1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
rak niedrobnokomórkowy płuca
Autor Wiadomość
Margola 


Dołączyła: 19 Lip 2011
Posty: 20
Skąd: Bydgoszcz
Pomogła: 3 razy

 #1  Wysłany: 2011-07-20, 18:47  rak niedrobnokomórkowy płuca


Witam
Forum znalazłam kilka tygodni temu, gdy szukałam informacji na temat diagnozy postawionej mojej mamie podczas pierwszej hospitalizacji, nie rejestrowałam się jednak irracjonalnie myśląc, że jak tego nie zrobię to będzie dobrze, nie jest, ale może zacznę od początku....

Miesiąc temu u mojej mamy stwierdzono zapalenie oskrzeli i zlecono rtg płuc, co mnie trochę zdziwiło, ale nie widziałam większego powodu do niepokoju. Wynik zaskoczył mnie totalnie: naciek płuca prawego wskazujący tbc. Po wielkiej bitwie z lekarzem rodzinnym dostaliśmy skierowanie do Centrum Pulmonologii. Wyniki plwociny były ujemne, zrobiono TK i bronchoskopię. TK wykazało tętniaka aorty zstępującej o wym.42x47mm, oraz naciek na płucu prawym, natomiast wynik bronchskopii: nowotwór ucha środkowego, górnych dróg oddechowych i klatki piersiowej o nieznanym pochodzeniu i strukturze (D38.1). Mama jest po zawale i udarze i wtedy uważałam tętniaka za największe zło, ale myliłam się. Podczas bronchoskopii pobrano wycinek, później była jeszcze biopsja... rak niedrobnokomórkowy płuca prawego (C34.8)

Wczoraj odebrałam mamę ze szpitala, wraca tam jednak 3 sierpnia na operację. Lekarze ocenili mamę jako "wysokiego ryzyka", uznając jednocześnie, ze to jedyna możliwa metoda leczenia, usunięcie płata i prawdopodobnie węzłów.
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #2  Wysłany: 2011-07-20, 18:55  


Przykro mi z powodu diagnozy.
Czy możemy Ci jakoś pomóc, masz jakieś pytania?
_________________
 
cleo33 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 04 Lut 2009
Posty: 2484
Skąd: Śląskie
Pomogła: 379 razy

 #3  Wysłany: 2011-07-20, 18:59  


Margola napisał/a:
Lekarze ocenili mamę jako "wysokiego ryzyka", uznając jednocześnie, ze to jedyna możliwa metoda leczenia, usunięcie płata i prawdopodobnie węzłów.


Witaj.
Lekarze mają rację ,najskuteczniejsza metodą w tej sytuacji jest właśnie usunięcię płata i ew węzłow.
 
Funia 


Dołączyła: 30 Mar 2011
Posty: 228
Pomogła: 27 razy

 #4  Wysłany: 2011-07-20, 19:06  


Margolu

napiszę, coś co brzmi paradoksalnie - macie szczęście.
Operacja daje nadzieję na dalsze życie.
Bez niej rokowania generalnie są marne.

Witaj na forum i powodzenia.
 
Margola 


Dołączyła: 19 Lip 2011
Posty: 20
Skąd: Bydgoszcz
Pomogła: 3 razy

 #5  Wysłany: 2011-07-20, 19:16  


Powinnam być oswojona z nowotworami i uodporniona, ta paskuda odebrała mi już połowę rodziny, jednocześnie z mamą choruje przecież też wujek (rak płaskonabłonkowy), ale dopiero przy mamie załapałam doła. W głowi mam mętlik... mieszkam z nią i staram się przy niej nie okazywać swoich emocji. Tym bardziej, że podczas biopsji doszło do odmy i od tego czasu jest osłabiona, była drenowana przez 4 dni i szybko się męczy. Generalnie przez miesiąc zmieniła się nie do poznania, zawsze pełna energii, teraz męczy się po kilkunastu krokach. Nawet nie protestowała, że poprzestawiałam trochę w jej pokoju, żeby miała wygodniej.
Mama wie co jej dolega, ale powiedziała lekarzom, ze nie chce znać szczegółów, w tym zakresie mają rozmawiać ze mną. Ona zgadza się na każde leczenie, które może jej pomóc i które lekarze uznają za słuszne. Nie wiem ile czasu nam zostało..... nikt nie wie.
 
aneri 


Dołączyła: 29 Mar 2011
Posty: 121
Skąd: Bydgoszcz
Pomogła: 9 razy

 #6  Wysłany: 2011-07-21, 07:33  


Margola bardzo mi przykro z powodu choroby Twojej mamy.
Trzymam kciuki za udaną operację!!!.
Tak jak napisała Funia - operacja i usunięcie to chyba jedyna nadzieją na wygraną z tym paskudztwem.

Powodzenia!!!
 
Margola 


Dołączyła: 19 Lip 2011
Posty: 20
Skąd: Bydgoszcz
Pomogła: 3 razy

 #7  Wysłany: 2011-07-21, 14:35  


Dzięki za wsparcie:) wiem, że operacja może mamie tylko pomóc jeśli chodzi o nowotwór, boję się tylko o serce, ale nie ma innego, lepszego wyjścia. Wujka nie można operować (IIIB w V/2011) i widzę w jakim tempie postępuje choroba, 4 tygodnie po operacji przerzutu do mózgu, wczoraj miał takie obrzęki, że kostek nie wyczuwałam. W porównaniu z nim mama wygląda kwitnąco.
 
Margola 


Dołączyła: 19 Lip 2011
Posty: 20
Skąd: Bydgoszcz
Pomogła: 3 razy

 #8  Wysłany: 2011-07-28, 10:05  


Do hospitalizacji zostało 6 dni, mama wpadła w wir zakupowy, początkowo to były dresy, puchowe poduszki, piżamki, myjki i inne rzeczy potrzebne mniej lub bardziej do szpitala, ale wczoraj kupiła kapcie dla gości, bo te już stare, super garnki, bo te niedobre, rolety, choć zawsze krytykowała je u mnie, dzisiaj węgiel na zimę kazała zamówić, drewno już kupiła i wszystko byle nie myśleć o operacji. Nawet chodzi ze mną na zabiegi rehabilitacyjne i czeka na mnie na ławeczce byle nie zostać sama w domu. O chorobie nie mówi, zamknęła się w sobie, przynajmniej jeżeli chodzi o nią, bo o wujka się martwi i sporo o nim mówi, pyta o wyniki i leczenie.
Dla mnie ważne, że czuje się dobrze ?? wstała z łóżka, je, nie przesypia dni, nie łyka prochów, ale po "spacerku" musi się położyć, bo jest zmęczona. Ja jestem po takim spacerku padnięta bo targam te zakupy ;) no, czas na kolejny wypad, ciekawe co mnie czeka dzisiaj....
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #9  Wysłany: 2011-07-28, 15:38  


Margola, dobrze, że mama ma zajęcie, zawsze wtedy jest mniej czasu na 'rozmyślania'. Ja przed przeszczepem szpiku kostnego oczywiście porobiłam zakupy do szpitala (kisielki, budynie, z 15 szczoteczek do zębów, środki czystości itp), napożyczałam płyty z filmami, z muzyką (w końcu leżenie w izolatce przez co najmniej 6 tygodni). Wysprzątałam całe mieszkanie, dokładnie, za szafkami, wyprane dywaniki, pozmieniane firanki i zasłonki. Wszystko, dokładnie, generalne sprzątanie. Tylko nie wiem po co, ponieważ pobyt w szpitalu to pobyt co najmniej 6 tygodni, potem planowałam być u brata w mieszkaniu (mieszkam sama, po przeszczepie nie chciałam być sama). Także jak po ponad 3 miesiącach wróciłam do domu to i tak było brudno. :lol:
Aktywność poprawia samopoczucie. :)
Pozdrawiam Was obie. :)
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
Margola 


Dołączyła: 19 Lip 2011
Posty: 20
Skąd: Bydgoszcz
Pomogła: 3 razy

 #10  Wysłany: 2011-08-07, 19:19  


Mama jest już 3 dni po operacji, usunięto jej górny płat płuca i węzły, wczoraj wróciła na oddział chirurgiczny. Nie je jednak i na sam widok jedzenia wymiotuje. Dzisiaj doszła odma podskórna, przez telefon nie mogłam uwierzyć, że to ona tak jej się głos zmienił. Wiem od lekarza, że odma nie jest powodem do niepokoju, chociaż wygląda fatalnie. Czekamy na wyniki, może będą pod koniec tygodnia. Nie wiem jak ją namówić do jedzenia, wczoraj biegałam za kurą, pół dnia gotowałam rosół i :?ale?: wróciłam z nim do domu, nawet biszkopta nie tknie, pije tylko czystą wodę i herbatę.
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #11  Wysłany: 2011-08-07, 19:27  


Margola

Nie stresuj się. Pacjenci różnie znoszą operację.
Ja widziałam mojego tatę po operacjach ortopedycznych - też ciężkich - i myślałam, że Tata po wycięciu pluca bedzie wyglądał gorzej, ale nie myślałam, że aż tak fatalnie!
Mój tata był tak oslabiony, że niemal trząsł się jak "listek na wietrze", apetytu też nie mial... na drugi dzień po operacji wypił tylko troszkę herbaty, na trzeci zjadł dwa kesy chleba...Ciężko sie znim można było dogadać bo był na morfinie i był strasznie oszolomiony... Dopiero po tygodniu apetyt zaczął mu wracać, ale też bez rewelacji. Po operacji (stres itp., oslabienie) schudl w sumie chyba z 6 kg... Tak naprawdę zaczął dochodzic do siebie jakos po miesiącu...
Operacja jest bardzo, bardzo ciężka...
U Twojej Mamy pewnie bedzie tak samo - powolutku bedzie dochodziła do siebie... Nic na siłę...

Ściskam:)
_________________
Katarzynka36
 
 
Margola 


Dołączyła: 19 Lip 2011
Posty: 20
Skąd: Bydgoszcz
Pomogła: 3 razy

 #12  Wysłany: 2011-08-07, 20:12  


Dzięki Kasiu, biegam do mamy 2 razy dziennie i wiem, ze nic więcej nie mogę zrobić. Ale przykro mi, że co ją widzę wygląda i czuje się coraz gorzej. Z mamą leży pacjentka 2 dni wcześniej operowana i biega jak sprinterka, wchłania cudnie jedzenie i czuje się świetnie. Normalnie ewenement. Nie wiem co czeka mnie rano, przed chwilą mama dzwoniła, ze mam dowieść ręczniki papierowe i papier toaletowy, dostała biegunki.... :?ale?: po dwóch łyżeczkach kaszki manny. Jak zadzwoni, że mam przywieźć coś do jedzenia do podskoczę trzy razy, a jestem po artroskopii ;)
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #13  Wysłany: 2011-08-07, 22:19  


Margola
ech, znam to... też sie tak zamartwiałam, że tata "odstaje" od rszty operowanych pacjentów... zaraz obok leżał pacjent, który na drugi dzień zaczął wstawać, a 3 dnia sobie chodził po pokoju... a nasz tata z naszą wielka pomocą ledwo co siadał... tamten wyglądał normalnie, a tata sino- blady, wręcz papierowy... tamten wcinał jedzonko, a nasz tata na hasło jedzenie był agresywny, tamten normalnie kontaktował, a tata był potwornie oszołomiony... też wpadalismy w doła, bo naprawdę tatko nasz leżał jak betka i ruszac sie nie chciał, bo Go bolało... marudził, był agreswyny, zły i w ogóle strasznie wspominam też czas po operacji... najgorsze były chyba te pierwsze 4-5 dni... 7 dnia już go wypisali...
Zobaczysz, mina jeszcze ze dwa dni i mama na pewno lepiej sie poczuje!
A pielęgniarki nie mogę dać Mamie papieru, jakis pampersów? Przecież sa od tego!

PS. Piszesz, że dwa razy dziennie biegasz... My też tak robilismy - zmiana przedpołudniowa a druga popołudniowa... bylismy spokojniejsi...
_________________
Katarzynka36
 
 
vioom 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 18 Sty 2010
Posty: 1286
Pomógł: 1048 razy

 #14  Wysłany: 2011-08-07, 22:33  


A może to psychiczne nastawienie mamy? "Mama nie chce jeść, bo jest po operacji". Może przyczyną niechęci do jedzenia nie jest choroba a np. sam zabieg operacyjny. Z niektórymi chorymi operowanymi trzeba twardo... na zasadzie "musisz jeść".
_________________
www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
 
DorotaP 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 28 Lut 2011
Posty: 987
Pomogła: 359 razy

 #15  Wysłany: 2011-08-08, 11:46  


U nas też chirurg postawił twardo - Trzeba jeść głową, to znaczy - powiedzieć głowie, że jedzenie jest teraz ważne.
Dodatkowo kazał: jeść posiłki wysokokaloryczne i wysokobiałkowe
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group