Prosze niech mi napisze jakis lekarz czy to tak musi byc zeby moj najukochanszy maz tak cierpial i byl dobe w agonii prosze o pomoc ja juz nie moge na to patrzec
Aniu! Proszę opisz dokładnie co się dzieje. Czy mąż jest przytomny? Czy odnosisz wrażenie, że odczuwa ból lub duszność? Czy jest szansa na taki kontakt by zadać mu to pytanie i uzyskać odpowiedź choćby poprzez kiwnięcie głową czy też jest zupełnie nieobecny?
Czy mąż otrzymuje morfinę? Czy odwiedza Was lekarz z hospicjum domowego?
Samo bulgotanie nie powoduje cierpienia. Nie odsysamy wydzieliny u umierającego, bo tym mu sprawimy cierpienie. Ograniczamy interwencję do minimum, nie ograniczamy się natomiast w podawaniu niezbędnych leków do "motylka".
Aniu, proszę skup się i odpowiedz wyczerpująco i dokładnie na moje pytania.
Mąż nie obecny jest nie przytomny od rana nie otwiera oczu nie porusza kończynami nie ma duszności czasami jak oddycha i tu mam problem z opisaniem jego oddychania oddycha ciężko szybko co jakiś czas bulgocze buzia cały czas otwarta mąż dostaje morfinę do motylka dzwoniłam do hospicjum mąż jest pod stała opieką hospicjum to pielęgniarka nie kazała podawać leków nie kazała nic robić w nocy był lekarz z pogotowia powiedział że to jest agonia ale ona trwa tak długo co mam o ty myśleć proszę pomóż miDumSpiro-Spero,
[ Dodano: 2011-09-13, 15:32 ]
Te odychanie męża to raczej bym nazwała chrapanie to będzie bliskie określenie tego jak mąż oddycha
Definicja: rzężenia wywołane przez poruszanie się wydzieliny w krtaniowej części gardła wraz z każdym wdechem i wydechem.
Występowanie: zazwyczaj chorzy w okresie umierania, którzy nie są w stanie tej wydzieliny odkrztusić.
Postępowanie:
- wytłumaczenie rodzinie, co powoduje rzężenia, zapewnienie, że nie jest to źródło dyskomfortu i cierpienia dla chorego i że on się "nie dusi"
- próba położenia chorego na boku; u chorych nieprzytomnych można spróbować odessać wydzielinę z gardła, zazwyczaj jednak jest to malo skuteczne
- leki antycholinergiczne, których działanie polega na zapobieganiu produkcji wydzieliny (głównie śliny), natomiast nie mają one już wpływu na nagromadzoną wydzielinę. Zazwyczaj poleca się butylobromek hioscyny w dawce początkowej 20 mg podskórnie, a następnie we wlewie podskórnym 20-40 mg/dobę lub 20 mg co 8 godzin podskórnie."
Jeśli jest nieprzytomny, nie wybudza się, nie robi gwałtownych ruchów, nie otwiera oczu to nie cierpi. Morfina powinna być regularnie podawana do motylka. I teraz już tylko morfina.
Nie dotykaj męża w celach pielęgnacyjnych, nie zmieniaj poduszki, nie przekręcaj go etc. - teraz potrzebny jest mu tylko spokój. Delikatnie zmoczony pampers również nie powinien być powodem do interwencji. Mąż tego nie czuje, może natomiast poczuć poruszanie nim i może sprawić mu to przykrość.
Bulgotanie / charczenie / chrapanie to cierpienie wyłącznie dla bliskich osoby konającej.
On z tego powodu nie cierpi.
Pilnuj regularnego podawania morfiny.
Mąż odchodzi, to stanie się już wkrótce. Odchodzi wbrew pozorom spokojnie, to tylko dla Ciebie (niestety) tak rozdzierający obraz agonii.
ściskam mocno i przytulam.
Dziękuje Wam wszystkim to dobrze że nie cierpi bo ta świadomość że cierpi a ja nie mogę nic zrobić by mnie zabiła DumSpiro-Spero, jeszcze raz dziekuje dziekuje za te forum nie wiem co bym zrobila bez niego serce mi pęka dlaczego my??????????????
no właśnie też zadaję sobie to pytanie..ale przecież umieranie, śmierć, czy też odchodzenie..obojętnie jak kto to nazwie wpisane jest w nasze życie..a raczej w koniec naszego życia. Jednak to boli... pali ogromnym płomieniem naszą duszę..serce krwawi i zamiera w nas z rozpaczy... jednak my, którzy zostajemy musimy podjąć dalsze życie dla pozostałych żyjących członków rodziny ; dzieci, rodziców czy nawet dziadków.. żyć musimy, choć wokół nas pustka a przy stole puste miejsce..
Więc Aniu, bądź przy mężu , mów do niego cicho, zapewniaj go o swej obecności i miłości do niego..
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
anka1, u mojego tatusia również wystąpiło to bulgotanie także doskonale Cię rozumiem, że się boisz, że mąż cierpi z tego powodu. Przechodziłam przez to. DumSpiro-Spero, wyjaśniła Ci wszystko , za co i ja jestem jej wdzięczna, ponieważ do dzisiejszego dnia zastanawiałam się co się dzieje podczas tego bulgotania, czy tata cierpi i wogóle skąd to się pojawiło (bałam się jednak zapytać, ponieważ Nasza historia szybciutko dobiegła końca)?!
Ja nie wiedziałam, że słuch wyłancza się jako ostatni (teraz już też wiem) Płakałam przy tacie strasznie, wręcz wyłam, a po taty policzku również spłynęła łza i zasnął na zawsze. Dobrze jest takie rzeczy wiedzieć, gdybym wiedziała nie rozpaczałabym tak przerazliwie nad tatą (zapewne wychodziłabym do pokoju obok) wiedząc, że on to słyszy, a więc kochana postaraj się do męża mówić jak najwięcej miłych słów...
Ściskam Cię bardzo mocno!
Ciągle o Was myślę
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum