Witam po długiej, bo 18 miesięcznej przerwie. Tyle czasu minęło od operacji mamy. Co prawda co 3 miesiące były wizyty kontrolne, KT, ale nie wykazywały żadnych anomalii, lekarz onkolog odważył sie nawet Powiedzieć, że mama jest zdrowa i nie musi więcej przychodzić po jednej wizycie miesiąc po operacji
Gorsze dni były po śmierci wujka, mama odliczała ile miesięcy wcześniej zachorował i generalnie wszystko widziała w barwach koloru czarnego. Ale były kolejne wizyty u torakochirurga i kolejne KT i nic się nie działo.
Aż.... 3 tygodnie temu mama "załapała" przeziębienie. Ale miały dni, a przeziębienie nie, poprosiłam lekarza o wizytę domową, dał skierowanie do szpitala. Poszła w piątek. Na izbie przyjęć dowiedziałam się, ze mama ma zapalenie oskrzeli. Pełen spokój, luzik, zwykłe zapalenie oskrzeli, przecież to się zdarza. Owszem, jakiś podskórny zmysł gadał, że przecież jest po operacji, ale z drugiej strony, w szpitalu nikt nic nie mówił, w poniedziałek zrobili KT i bronchoskopię i dowiedziałam sie, że jeszcze jutro USG i jak będą dobre wyniki to w środę do domu. We wtorek po południu mama potwierdziła wypis. Uffff pomyślałam, jest dobrze
No pomyślałam..... dopóki nie przeczytałam wypisu
nikt nie wspomniał słowa, ani mru mru a tu mało, ze kolejny tętniak to recidiva! KT wykazało przerzuty do płata środkowego i górnego, zmiany nie przekraczają 1 cm. PET 4 marca. Czekamy też na wyniki zmian w oskrzelach. Minęło 5 dni od wypisu, ja jeszcze jestem w szoku. Dlaczego nikt nie powiedział nawet jednego zdania? Mama nic nie wie.... na razie.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2013-02-18, 18:56 ]
Masz już wątek na Forum - wątki scalone.