Dzis polozyli mame na oddzial. Zaczyna 5tyg radioterapie oraz chemioterapie-wlew ciagly 96h. Jest szansa, ze wyjdzie w sobote ze szpitala. Jejku jeszcze dwa miesiace temu do glowy by mi nie przyszlo, ze moja mama bedzie miala nowotwor zlosliwy. Pamietam, ze zawsze powtarzala "wszystko, ale nie rak"!!! Jest zalamana. Placze. Boje sie tez o jej stan psychiczny ... Ja jestem nerwowa, przestraszona a co dopiero Ona musi czuc. Mam nadzieje, ze po 5 tyg bedzie zdrowa. Chociaz wiem, ze musi zdarzyc sie cud by tak bylo. Jednak w to wierze! Przeciez to najwazniejsza osoba w moim zyciu. Nie moze byc inaczej. Pozwole sobie zacytowac jej slowa do mnie:
"Czy malenka czy duza zawsze bedziesz moim dzieckiem.
Kims kto jest dla mnie najwazniejszy na swiecie.
Kims kogo kochalam, kocham i zawsze bede kochac.
Kims o kim wciaz mysle, o kogo lekam sie oraz pragne bys byla zdrowa i szczesliwa.
Jak dobrze, ze jestes coreczko!!!"
Mama dzielnie zniosla chemioterapie Jak narazie bez zadnych skutkow ubocznych. Teraz dojezdza codziennie na radioterapie. Jest przerazona ile ludzi choruje. Jakie kolejki na przyjecie na oddzial. Jak duzo kobiet w ciazy ...
Mam pytanie, kiedy beda kolejne badania - w polowie leczenia czy po zakonczeniu? Teraz jest taka niepewnosc czy guz sie zmniejsza czy nie. To czekanie tez wykancza psychicznie.
Widzialam powyzej, ze sa opisane stopnie zaawansowania klinicznego nowotworu czy na podstawie tych wynikow, ktore opisalam wczesniej mozecie mi pomoc w okresleniu tego stopnia? Z gory dziekuje
Niestety mama czuje sie coraz gorzej. Zaczely pojawiac sie skutki uboczne chemioterapii ... Jest strasznie slaba, ma mdlosci, czasem biegunke. W sumie byla na to przygotowana. Ale chyba miala nadzieje, ze bedzie w tym niewielkim procencie ludzi, ktorzy dobrze ja znosza. Powtarzam mamie, ze czlowiek potrafi wiele wytrzymac tylko mu sie wydaje, ze jest slaby. Niestety to nic nie daje. Zero woli walki. Powtarza, ze ona nie widzi sensu leczenia bo z rakiem nie da sie wygrac. A jak juz da sie cudem wygrac to i tak powroci ... wiec po co sie leczyc i meczyc. Zaden psycholog nie wchodzi w gre. Mama nie chce pomocy. I co ja mam zrobic?! :(
kanalu odbytu plaskonablonkowy T2N1M0 od stycznia 2012 roku. Jestem pacjentka Instytutu Onkologii w Warszawie pod opieka prof Krzysztofa Bujko bardzo dobrego radiologa. Pzreszlam cykl 27 naswietlan i 2x96 godz. wlew chemii. Cale leczenie znioslam nad wyraz dobrze poza typowymi dla tego typu leczenia doleglowosciami. Bylam oslabiona, mialam chwilowe problemy urologiczne i gastryczne. Nie dopadly mnie wymioty, ktorymi mnie straszone a moze to za sprawa przyjmowaniaa leku Atossa, ktory zapobiega mdlosciom. Nie utracilam wlosow czego sie obawialam cale leczenie trwalo od 19 marca do 29 kwietnia. Minelo 2 lata i jak dotad spokoj jedynie jako poxne powiklania radioterapii pojawily sie klopoty ze zwieraczami. To jednak norma i z tym trzeba sie liczyc i co najwazniejsze da sie z tym zyc. Moje wypady do miasta planuje zawsze szlakiem WC mam ze zoba obowiazkowy zestaw majtasy podklad i dobre chusteczki higieniczne gdy cos sie przytrafilo. Niestety kilka razy musialam uzyc tego zestawu.
Mozna powiedzec, ze wszystko jest dobrze jedynie gdzies na dnie duszy i z tylu glowy placze sie lek. Ja choruje na raka juz od 1997 roku a pierwszy byl rak piersi. Na chorobe nowotworowa choruje sie juz do smierci i choruje na nia tak naprwde cala rodzina. jednak da sie z tym zyc uwierz mi i przekaz mamie dobre wiesci. Radze tez wizyte i terapie z psychoonkologiem mnie to bardzo wzmocnilo psychicznie i dalo mi kopa. Duzo zdrowia i wytrwalosci. Jesli trzeba sluze swoim wsparciem.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2014-08-10, 16:31 ] Majuna, gdybyś chciała opisać swoją historię - załóż swój wątek.
Mama dzis zaczela kolejny wlew ciagly 96h chemioterapii. Stan ogolny dobry. Jest jednak strasznie oslabiona, ale to chyba normalne. Dokuczaja jej rowniez poparzenia po radioterapii. I doslownie zadne kremy, masci itp. nie pomagaja. Zostaly w sumie 4 lampy. Mam nadzieje, ze wytrzyma jeszcze te pare dni i juz niedlugo okaze sie czy leczenie przynioslo jakis skutek. Musi! Nie biore teraz innej opcji pod uwage.
Nie wiem czy powinnam zalozyc do tego osobny watek.
Po tym jak dowiedzialam sie, ze mama ma nowotwor strasznie boje sie, ze ja tez ... Popadam chyba w jakas paranoje. Zaboli mnie glowa - boje sie, ze guz mozgu, zaboli reka, noga, kregoslup, brzych itd. - boje sie, ze tez nowotwor. Wiem, ze jestem teraz bardziej narazona genetycznie i chcialabym sie zbadac. Poprosilam lekarza o skierowanie na kolonoskopie. Cytologia juz zrobiona. Mam 28 lat i nie chce by lekarz mnie wzial za jakas psychopatke, ktora zwariowala na punkcie nowotworow. Ale co moglabym jeszcze zbadac profilaktycznie? Wiem, ze moglabym isc na rtg wszystkiego itd. Ale w moim wieku jakie badania powinny byc zrobione? Tymbardziej jesli wystapil nowotwor u mamy. Mam malutka coreczke i musze byc dla niej zdrowa. Wczesniej czlowiek nie myslal o tym. Zawsze wszystko bylo wazniejsze. Teraz zupelnie zmienilam podejscie do zycia i zdrowia. Nie przejmuje sie juz drobnymi problemami. Rowniez dzieki temu forum, ktore w pewnym stopniu pomoglo mi zrozumiec losy chorych na nowotwory i czlonkow ich rodzin.
Mama wczoraj zakonczyla 5tyg radioterapie i dwie chemie po 96h. Ma ogromne poparzenia, rany ... Zadne leki nie pomagaja! Cierpi. Placze z bolu. Jak nie moja mama! Lekarka prowadzaca rozlozyla rece i nie miala pojecia jak zaradzic tym poparzeniom. Zawolala na konsultacje drugiego lekarza i w sumie nic konkretnego nie zdzialali. Dostala masc, ktora jak narazie nie pomaga i tyle. Najwidoczniej trzeba po prostu zacisnac zeby. Czas goi rany. Szkoda mi jej. Czesto przed snem mysle sobie by ten bol przeszedl na mnie by choc na chwile jej ulzylo.
Wydaje mi sie, ze nadal nie ma woli walki.
Na karcie z wypisu napisane jest "guz w 80% usuniety", ale to lekarka stwierdzila po badaniu per rectum. Dziwi mnie to bo o ile wiem nie bylo wiadomo przed leczeniem jaka wielkosc ma guz. Jesli to prawda czy jest to dobry wynik jak na to leczenie, ktore przeszla?
Czy oni nie powinni zrobic mamie jakiegos rezonansu?
W sumie lekarka powiedziala, ze jeszcze przez ok miesiac radioterapia i chemioterapia dziala. Mam nadzieje, ze po tym czasie wynik osiagnie 100%
W jakim przypadku robi sie test odnosnie markerow? Moja mama w ogole nie miala tego robionego. Czy nie jest to dziwne?
Czy kazdy chory na nowotwor ma robione takie testy?
Jeszcze jedno pytanko. Czy nowotwor kanalu odbytu czesto daje przerzuty?
Za tydzien kontrola. Lekarka chce zobaczyc te rany.
Oczywiscie, ze bierze lekarstwa przeciwbolowe. I jak dobrze pamietam dostala tez antybiotyk. Jednak nie pomagaja. Lekarka wie o tym, ze mama cierpi. Lekarka uparla sie na Tramal i nie chce go zmienic. Mama jest farmaceutka. Wie doskonale, ze sa silniejsze srodki przeciwbolowe jednak nie chce tak eksperymentowac bez zgody lekarza ... Do tego ma zapalenie cewki moczowej, wiec wyobrazam sobie jak to musi wszystko ja bolec.
W takim razie trzeba już uderzyć do innego lekarza, a poza tym chyba musicie pomyśleć o Poradni Leczenia Bólu - trochę się czeka w kolejce przeważnie, zatem nie zwlekałabym - to będzie profesjonalna opieka przeciwbólowa, a nie proszenie się o skuteczny lek.
Ból odbiera motywację do walki z chorobą, to też ważne, zwłaszcza kiedy piszesz, że mamie brak woli walki.
Na karcie z wypisu napisane jest "guz w 80% usuniety", ale to lekarka stwierdzila po badaniu per rectum. Dziwi mnie to bo o ile wiem nie bylo wiadomo przed leczeniem jaka wielkosc ma guz. Jesli to prawda czy jest to dobry wynik jak na to leczenie, ktore przeszla?
Ocenianie tego badaniem per rectum jest dość mało dokładne, oczywiście lepiej stan pokazałoby badanie obrazowe.
niula85 napisał/a:
W jakim przypadku robi sie test odnosnie markerow? Moja mama w ogole nie miala tego robionego. Czy nie jest to dziwne?
Czy kazdy chory na nowotwor ma robione takie testy?
Powinien mieć, niemniej wykonuje się je przed rozpoczęciem leczenia (oznaczenie CEA) i dalej na kolejnych etapach leczenia, by móc porównywać wartości markera. Zrobienie CEA w chwili obecnej nie będzie miało większego sensu, bo nie będzie go do czego porównać, ewentualnie by w przyszłości móc sprawdzać czy CEA rośnie/maleje.
niula85 napisał/a:
Czy nowotwor kanalu odbytu czesto daje przerzuty?
"Często" to pojęcie względne. Jak każdy nowotwór złośliwy może dać przerzuty do węzłów chłonnych i narządów odległych.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum