Zgadzam się z Tobą. Przeczołgała mnie psychicznie "w te i nazad". Do tej pory czuję się jak wyżęta szmata
Mylą mi się dni - napisałam, że w piątek byliśmy z Tatą o Pani Onkolog, a byliśmy w poniedziałek.
Żeby ten mój Tatuś nie ściskał tak kurczowo władzy, którą do tej pory miał i nie chciał na upartego wszystko "robić sam". Tatuś robił za Mamę dosłownie wszystko, szorstko na nią pokrzykiwał i generalnie nigdy nie był dla niej miły, ale robił wszystko łącznie z podawaniem leków, prowadzeniem domu, szykowaniem posiłków i kawy, praniem, chodzeniem do lekarzy, urzędów i sklepów. A Mamusia - jak widać - poszła chętnie na tę kombinację, lamentując cały czas, jak bardzo jest nieszczęśliwa. A Tatuś był szczęśliwy, że wszyscy się nim zachwycają, że jest takim super mężem. I byliby sobie tak żyli - każde tak jak chciało - gdyby tego nie zniszczyła ta straszna choroba :(
_________________ Monika -------
Gdzie jest mój Tatuś?
Kochana jesteś super dzieckiem, a mama musi sie troszkę ogarnąć z tym wszystkim, bo kiedy tata odejdzie pierwszy, mama sobie nie poradzi.
Miałam w rodzinie taką sytuację. Wujek zajmował sie wszystkim , a kiedy umarł ciotka nie wiedziała jakie rachunki sie płaci i gdzie.
Jesteśmy pod opieką hospicjum domowego - wspaniali ludzie, bardzo nam pomagają.
Tatuś ma straszne duszności. Pani Doktor mówi, że to nie wina nowotworu (guzek w płucu jest w dalszym ciągu maleńki) tylko gwałtownego zaostrzenia choroby obturacyjnej płuc.
Tatuś dostaje lek na rozszerzenie oskrzeli za pomocą nebulizatora, ale duszności nasilają się, bo Tatuś nie jest w stanie przestać palić.
Mam pytanie - czy dobrym rozwiązaniem byłoby naklejanie plasterków nikotynowych, aby zmniejszyć głód nikotyny? Bo ten dym papierosowy dodatkowo zaostrza duszności - biedak cały czas się dusi :(
_________________ Monika -------
Gdzie jest mój Tatuś?
Papierosy co zlego mialy wyrzadzic to juz wrzadzily
Jesli tata CHCE rzucic palenie mozna probowac, a jesli nie- nie warto przyklejac n. , gdyz poza wyrzutami sumienia chorego nic nie osiagniemy,- poza skutkami przedawkownia nikotyny.
Jako byly palacz wiem, ze skutki rzucenia nie sa przyjemne (bezsennosc,koszmary-za scenariusze horrorow pewnie jakas nagrode bym zdobyla;), brak koncentracji , bole glowy, bole w klatce piersiowej ,zawroty glowy itp.
Poza tym nerwowosc, rozdraznienie.
Przeszlo po ok .1.5 roku...
_________________ Don't underestimate the things that I will do..
Na początku października Tato zaczął robić dziwne i niebezpieczne rzeczy (odkręcanie gazu bez powodu, wody, wkładanie do ust zapalniczki i podpalanie jej zapałką) :( Jednocześnie prawie cały czas nie spał, był pobudzony i co chwila wstawał i coś robił. Na szczęście mam czujny sen - budziłam się na każde jego poruszenie w łóżku i pilnowałam.
Następnie doszły męczące duszności i napady nietypowej padaczki (bez drgawek za to z przerażającą sztywnością trwającą kilka minut, brakiem świadomości itd). Napadom towarzyszyły potworne duszności (przed i po samym ataku padaczkowym). Drugi atak skończył się hospitalizacją. Tydzień w szpitalu był straszny - mój Tato całkiem prawie stracił pamięć. Żył we własnym świecie, był wciąż pobudzony, ciągle gdzieś się wyrywał i szedł, krzyczał na mnie, gdy nie pozwalałam mu gdzieś wejść. Nie chciał się załatwiać w pampers, ale w bardzo dziwnych miejscach - np. na kaloryfer albo pod łóżko. Spędzałam w szpitalu codziennie po 8 godzin myjąc, przewijając, karmiąc, wycierając, sprzątając, zmieniając pościel, uspokajając, podając leki, zapobiegając wyrwaniu wenflonu, nie pozwalając wchodzić tam, gdzie nie trzeba i wciąż tłumacząc, tłumacząc, tłumacząc. Pod koniec pobytu w szpitalu wróciły duszności i ataki epilepsji. Ojciec prawie przestał mówić, nic nie pamiętał, z trudem poznawał najbliższych. Ale wciąż był niespokojny i pobudzony, pocił się i drżał, ciągle chciał gdzieś iść, choć wcale już nie miał siły. Myślę, że prócz choroby winę za te niepokój i pobudzenie ponosił efekt odstawienia papierosów (do momentu zabrania przez pogotowie Tata palił po dwie paczki dziennie). Na szczęście nie pamiętał tego, że palił, czuł tylko fizyczne objawy odstawienne, które udało mi się nieco złagodzić plastrami z nikotyną, które mu nalepiałam na plecach, aby ich nie zdarł.
We wtorek Tatuś został przewieziony ze szpitala do hospicjum stacjonarnego. Jest w tej chwili pod opieką wspaniałych, ciepłych, mądrych ludzi, dla których każdy człowiek na każdym etapie życia jest ważny.
Tatuś dostaje morfinę co 4h - nie z powodu bólu, ale dla uspokojenia i zmniejszenia okropnych duszności. Głównie śpi - ale nie cierpi na szczęście. Zmniejszyła się udręka w jego oczach, wynikająca - jak mi się wydaje - z niepokoju, splątania, dezorientacji i pobudzenia.
Stan jego jest bardzo ciężki.
[ Dodano: 2014-10-19, 09:07 ]
Tato zmarł dziś o 7:45
_________________ Monika -------
Gdzie jest mój Tatuś?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum