteś świadoma jaka to jest choroba i jak potrafi się zakończyć.
Nie wiem, czy zrobienie w tej chwili usg by Cię uspokoiło ale jak chcesz możecie zrobić nawet prywatnie, koszt rzędu ok. 100 zł.
" Węzły chłonne powiększone z powodu zmian nowotworowych toczących się w obrębie jakiegokolwiek rejonu, z którego spływa chłonka zwykle są niebolesne i nie zmniejszają swojej objętości. A węzłach chłonnych powiększonych odczynowo, czy pozapalne dają się lekko przesuwać, i przy ucisku sprawiać ból "- to ściągnęłam z tutejszego forum
pozdrawiam
Ten jest niestety niebolesny i na szyi więc co przerzut odległy?Na USG tata nie pojedzie ma dość lekarzy,nawet mi dzisiaj tego węzła nie pozwolił onkologowi pokazać
Jestem wściekła,tata wcześniej chyba nie miał przerzutów,boję się że po pobraniu wycinka się rozsiało bez chemii,a to wszystko moja wina bo ja podpowiedziałam tacie taką drogę.Chirurg się uparł na PET,a teraz i tak chce najpierw chemię dawać przed operacją i jeszcze tak długie czekanie.Czy to normalne żeby człowiek z rakiem tyle czekał.
a to wszystko moja wina bo ja podpowiedziałam tacie taką drogę
Nie obwiniaj sie bo - po pierwsze tylko to cię jeszcze niepotrzebnie dołuje a - po drugie przecież starasz się robić wszystko tak aby było jak najlepiej.
Nie wiesz co by było gdybyś wybrała inną drogę. I czy byłoby lepiej czy gorzej.
Marzena66 ma rację, musisz się uspokoić bo wiele trudów jeszcze przed wami.
Mnie w trudnych sytuacjach pomagała fuexytyna. Zaczyna działać jednak dopiero po tygodniu brania.
Pozdrawiam
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Po pierwsze to nie wiemy gdzie ma tato przerzuty i czy w ogóle je ma, PET pokaże, nie dopowiadaj sobie historia
W niczym tu Twojej winy nie ma, bierzemy pod uwagę zawsze to co lekarz nam sugeruje, On wie lepiej my tej choroby jak kogoś z naszych bliskich dopadnie dopiero się uczymy. Zawsze można mieć do siebie pretensję, że złą podjęliśmy decyzję obojętnie jaką podejmiemy.
Etm, czasami w badaniach nie widać przerzutów bo są takie malutkie, że badania obrazowe ich nie pokazują. Komórki nowotworu mają zdolność naciekania także naczyń krwionośnych i chłonnych. Dzięki temu, po dostaniu się do światła naczynia wraz z krwią lub chłonką, mogą rozsiewać się po całym ciele. Jeśli w innym, odległym miejscu komórki nowotworowe napotkają korzystne warunki do osiedlenia się i namnażania – pozostają tam i tworzą nowy guz nowotworowy nazywany przerzutem.
Tato ma na razie zdiagnozowane zmiany w płucach ale co zrobił rak w płucach zanim go stwierdzono jeszcze tego nie wiemy, czy już drogą krwionośną czy chłonną przemieścił się dalej nie wiemy i tak jak napisałam wyżej, czasami badania nie pokażą niczego złego a już rak krąży po organizmie.
Etm jak tylko Ci to opisuje dla Twojej wiedzy i świadomości, bo jesteś spanikowana i chcesz bardzo dokładnie wszystko wiedzieć. To co Ci opisuje to tylko gdybamy co by było gdyby......u taty nic nie wiemy na razie więcej oprócz płuc i mimo, że stres Cię zżera to i tak musisz czekać.
Jeśli miało się coś rozsiać to już to zrobiło i te trochę czekania już tak bardzo nie wpłynie na taty stan, zresztą tato chodził ze swoim rakiem już jakiś czas zanim go wynaleziono i rak jakie zrobił spustoszenie dowiesz się po badaniu PET.
Po badaniu podadzą tacie chemię, która będzie miała za zadanie zniszczyć guz pierwotny i ewentualne przerzuty, jeśli takie są, bo tego nie wiemy.
pozdrawiam i proszę wspomóż się jakimś lekiem uspokajającym bo nie wyrobisz przy takim podejściu.
[ Dodano: 2016-08-25, 00:04 ]
Wygląda na to,że tata będzie czekał ponad miesiąc od pobrania wycinka do rozpoczęcia chemii,czy to zawsze tyle trwa?
[ Dodano: 2016-08-25, 11:21 ]
I stało się to co czego najbardziej się bałam.Wybrałam złą drogę leczenia,tata nie dostał chemii po bronchoskopii i pojawił się przerzut,gdyby tata trafił do onkologa a nie chirurga nie byłoby czekania na PET tylko chemia i pewnie by tego nie było.Lekarz powiedział,że powiększony węzeł to na pewno przerzut.
[ Dodano: 2016-08-25, 11:22 ]
Napiszcie proszę ile czekaliście od wycinka do chemií
Nie wiń się za drogę, którą wybrałaś dla taty, przy tej chorobie każda droga może okazać się niewłaściwa.
Ten przerzut już mógł być wcześniej, on wcale nie musiał pojawić się teraz. Już Ci pisałam, że drogą limfatyczna czy krwionośną rozsiewają się komórki rakowe, tato chodził z rakiem już na pewno długi czas a on mógł robić jakieś spustoszenia/przerzuty w organizmie i to raczej pewne. Może być już i w innych miejscach, PET pokaże więcej informacji. To nie jest wina Twojej decyzji a chroby, którą tato ma w sobie i która niestety tak postępuje.
etm35 napisał/a:
Napiszcie proszę ile czekaliście od wycinka do chemií
To jest różnie, zależy od ośrodka. Po pobraniu materiału i otrzymaniu wyniku hist.pat a następnie wizyty u onkologa, który podejmie jakąś drogę leczenia nie są to jakieś długie terminy, u nas było chyba do. ok. 2 tyg. ale pewnie u każdego jest trochę inaczej.
Dziękuję za odpowiedź czyli wnioskuję,że u Was od pobrania wycinka do pierwszej chemii minął min.miesiąc?Ta buła na szyi rośnie i to chyba nie węzeł,węzeł jest raczej wyżej.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum