Forum podczytuję od grudnia czyli od momentu, kiedy pojawiło się ryzyko nowotworu płuc u taty. Wpierw szukałam informacji co to może być, jakie są rodzaje i jak wygląda leczenie generalnie. Teraz już poszukuję informacji jak z tym walczyć i jak walczą Inni.
W listopadzie tata dostał skierowanie na rutynowe rtg płuc. Następnie w grudniu miał tk (na którym również wyszedł guzek w nadnerczu) i w styczniu już operacja usunięcia płata.
Tata generalnie czuje się dobrze, jest słabszy i schudł kilogram, ale to równie dobrze może być kwestia stresu no i osłabienia po zabiegu. Tydzień temu był na wizycie u onkologa i na dzisiaj miał skierowanie na badania krwi i usg jamy brzusznej (i ewentualnie tk głowy). Dziś odbyły się jedynie badania krwi i usg- wyszły dobrze nawet nie było widać tej zmiany w nadnerczu więc decyzję o tk pozostawiono na później.
Martwi mnie, że minęło już tyle czasu od operacji a tu dalej nie ma konkretnych decyzji o dalszym leczeniu. Jutro podobno będzie konsylium, które zadecyduje o chemi- czy zatem nie powinni zrobić wcześniej tego tk głowy?
Czy jeżeli tata miał tą operacje jego rokowania są lepsze- w sensie czy w związku z tym są większe szanse, że nie dojdzie do przerzutów?
Wiem, że jeden jak i drugi nowotwór dają szybkie przerzuty- czy powinniśmy nalegać na jakieś inne badania już teraz?
Przejrzałam już kilkanaście wątków na Forum jednak nie natrafiłam na wątek z mieszanym nowotworem jak z tym walczyć czy rokowania są jakieś inne itp itd (mam ograniczony czas przed komputerem, więc może po prostu jeszcze nie dotarłam do tego) stąd moje pytania... może jest ktoś kto ma podobną sytuację...
W załączniku dodaję wyniki z badań taty
Jutro podobno będzie konsylium, które zadecyduje o chemi- czy zatem nie powinni zrobić wcześniej tego tk głowy?
W zasadzie dobrze by było zrobić.
Został usunięty guz pierwotny, brak jest przerzutów w węzłach, to dobrze. Jednak mamy do czynienia z rakiem mieszanym, mocno agresywnym.
W tej chwili badań nie potrzeba - chyba, że nie było robione USG jamy brzusznej, wtedy trzeba wykonać.
Daj znać jakie dalsze leczenie lekarze przewidują.
Dzisiaj dzwonili po konsylium. Ustalono, że wyniki taty zostaną wysłane do Warszawy i tam specjalista od radiologii wypowie się co dalej.
Wstępnie jest powiedziane, że będzie chemia- 6 cyklów ok 120 dni w sumie. Nie wiem nic więcej póki co.
Mam też kilka pytań i wątpliwości.
Czy tata jeśli miał operację to będzie miał ten sam schemat chemii (takie same ilości) jak pacjenci, którzy maja nowotwory nieoperacyjne?
Czy powinien mieć naświetlania nie wiem w sumie czego- klatki piersiowej (jeśli guz został usunięty), głowy - profilaktycznie?
W sumie to wszystko już się bardzo długo ciągnie- jutro miną 2 miesiące od operacji. Najpierw lekarze mówili, że po miesiącu (gdy rana się wygoi) od razu trzeba wdrożyć leczenie. Jak pytałam pani dr o skierowanie do onkologa na pierwszej wizycie po operacji to powiedziała, że nie ma takiej potrzeby bo konsylium w szpitalu gdzie tata był operowany wszystko ustali. I czekaliśmy tydzień na konsylium, potem dwa tygodnie na karte onkologiczną (aż pani zbierze podpisy- to chyba jednak nie było tego konsylium, bo co za problem podpisać się na miejscu?) i jak tata przywiózł ją do domu to okazało się, że w miejscu gdzie jest pole dla konsylium ma wpisane zabieg operacyjny usunięcia płata i dalsze postępowanie po wyniki hist-pat. Zadzwoniłam do szpitala, że nastąpiła chyba pomyłka-usłyszałam, że to konsylium miało być wcześniej przed operacją i że to wymóg itp itd (jak konsylium z lutego może podjąc decyzje o operacji, która się odbyła w styczniu? ) czyli zmarnowali nam trzy tyg. plus tydzień czekania na wizyte u onkologa. Nie wiem po co pani dr mówiła, że konsylium ustali chemie, że nie potrzebujemy skierowania i nawet pytałam o to nadnercze jak to zbadać odp: "zobaczymy". I już miałam nadzieję, że teraz jak byliśmy u tego onkologa to, że już to wszystko ruszy a tu czekanie do środy na kolejną konsultację.
Dziekuje za odpowiedz. Nie daje mi to jednak spokoju... Czytalam w wielu watkach, ze tylko jednoczesna chemioradioterapia daje szanse na dlugotrwale efekty, bo jest to leczenie radykalne.
Czy operacja plus chemia to nie jest radykalne leczenie?
Dlaczego lekarze mogliby sie nie zdecydowac na naswietlania w przypadku taty?
I mialyby to byc te naswietlania paliatywne czy jak?
Dziekuje za odpowiedzi i pozdrawiam
(Przepraszam za brak polskich liter nie zawsze mam mozliwosc korzystania z komputera)
Czy operacja plus chemia to nie jest radykalne leczenie?
Takie jest założenie - że tata jest leczony radykalnie = z zamiarem wyleczenia.
mgh napisał/a:
Dlaczego lekarze mogliby sie nie zdecydowac na naswietlania w przypadku taty?
Bo przy nowotworze mieszanym nie ma jednoznacznych standardów postępowania - jak np. w raku drobnokomórkowym, gdzie stosuje się profilaktycznie naświetlanie mózgowia. Nie jesteśmy lekarzami, nie prowadzimy taty, więc nie możemy w 100% stwierdzić co będzie zrobione. Na pewno warto to moim zdaniem rozważyć.
mgh napisał/a:
I mialyby to byc te naswietlania paliatywne czy jak?
Nie, profilaktyczne.
Mówimy oczywiście cały czas o naświetlaniach mózgowia.
Witam!
Doczekalismy sie wreszcie telefonu ze szpitala. Tata od srody zacznie chemie ( 3 dni wlewy 21 dni przerwy, cykle 4 lub 6- czy to schemat tej chemii PE czy to roznie bywa?), potem maja byc naswietlania ( nie wiemy czego- nawet nie zdazylismy dopytac przez tel.) a na sam koniec profilaktyczne naswietlania glowy. Wyglada to na dlugi i meczacy proces- oby skuteczny.
Chcialam sie dowiedziec czy przed chemia krew pobierana do badan jest kazdego dnia przez te 3 dni pod rzad? ( tata sie zastanawia czy lepiej zostac w szpitalu na te trzy dni czy jezdzic wieczorem do domu- ale nie wiemy jak sie bedzie czul i czy rano musi sie znowu stawic na badania).
Czy moze ktos tam z nim siedziec jak bedzie mial te 'wlewy'?
Czy po 2 chemiach powinien miec jakies tk ( pluc? glowy?).
Czy powinnismy na cos zwrocic uwage/ czegos dopilnowac jeszcze?
Ciezkie to wszystko. Im wiecej watkow czytam tu, tym trudniej spac noca...
Niemniej dobrze, ze jest takie Forum i mozna tu znalezc wsparcie i pomoc...
Chcialam sie dowiedziec czy przed chemia krew pobierana do badan jest kazdego dnia przez te 3 dni pod rzad?
Nie. Krew będzie pobrana jeden raz przed każdym cyklem.
mgh napisał/a:
( tata sie zastanawia czy lepiej zostac w szpitalu na te trzy dni czy jezdzic wieczorem do domu- ale nie wiemy jak sie bedzie czul i czy rano musi sie znowu stawic na badania).
Przede wszystkim zależeć to będzie od samopoczucia Taty. Przy pierwszym podaniu chemii lepiej być w szpitalu. Potem zobaczycie i ocenicie reakcję - choć reakcje może być inna przy drugim cyklu.. Trudno przewidzieć.
mgh napisał/a:
czy moze ktos tam z nim siedziec jak bedzie mial te 'wlewy'?
Można a nawet jest wskazane. Pomoc drugiej osoby jest niezwykle ważna.
mgh napisał/a:
Czy po 2 chemiach powinien miec jakies tk ( pluc? glowy?).
Na to pytanie powinien odpowiedzieć lekarz kierujący leczeniem.
mgh napisał/a:
Czy powinnismy na cos zwrocic uwage/ czegos dopilnowac jeszcze?
Zadbać o pozytywne nastawienie do leczenia. I wspierać Tatę. Leczenie typowo onkologiczne jest leczeniem agresywnym, trudnym dla chorego.
Podczas i po chemioterapii zalecana jest dieta lekkostrawna oraz dodatkowe nawodnienie organizmu. Najlepsza jest woda mineralna niegazowana około 2l, a nawet nieco więcej na dobę. Nawodnienie ważne szczególnie w pierwszych dobach po chemioterapii.
Mimo obaw zwiazanych z leczeniem i z tym jak to bedzie cieszymy sie, ze wreszcie sa jakies decyzje i ' cos bedzie sie dzialo' w tym temacie, bo poki co stresowalismy sie, ze tak dlugo to trwa.
Wiem, ze kazdy inaczej reaguje. Chyba nawet chemia az tak mnie nie przeraza ( mama miala chemie- znosila fatalnie, ale wygrala z nowotworem piersi- zyla ponad dziesiec lat i nie na to zmarla), przeraza mnie, ze przy DRP niewiele jest ' normalnego' zycia. Nie wiem jak to wyjasnic. Czytam po nocach Forum i watki, zwlaszcza o DRP i nawet jak ktos znosi chemie, dobrze sie wszystko zapowiada to i tak zazwyczaj konczy sie szybko, zbyt szybko:( Nie zrozumcie mnie zle. Po prostu mama miala dlugi okres czasu wyciety z zyciorysu ( chemia, zabieg potem amputacja i znowu chemia), ale potem jej zycie - i nasze- wrocilo do normalnosci. Chodzila na kontrole i bylo dobrze. A tu na Forum najczesciej czytam, ze droga leczenia prowadzi poprzez chemie, naswietlania, znowu chemia, profilaktyczne naswietlania mozgowia i... I ten drobnokomorkowy dalej nie odpuszcza! Ludzie przechodza tak dzielnie przez te wszystkie etapy a 'nagrody' ( w postaci dlugotrwalego spokoju) brak. Wiem, ze to walka o kazdy dzien ( i z kazdego nalezy sie cieszyc), ale wydaje mi sie to takie niesprawiedliwe...
A no właśnie..., nie ma dwóch chorych, którzy tak samo reagują na leczenie onkologiczne.
Jak będzie w przypadku Taty, jak długo będzie żyć po wykryciu raka płuca - zależy od bardzo wielu czynników. To są sprawy indywidualne...
Postaraj się teraz skupić na Waszych celach, zadaniach oraz na leczeniu a nie na statystykach.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum