ktabak,
Bardzo trudno będzie Ci odpowiedzieć... Ja tylko spróbuję coś nakreślić.
COI w Warszawie to bardzo doświadczony ośrodek. Na ich opinii naprawdę można się oprzeć. Nowotwór u Twojej Mamy jest nie tylko bardzo rozsiany, ale poczynił już ogromne spustoszenie w organiźmie, poprzestawiał wiele jego funkcji, powoduje niebezpieczne dla życia komplikacje.
Operacja jest niemożliwa nie jedynie z powodu małopłytkowości, ale przede wszystkim z powodu zaawansowania choroby nowotworowej - wycięcie guza z jelita przy jednoczesnym zajęciu szpiku oraz płuc nie zatrzyma rozwoju raka.
W epikryzie ze szpitala jest zdanie o zdyskwalifikowaniu chorej od leczenia - w tym wypadku chodzi o dyskwalifikację od leczenia
paliatywnego. O innym niestety nie może być mowy.
Wiem, że chcecie walczyć - ale istotą problemu jest teraz świadome i realistyczne określenie tego, o co warto walczyć. Lekarz napisał najuczciwiej - próba leczenia paliatwnego ( poprzez chemioterapię) oznacza zdecydowane zwiększenie ryzyka przyspieszonej śmierci. Organizm Mamy nie radzi sobie z wieloma funkcjami, chemioterapia spowoduje nasilenie problemów. Poprawa w zakresie DIC mogłaby oznaczać chwilowe ustabilizowanie w tym jednym obszarze ( układ krzepnięcia) - niemniej postęp choroby i tak jest nieunikniony.
Wiem, że nie to chcesz przeczytać - ja powtarzam to, co napisał i powiedział Wam lekarz.
Mama umiera i należy sie jej jak najlepsza opieka - nie chemia w szpitalu i problemy z wkłuwaniem się do żył, żeby podłączyć wlewy cytostatyczne, ale spokój i możliwość przebywania z Wami w domu. W domu pod opieką hospicjum domowego.
Zacytuję
Madzię70 ( wypowiedź z innego wątku).
Cytat: |
Twardy argument numer 1. Mama umrze - niezależnie od tego, czy jest pod opieką HD, czy nie.
Twardy argument numer 2. Umieranie może być spokojne i godne, a może nie być.
Twardy argument numer 3. Tylko od Was zależy, jakie umieranie Mamie zapewnicie.
Twardy argument numer 4. W sytuacji Mamy - jak chcielibyście umierać? Spokojnie i godnie, w domu, w otoczeniu kochających ludzi, bez bólu i lęku, czy w przypadkowym szpitalu lub w karetce, zabrani przez siódmy kolejny wezwany zespół pogotowia, który się wreszcie zlitował - "bo normalnie to nowotworowych nie zabieramy"?
Twardy argument numer 5. Właściwie prowadzona opieka hospicyjna może (nie musi) trwać miesiące i lata. I są to dobre (bo przeżyte normalnie) miesiące i lata - nigdy nie spotkałam się z inną opinią moich pacjentów i ich rodzin. |
Ogromnie mi przykro, że spotyka Was takie cierpienie... Jeżeli jest coś co możemy jeszcze wyjaśnić, to pisz koniecznie.