Faktycznie dziwna sprawa, co do hospicjum to też miałem wątpliwości, zresztą możesz poczytać, niestety jak moja mama trafiła do stacjonarnego to to zmarła po trzech dniach a pod opieka domowego była 5 miesięcy. Póki Twoja mama daje radę załatwiać potrzeby fizjologiczne, umyć sie itp to jest w porządku, zamiast mofriny dożylnej są plastry które podobno maja silniejsze działanie ale są też kroplówki wzmacniające i to juz pewnie musi pielęgniarka aplikować, poza tym z hospicjum stacjonarnego też ludzie wychodzą, moze warto połozyć mame na kilka dni a jak stan sie poprawi to wróci do domu.
Takie huśtawki samopoczucia się zdarzają, to raczej normalne. Może być jakiś czas w miarę żeby za chwilę stan drastycznie się pogorszył, może to być również chwilowy lepszy moment i za chwilę będzie to najgorsze, musisz już być nastawiona na wszystkie opcje. Co do hospicjum to już Wasz/Twój wybór czy HS czy HD. Wiadomo w domu trzeba się całkowicie poświęcić choremu, czy masz na to czas, warunki, sama potwiafisz to wszystko ogarnąć to już zalezy od Ciebie, jesli tak to wtedy HD, jeśli nie to zostaje hospicjum stacjonarne, Wy musicie wybrać co lepsze jest dla mamy i dla Was.
Mama w hospicjum, świadoma ale niepełnosprawną. Nie chodzi, mówi że nie ma siły. Ale najważniejsze, że jest z nami mimo, że myli fakty i zawsze taka dobra z matematyki nie wychodzą jej jakoś rachunki. Upomina się o leki co chwilę i wydaje się jej, że czegoś nie dają. Ogólnie to zapomina też że narzekała na brak leków i mówi, że jest jej tam cudownie. To prawda, hospicjum na Poświęckiej jest "cudownym" miejscem dla odbywających ostatnią drogę. Widać,że dbają o samopoczucie i komfort. Nie żałuję decyzji, nie mogłabym tak zająć się mama sama. Dzisiaj po miesiącu walki chciała zobaczyć wnuka a mojego syna,wcześniej nie była na to gotowa. Wydaje mi się,że coś przeczuwa. Nie wiemy jak daleko jest postęp bo nie robią żadnych badań aby nie obciążać psychiki, pewnie też nie widzą potrzeby. Morfina co 4 godziny łagodzi wszystkie bole więc nawet nie wiemy co boli a łagodzi też duszności więc mama jest naprawdę "zrelaksowana". Ma kontakt z ludźmi czego nie miała tutaj w domu za wiele bo ja ciągle praca, szkoła, zakupy, gary, dziecko itd. Można powiedzieć, że sprawilam jej nawet radość tą decyzją a długo się "gryzlam" zanim ją podjęłam i z wieloma lekarzami rozmawiałam. Przede wszystkim w tym tylko hospicjum chciałam ją umieścić jeżeli już miało tak być. W tym miejscu wielkie podziękowania dla Hospicjum Bonifratrów z Wrocławia. Przecudowna opieka.
_________________ Walka trwa, nawet jak się skończy będzie trwała tylko, że w pojedynkę.
Mamusia zasnęła dzisiaj o 4:30 wiecznym snem.Stoczyła nierówną walkę walczyła długo i z determinacją. Zostawiła pustkę w moim sercu. Walka trwa nadal w pojedynkę. Dziękuję za wszystkie rady,wskazówki i miłe słowa.
_________________ Walka trwa, nawet jak się skończy będzie trwała tylko, że w pojedynkę.
[ Dodano: 2018-11-25, 18:59 ]
Jednak podzielę się ze wszystkimi moim doświadczeniem jakie uzyskałam parę godzin po śmierci mamy.
W piątek siedziałam z mamą do późna w nocy w hospicjum. Była na lekach usypiających i na pompie z morfiną. Ból był ciągły i nie do zniesienia, wiedziałam że to już koniec, łzy lały się ciurkiem pomiędzy modlitwą a rozmowa do mamy. Chciałam zostać na całą noc ale powiedziano, że czasami rodzice nie chcą odchodzić przy dzieciach więc późno w nocy pojechałam do domu wiedząc że nie zobaczę już jej żywej, nie chciałam jej przeszkadzać.
Z rana o 5:00 gdy tylko mnie powiadomiono zaczęłam załatwiać różne sprawy, telefony. Później byłam tak zmęczona że postanowiłam się położyć i chwilę przespać po południu aby zregenerować siły, była to sobota, kładłam się z myślą o mojej mamie.W tym czasie przyśniła mi się, przyszła do mnie aby zapewnić mnie, że jest jej dobrze.Siedziała na łóżku szpitalnym, w nogach leżała spakowana walizka. Gdy mnie zobaczyła zaczęła radośnie podskakiwać na łóżku i szczebiotać do mnie że jest zdrowa i idzie do domu.Nie wiedziałam jak jej powiedzieć że już nie jest z nami, że odeszła a ja przyszłam po jej rzeczy. Zapytałam tylko gdzie jest pani doktor-powiedziała "gdzieś tu biega"- zawsze tak mówiła, po czym wstała i wyszła po drobinie przez dziurę w suficie mówiąc że tutaj jest fajnie i ona musi to zobaczyć.
Nie wiem czy jest to wytwór mojej wyobraźni, mojej fantazji ale wiem, że na pewno w ten sposób chciała mi powiedzieć że jest jej tam dobrze i już nic ją nie boli. Jestem o wiele spokojniejsza....pustka jest....ale przecież chodzi o dobro naszych ukochanych. Mamusia już nie cierpi,wiem i jestem silniejsza. Dziekuje za wszystko.
_________________ Walka trwa, nawet jak się skończy będzie trwała tylko, że w pojedynkę.
Nie wiem czy jest to wytwór mojej wyobraźni, mojej fantazji
Może to i wytwór wyobraźni a może faktycznie tak jest..... tego nie wiemy. Ale jedno jest pewne Twoja Mama już nie cierpi i to jest najważniejsze bo ból osób nam bliskich i nasza niemoc w tym wszystkim jest chyba najgorszą rzeczą jaka może nas spotkać.
Tulę Cie mocno. Trzymaj się w tych trudnych dniach.
_________________ 08.02.2018 [*] moja Kochana Mamusia
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum