Nie wiem od czego zacząć,a więc zacznę od początku.
Moja mama 31-08-2011 miała laparoskopowe wycięcie pęcherzyka żółciowego. Po tygodniu zgłosiła się na kontrolę do poradni chirurgicznej. Wszystko przebiegało standardowo. Pojawiające się bóle we wrześniu i październiku mama traktowała jako normalne po zabiegu. Dopiero w listopadzie zaczęła o nich mówić, bóle się nasilały. Kiedy 30 listopada lekarz rodzinny zobaczył wynik usg (zalecone przez niego) zapytał o wynik histopatologii, bo wyniki wskazywały na przeżuty.
Dla nas był to szok!! Nikt we wrześniu w szpitalu nie mówił o histopatologii, na wypisie również nie było nic napisane (np. wynik histopatologii do odbioru).
01-12-2011 mama szybko do szpitala. Po badaniach (T.K., gastroskopia.RTG i inne) diagnoza: zmiany nowotworowe w obrębie pęcherzyka i wątroby. W między czasie znalazł się wynik badania histopatologicznego (z dnia 11-09-2011 !!!) rozpoznanie - "adenocarcinoma pT2. Guza nacieka całą ścianę pęcherzyka w obrębie dna".
2,5 miesiąca stracone. T.K. stwierdza wznowę 42mmx55mm w loży po pęcherzyku oraz możliwe nacieki na płacie wątroby. Dalej nie będę się rozpisywała, wiele konsultacji lekarskich (chirurdzy, chemioterapeuci, radiolodzy) wskazania jedne - WSZYSCY TO SAMO - tylko leczenie paliatywne.
Mama nie załamała się, chce walczyć. Mówi, że czuje się nieźle, i tak do tej pory to wyglądało. Rano i wieczorem ketonal 100, noce w miarę przespane. Dawało to nam nadzieję. Niestety od tygodnia stan mamy pogarsza się z dnia na dzień. Choć się nie przyznaje widać, że jest coraz gorzej, je coraz mniej, widać, że ta dawka leków już nie wystarcza.
A my dalej szukamy. Nie możemy się poddać,w internecie znaleźliśmy niestandardowe leczenie nowotworów wątroby (pierwotnych, i z przerzutów - tych drugich nawet częściej) jest to radioembolizacja . Czy ktoś o niej słyszał? Jakie ma doświadczenia? Czy może koś zna inną metodę leczenia podobnych paskudztw Proszę o pomoc!! Załączam część wyników.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2012-01-23, 23:20 ] Bardzo proszę oprócz danych osobowych pacjenta usuwać także dane osobowe lekarzy.
Załączniki wyedytowane do formatu *.jpg, usunięte dane osobowe lekarzy.
Nikt we wrześniu w szpitalu nie mówił o histopatologii, na wypisie również nie było nic napisane (np. wynik histopatologii do odbioru).
Masz ten wynik?
Bo zwyczajnie nie chce mi się wierzyć, że lekarz nie wspomniał przy wypisie o konieczności odbioru wyniku bądź nie umieścił informacji o tym w wypisie - co nie znaczy, że jest to, niestety, nierealne.
Czy przed laparoskopią było wykonane jakieś badanie USG jamy brzusznej?
aga.w napisał/a:
Rano i wieczorem ketonal 100, noce w miarę przespane. Dawało to nam nadzieję. Niestety od tygodnia stan mamy pogarsza się z dnia na dzień. Choć się nie przyznaje widać, że jest coraz gorzej, je coraz mniej, widać, że ta dawka leków już nie wystarcza.
Konieczne jest w takim razie włączenie silniejszego leczenia przeciwbólowego - jesteście pod opieką np. Poradni Leczenia Bólu? Jaki lekarz obecnie prowadzi mamę?
Jakie były powody dyskwalifikacji mamy np. od ponownego zabiegu chirurgicznego? I jakie leczenie paliatywne w takim razie zaproponowano?
Wynik badania histopatologicznego zamieściłam wyżej (z dnia 11-09-2011). Ten wątek wyglądał następująco: na wypisie szpitalnym po przebytej laparoskopii nie ma żadnej informacji o badaniu histopatologicznym, również ustnie o tym nie poinformowano. Co więcej również podczas wizyty kontrolnej ( po tygodniu od laparoskopii ) nic o tym nie wspominano.Dopiero w listopadzie ,kiedy bóle się nasiliły,lekarz rodzinny zapytał się o to badanie.To ona zasugerowała ,że może być to nowotwór ( przerzuty). Stwierdziła , że może jednak nie ,bo w innym przypadku szpital poinformowałby choćby telefonicznie. niestety tego nie zrobili,zamieszczam wypis ze szpitala.
[ Dodano: 2012-01-24, 21:19 ]
to jest karta informacyjna po laparoskopii, ani słowa o histopatologii
[ Dodano: 2012-01-24, 21:24 ]
Zamieszczam wypis ze szpitala przed wykonaną laparoskopią (20 sierpnia ), jest tam m.in. usg jamy brzusznej
Dane osobowe usunięte.
[ Dodano: 2012-01-24, 22:13 ]
absenteeism napisał/a:
Jaki lekarz obecnie prowadzi mamę?
Jakie były powody dyskwalifikacji mamy np. od ponownego zabiegu chirurgicznego? I jakie leczenie paliatywne w takim razie zaproponowano?
Po kilku wizytach u różnych lekarzy w ostateczności został nam lekarz rodzinny. Ale po kolei.Trzy pierwsze konsultacje były u chirurgów onkologicznych (m.in. z kliniki na Banacha). Cytuję jedną z konsultacji:"naciek miąższu wątroby segmenty V i IV oraz odczyn? meta.......ponadto w badaniu fizykalnym naciek ...?.... w okolicy pępka .Chora nie kwalifikuje się do leczenia chirurgicznego "
Były też konsultacje u chemioterapeuty i radiologa. Niestety wszyscy wypowiadali się w tym samym tonie.Leczenie operacyjne niemożliwe ze względu na przerzut na wątrobę i okolice pępka oraz wznowę ,a chemioterapia nieskuteczna.
Jeśli chodzi o leczenie paliatywne to do tej pory mamą zajmowała się lekarka rodzinna,to ona ustawiała mamie leki. Jedynie ona nas wspiera i ogarnia to wszystko.Od trzech dni przyjeżdża do mamy pielęgniarka i daje rano zastrzyk (ketonal 100),wieczorem ketonal 150 tab., a w ciągu dnia zaldiar oraz essientiale forte i controlex. Za dwa dni ma do mamy przyjechać lekarka z hospicjum. Nie umiem się pogodzić z tą bezradnością, szczególnie że mama trzyma się. Mamy wrażenie że jeszcze można dużo zrobić, że jeszcze nie wszystko stracone..a tu taka bezsilność. czy to już koniec walki, tylko czekanie...??
Przepraszam. Nie mogę Wam pomóc, bo nie znam się na onkologii, ale chciałam Ci napisać, że walczyć trzeba do końca, szukać pomocy do końca... A kiedy już nie da się nic zrobić to trzymaj Ją za rękę i kochaj. Będzie jej lżej i łatwiej. Siły dziewczyno.
Dziękuję Saro za słowa otuchy.
Tak jak napisałaś w dniu 03-03-2012 o godz.14 , kiedy odchodziła - byliśmy z mamą wszyscy,którzy ją bardzo kochaliśmy /kochamy ją bardzo /tata ,siostry,brat,mamusi siostro i ja oraz nasze rodziny.
Od lutego wiedzieliśmy,że możemy zrobić tylko to,żeby spędzać z mamą każdą ,ale to dosłownie każdą chwilę i słowa lekarki ,że mama jest niezwykłą kobietą były w tym wszystkim tym co dawało nam siłę .
Jest teraz dużo łez,tęsknota, ogromny ból i ......... .
Chcę napisać ,że kiedy już wiadomo ,że tego czasu zostało już niewiele,to tak jak, już ktoś pisał na forum - nie biegać po lekarzach ,tylko okazać najwięcej miłości i wykorzystywać dosłownie każdą sekundę,być z tą najukochańszą osobą i nie trzeba za wiele mówić.Wystarczy być i trzymać ją za rękę.
Ból jest i zostanie.
aga wyrazy współczucia badż silna , ja też to przechodziłem i Twoja historia jest podobna do mojej zwłaszcza ostatnie kilka dni. Mama jest z Tobą cały czas , masz własnego aniołka w niebie.
_________________ Mamusia odeszła 10.10.2011 o 02:50. Spoczywaj w pokoju.Byłem razem z Nią i tatą do końca. krzysiek-matros
...nadzieja ma skrzydła, przysiada w duszy i śpiewa pieśń bez słów, która nigdy nie ustaje, a jej najsłodsze dźwięki słychać nawet podczas wichury...
Mama 08.01.2012r [*]
Tato 13.08.2013r [*]
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum