atorodek,kochana zrobiłas wszystko co było mozna zrobic .Mama jest z Ciebie bardzo,bardzo dumna.
Kochana przykro mi bardzo
_________________
Część postów została wydzielona tutaj.
Bardzo prosimy również pamiętać o punkcie Regulaminu:
"Forum wspiera chorych i ich bliskich toczących aktywną walkę z chorobą nowotworową. Nie służy ono natomiast dyskusjom i wsparciu w okresie żałoby.
Jeśli zaistnieje przykra okoliczność straty bliskiej osoby - prosimy Użytkowników Forum o ograniczenie wpisów do ewentualnych kondolencji (wątki merytoryczne), a następnie - mając na uwadze dobro osób zmagających się z chorobą - o nie rozwijanie tematu przeżyć osobistych związanych z w/w stratą."
absenteeism
_________________ Romka.
To nie był czas,to nie była pora.21.o3.2014.
Próbuję się jakoś ogarnąć po śmierci mamy, ale w zasadzie cięgle o niej myślę.
Mój temat został od razu umieszczony w dziale paliatywnym i nikt nie pochylił się nad merytoryczną oceną 'choroby'. Wiem, że nikomu nie uda się jednoznacznie określić źródła pierwotnego, ale tak przypuszczalnie skąd mógł ten nowotwór wyjść? Znacie wiele historii z tego forum, może coś Wam się nasuwa? Internista twierdził, że pierwotny jest w brzuchu, tylko zbyt mały, żeby w badaniach znaleźć. Onkolog mówił, że takie przerzuty daje najczęściej żołądek, piersi/jajniki, płuca (że w śród przerzutów w płucach jest pierwotny guz). Mi coś w środku podpowiada że to płuca mogły być...mama całe zycie paliła....przypomniało mi się, że jakoś w kwietniu chyba 2013 była przeziębiona i miała potworny kaszel i podczas jednego napadu odpluła krew. Zlekceważyłam to, pomyślałam, że to jakaś ropna wydzielina była, zapytałam tylko za jakiś czas czy się to powtórzyło. Mama powiedziała, że nie.
Bardzo chciałabym wiedzieć jak długo taki nowotwór mógł się rozwijać. Od kiedy mogły powstawać przerzuty. Czy najpierw były do kręgosłupa czy do wątroby? Mama już nawet 2012 roku uskarżała się na bóle kręgosłupa - czy wtedy to już mogło być spowodowane przerzutami? Wiem, że nikt mi nie powie jak było naprawdę, ale może chociaż jakieś prawdopodobnieństwo wskażecie. Nie daje mi to spokoju.
Mój temat został od razu umieszczony w dziale paliatywnym i nikt nie pochylił się nad merytoryczną oceną 'choroby'. Wiem, że nikomu nie uda się jednoznacznie określić źródła pierwotnego, ale tak przypuszczalnie skąd mógł ten nowotwór wyjść? Znacie wiele historii z tego forum, może coś Wam się nasuwa? Internista twierdził, że pierwotny jest w brzuchu, tylko zbyt mały, żeby w badaniach znaleźć. Onkolog mówił, że takie przerzuty daje najczęściej żołądek, piersi/jajniki, płuca (że w śród przerzutów w płucach jest pierwotny guz). Mi coś w środku podpowiada że to płuca mogły być...mama całe zycie paliła....przypomniało mi się, że jakoś w kwietniu chyba 2013 była przeziębiona i miała potworny kaszel i podczas jednego napadu odpluła krew. Zlekceważyłam to, pomyślałam, że to jakaś ropna wydzielina była, zapytałam tylko za jakiś czas czy się to powtórzyło. Mama powiedziała, że nie.
Bardzo chciałabym wiedzieć jak długo taki nowotwór mógł się rozwijać. Od kiedy mogły powstawać przerzuty. Czy najpierw były do kręgosłupa czy do wątroby? Mama już nawet 2012 roku uskarżała się na bóle kręgosłupa - czy wtedy to już mogło być spowodowane przerzutami? Wiem, że nikt mi nie powie jak było naprawdę, ale może chociaż jakieś prawdopodobnieństwo wskażecie. Nie daje mi to spokoju.
Najprostsze pytanie które mogę w obliczu Twoich wątpliwości zadać to.. czy została wykonana sekcja zwłok? Nie? Dlaczego skoro za wszelką cenę chcesz ustalić co się stało? Myślę, że Twojej mamie i tak byłoby wszystko jedno... Jeśli moje pytanie jest choć odrobinę bolesne to proszę Cię o zastanowienie się nad tym, co wniesie do tego, co się wydarzyło określenie skąd rozprzestrzenił się nowotwór? Przeżywasz całą sytuację, to pewne. Ale nie zadręczaj się, tym bardziej nie próbuj pytać co dokładnie się wydarzyło, bo nikt na to pytanie nie odpowie. Brakuje bardzo wielu danych a samo poznanie prawdy niczego już nie zmieni. Czas wyleczy rany a cudowne chwile spędzone z mamą na zawsze pozostaną w Twojej pamięci. Teraz to się liczy!
Pozdrawiam
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
Pewnie długo jeszcze będziesz myśleć o śmierci Twojej Mamy. Współczuję Ci bardzo. Rozumiem Cię, że szukasz, myślisz, zadręczasz się. Co mogło być? Mogło być wszystko. Postaraj się przyjąć do wiadomości, to co wiesz. Nie doszukuj już, bo to bez sensu i tylko bardziej pogrążysz się w smutku. Pytasz o inne przypadki, a każdy przypadek jest inny.
Z czasem będzie już tylko łatwiej i lżej. Pielęgnuj miłe wspomnienia, żyj. I o nic się nie obwiniaj, bo zrobiłaś wszystko. Wszystko co można było zrobić.
Ja bym obstawiała jako pierwotnego raka płuc . A dokładniej niedrobnokomórkowca ( biopsja guza wątroby - Cellulae carcinomatosae - carcinoma non-microcellulare ) . Aczkolwiek tak jak przedmówcy uważam, że teraz już nie ma co rozgrzebywać tej rany . Nic to nie zmieni . Pozdrawiam
_________________ Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
Dziekuje wszystkim za pomoc; chcialam tylko napisac, ze widze swiatelko w tunelu; nadal sa bardzo zle dni, ale sa tez dobre; mysle ze bedzie ich coraz wiecej; zmienilo sie moje podejscie do zycia i smierci i wierze ze mamie jest tam teraz lepiej; bardzo za nia tesknie, zaluje ze tak sie stalo ale ufam ze to dla niej lepsze
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum