Witajcie
Niestety okazało się, że mój brat ma wodobrzusze. Dzisiaj odbarczyli mu 8,5 litra płynu.
Czy to zły znak?
Jak wygląda leczenie w przypadku wodobrzusza?
Kochani powiedźcie mi proszę jakie leczenie powinno być zastosowane u mojego brata.
Brat obecnie czuje się wręcz idealnie. Nic go nie boli, ma duży apetyt, wypróżnia się każdego dnia. Lekarze przygotowują go do chemii. I nic więcej nie wiedzą. Czekamy na wyniki histopat. jelit. Lekarze podejrzewają inny rodzaj raka.
Czy jeżeli to będzie inny rak, możliwa będzie operacja, bo obecnie brat nie kwalifikuje się do operacji. Lekarze są zdziwieni jego poprawą stanu, każdego dnia ma lepsze wyniki. Woda póki co oceniając po wielkości brzucha nie powiększa się.
Czy jest dla niego jeszcze szansa?
brat będzie jutro miał podaną chemię. Jeden wlew później 14 dni chemia w tabletkach i za trzy tygodnie znowu jednodniowy wlew.
Czy wiecie coś o takim leczeniu, nie mam żadnych innych informacji.
Czy taki sposób leczenia czymś się charakteryzuje? O czymś świadczy?
dzisiaj gdy zapytałam jaką chemię dostaje brat pani doktor powiedziała, że jest ona potocznie zwana żółtą, szukam informacji i nic konkretnego nie mogę znaleźć, możecie mi coś o niej powiedzieć.
brat jest już po 28 h chemii, czuje się dobrze, nawet bardzo. Mówi, że trochę go czasami mdli i nic poza tym. Jutro albo w piątek ma być wypisany do domu. Od jutra ma chyba zacząć brać chemię w tabletkach, czy po niej też będą skutki uboczne? Czy jest ona łagodniej przyjmowana przez organizm?
Pani doktor powiedziała, żebyśmy dodatkowo oznaczyli receptory MET. Co to takiego?
Myślicie, że jest szansa na cofnięcie się zmian na żołądku do tego stopnia, aby była możliwa operacja?
Trochę dziwi mnie, że brat ma tak mało zrobionych badań. Ma zrobione tylko te załączone w pierwszym poście, oznaczone HER2, biopsja cienkoigłowa węzłów szyjnych i usg brzucha, które wykonywane jest w celu kontroli wodobrzusza. Gdy zapytałam, czy nie trzeba czegoś jeszcze zbadać, usłyszałam odpowiedź, że wszystko jest im jasne i nie trzeba. Czy nalegać na jakieś badania dodatkowe? Czy lekarze odpuścili sobie ten przypadek po prostu?
dzisiaj gdy zapytałam jaką chemię dostaje brat pani doktor powiedziała, że jest ona potocznie zwana żółtą, szukam informacji i nic konkretnego nie mogę znaleźć, możecie mi coś o niej powiedzieć.
A czy zapytałaś jaka jest jej niepotoczna nazwa?
fijałka napisał/a:
czy po niej też będą skutki uboczne?
Tak, mogą być.
fijałka napisał/a:
Czy jest ona łagodniej przyjmowana przez organizm?
Nie wiemy jaka to chemia więc ciężko odpowiedzieć na Twoje pytania.
fijałka napisał/a:
Pani doktor powiedziała, żebyśmy dodatkowo oznaczyli receptory MET. Co to takiego?
Receptory kinazy tyrozynowej. Często występuje ich nadekspresja w raku żołądka. Natomiast nie rozumiem co znaczy "powiedziała, żebyśmy oznaczyli" - skoro jest lekarzem prowadzącym, to czemu tego nie zleci?
fijałka napisał/a:
Myślicie, że jest szansa na cofnięcie się zmian na żołądku do tego stopnia, aby była możliwa operacja?
Trochę dziwi mnie, że brat ma tak mało zrobionych badań. Ma zrobione tylko te załączone w pierwszym poście, oznaczone HER2, biopsja cienkoigłowa węzłów szyjnych i usg brzucha, które wykonywane jest w celu kontroli wodobrzusza.
Badań ma całkiem sporo, poza tym czekamy na / pytamy o te, o których pisałyśmy z Madzią70 tutaj i tutaj. Pisałaś, że czekacie na histpat z jelita - pobrano nowe wycinki?
Madzia70 pisała również o TK klatki piersiowej - pytałaś o to badanie lekarza?
Fijałka,
nie obraź się, ale... musisz się trochę ogarnąć... naprawdę, przychodzisz na forum bez konkretnych info, masz przed sobą lekarza i zamiast dopytać, a nawet zapisać na kartce odpowiedzi, zadowalasz się szczątkowymi informacjami. Widać, że chcesz pomóc bliskiej osobie i na pewno pomożesz, tylko musisz bardziej stanowczo "wyciągać" z lekarzy istotne wiadomości. A istotne są wszystkie, które dotyczą szczegółów rozpoznania i leczenia.
Gdy zapytałam o więcej informacji na temat chemii to powiedziała, że i tak mi to nic nie da, bo się na tym nie znam.
Kurcze może brutalnie zabrzmię, ale - chcesz się dowiedzieć? To zepnij się i dopytuj. Nie daj się zbyć, olać gadaniem, że co Ci to da - pytasz i oczekujesz odpowiedzi (oczywiście jeśli jesteś upoważniona do uzyskiwania informacji o stanie zdrowia pacjenta). Inaczej nie będziesz nic wiedzieć, a my tym samym nie będziemy mogli Ci pomóc - wartość informacji, jakie nam przekazujesz, warunkuje jakość informacji, jakie od nas otrzymujesz. Każdy z nas to przechodził i każdemu bardziej lub mniej trudno było to wszystko ogarnąć, ale innego wyjścia po prostu nie ma. Poza niewiedzą, która niczego nie wnosi.
fijałka napisał/a:
Receptory MET kazała oznaczyć samemu.
Zapytałabym więc w jakim celu i dlaczego Wy macie to zrobić, a nie szpital.
fijałka napisał/a:
jeżeli chodzi o histopat. to powiedziała, że nie wniosły istotnych informacji.
"Nie wniosły istotnych informacji" to zero konkretów jeśli były nowe wyniki z nowego badania, powinniście je otrzymać - macie je? Co z podejrzeniem drugiego niezależnego nowotworu - zostało wykluczone definitywnie? Na jakiej podstawie?
Wszystkiego trzeba się dowiedzieć od lekarza - może to irytujące, że ciągle dopytujemy, ale nie wiedząc nic też nie możemy pomóc tak, jak byśmy tego chcieli.
Wiem, że jestem nieogarnięta, ale od lekarza nie mam żadnych informacji.
Powiedziano mi tylko, że żołądek jest w stanie krytycznym i, że będą robić wszystko, aby było dobrze. Nie udzielają nam żadnych informacji, bo jak twierdzą, nie znamy się na tym i mamy im zaufać i tyle. Brata wcale nie informują o niczym, bo jak sądzą tak będzie lepiej. O tym, kiedy będzie miał chemie, jak będzie wyglądało leczenie musiałam go sama informować.
Nie, nie fijałka, masz prawo do pełnych informacji na temat stanu zdrowia Brata.
Jeśli słyszysz tajemnicze określenia, skomplikowane nazwy, nie kiwaj głową, że rozumiesz. Po prostu pytaj. Miej przy sobie notesik zapisuj odpowiedzi ( bo można zapomnieć ).
I nie musisz się tłumaczyć...
Trzymaj się
Tylko, że to wygląda tak. Idę do pokoju lekarskiego pytam, a pani doktor ciągle, że nie wiemy jeszcze, czekamy, robimy co możemy, nie mogę teraz rozmawiać. I tak już ponad tydzień. Brat natomiast bardzo sobie ja chwali, bo co godzinę dosłownie jest u niego i ciągle go bada, pyta, ale odpowiada też tylko półsłówkami.
Jutro, albo w piątek zamieszczę wypis, może wtedy będziecie mieli dla mnie jakieś rady.
Wciąż nie mogę się z tym pogodzić, strasznie się boję...
Idę do pokoju lekarskiego pytam, a pani doktor ciągle, że nie wiemy jeszcze, czekamy, robimy co możemy, nie mogę teraz rozmawiać.
Ok, ale jak zapytałaś o chemię - powiedziała, że żółtą. To jest właśnie TEN moment w którym trzeba ciągnąć za język, dopytywać. A jeśli nie będzie chciała udzielić informacji, poprosić o odmowę na piśmie, z pieczątką i podpisem. JEŚLI brat upoważnił Cię do uzyskiwania informacji o jego stanie zdrowia, lekarz ma obowiązek to uczynić. Oczywiście nie musi tego robić w danej chwili, bo np. jest zajęty, ma obchód, zabieg, cokolwiek - ale niech umówi się z Tobą na dany dzień i godzinę, kiedy będzie miał czas by Ci tych informacji udzielić.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum