Rak pęcherza moczowego drobnokomórkowy zaawansowany
Drodzy Forumowicze!
Przeczytałam już chyba wszystkie posty dotyczące raka pęcherza, ale chciałabym prosić Was o konsultację w naszej sprawie:
Mąż ma 67 lat.
6 lat temu zdiagnozowano u niego nowotwór pęcherza moczowego drobnokomórkowy
(Ca vesicae urinariae. Carcinoma microcellulare invasium. T4N0M0).
W latach 2009-2010 był leczony (chemioterapia, radioterapia) w CO w Gliwicach.
Nie rozważano cystektomii.
W latach 2010-2014 kontrolne tk nie wykazywały nawrotu ani przerzutów.
W ubiegłym miesiącu trafił do szpitala z powodu osłabienia, wymiotów, zatrzymania moczu, krwiomoczu i bardzo złych wyników krwi.
Załączam wypis z urologii: dokonano embolizacji tętnic biodrowych i obustronnej nefrostomii.
Tydzień po wypisie wrócił do szpitalu z objawami ponownie niewydolności nerek: rozpoczęto dializy, obecnie ma już cewnik stały i ustalone dializy 2 x w tygodniu (por. wypis z nefrologii).
Jednocześnie powiedziano mi, że guz pęcherza jest w stanie zaawansowanym, rozpada się (stąd długi i masywny krwiomocz), a mąż nie kwalifikuje się do dalszego leczenia onkologicznego.
W trakcie drugiego pobytu w szpitalu wykonano tk, rtg płuc i konsultację onkologiczną - onkolog to potwierdził (wyniki tych badań w drugim opisie).
Zalecono zgłoszenie się do hospicjum (wspominając nawet o fazie terminalnej choroby).
Jak się Państwo domyślacie, próbuję otrząsnąć się z szoku, a jednocześnie zastanawiam się, na ile rzeczywiście powinniśmy się poddać (choć mąż nie zdaje sobie ze wszystkiego sprawy, lekarze rozmawiali, zresztą dość obcesowo, tylko ze mną), czy też szukać jeszcze porady innego onkologa.
Mąż nie chodzi, porusza się na wózku, ale mamy pełna dokumentację także na cd, więc mogłabym to załatwić sama.
Zdaję sobie sprawę, że przestudiowanie załączonej dokumentacji jest czasochłonne, tym bardziej będę wdzięczna, jeśli ktoś z Państwa się tego podejmie i spróbuje odpowiedzieć mi na pytanie, czy załączone wyniki rzeczywiście wskazują na brak szans na jakiekolwiek leczenie? Czy to jest faza terminalna choroby? Czy będzie tylko gorzej, czego możemy się spodziewać? Dlaczego w opisach badań jest kilka znaków zapytania?
Monika_75,
Wyniki badań potwierdzają bardzo zły stan ogólny Twojego męża. Ze względu na ciężką niewydolność nerek nie można zastosować leczenia systemowego ( chemia) ani rth. Z kolei operacja ( cystektomia) nie jest możliwa zarówno z powodu niewydolnych nerek jak i bardzo poważnej niedokrwistości. Niedokrwistość jest skutkiem rozwijania się choroby nowotworowej, problemem jest nie tylko guz w pęcherzu, ale ogólnoustrojowe negatywne oddziaływanie nowotworu.
W takiej sytuacji zalecenia lekarzy są zdecydowanie słuszne - nie można poprzez próby leczenia paliatywnego zaszkodzić choremu i przysporzyć mu więcej cierpień. Najważniejsze jest teraz pełne leczenie objawowe - takie właśnie może zaoferować Wam hospicjum.
Przykro mi ogromnie, że nie mogę napisać nic jednoznacznie pozytywnego.
Ps. Znaki ? w opisie rtg klatki piersiowej nie są niczym dziwnym ani niepokojącym. Czułość tego badania nie jest zbyt duża i często radiolog w razie wątpliwości podaje różne opcje. Tak czy inaczej, w przypadku Twojego męża takie wątpliwości w rtg nie są istotne, nie zmieniają bowiem ogólnej poważnej sytuacji i zaplanowanego postępowania.
Pozdrawiam ciepło.
Dziękuję za zainteresowanie moim problemem i odpowiedź. Kiedy 2 lata temu powiedziano nam, że po diagnozie rokowania były bardzo złe (lekarz powiedział, że poniżej 5 % przeżycia 5 lat), to wydawało nam się, że wygraliśmy życie na loterii. Dlatego tak trudno mi uwierzyć, że choroba zaatakowała tak mocno ponownie. Przepraszam, że głupio pytam, ale czy jest szansa, że Mąż przeżyje choćby pół roku, rok? Mamy nastoletnie dzieci, nie wiem, co robić. Mąż zgodził się na opiekę hospicjum domowego. Jeszcze - jeśli mogę - zapytam: czy embolizacja może powstrzymać rozwój guza w pęcherzu, tzn. jego tempo? Mąż ma założony cewnik z pęcherza, jest już ze trzy tygodnie po embolizacji, a nadal krwawi (niedużo, zbiera się na dnie worka, ale wciąż).
Monika_75,
Embolizacja ma powstrzymać dopływ krwi do guza- ale nie oznacza to przystopowania jego rozwoju. To nie jest metoda leczenia raka tylko postępowanie z wyboru w przypadku dużych, nieoperacyjnych i krwawiących guzach pęcherza. Nie umiem Ci powiedzieć, jak długo może trwać jeszcze podkrwawianie.
Nie umiem odpowiedzieć też precyzyjnie na Twoje zasadnicze pytanie - wszystko zależy od skuteczności embolizacji ( powstrzymanie krwawienia i podniesienie przez to choć trochę parametrów czerwonokrwinkowych) oraz od tego, jak Mąż będzie tolerował dializy. Myślę, że to pytanie możesz skierować do lekarza hospicyjnego.
Trzymajcie się. Pozdrawiam, m.
Nie wiem, czy ktoś będzie mógł odpowiedzieć na to pytanie, a lekarza mamy dopiero w przyszłym tygodniu. Mianowicie: tak, jak pisałam, do pęcherza jest na stałe założony cewnik. W worku wciąż zbiera się krew (chyba z moczem, mimo nefrostomii), w sumie jest tego ok. 100/200 ml na dobę. Jednak w ostatnich dwóch dniach to, co płynie z pęcherza, potwornie cuchnie i ma kolor brunatnoczerwony (na początku było czerwony i bez zapachu). Czy to są jakieś procesy gnilne, czy po prostu taki jest efekt embolizacji? Czy ten stan nie zagraża życiu? Nie ma gorączki, innych nowych objawów.
Monika_75,
Może tak być, że embolizacja nie zatrzyma całkowicie krwawienia tylko je zmniejszy. Natomiast zmiana wyglądu i zapachu wydzieliny może być związana z postępującą martwicą guza. Ale jeśli możesz, to spróbuj się skonsultować telefonicznie z nefrologią, poproś lek.dyżurnego i przedstaw sytuację.
Trzymaj się.
Przepraszam, jeśli umieszczam wątek w nieodpowiednim miejscu. Pisałam o chorobie mojego męża w wątku merytorycznym (drobnokomórkowy rak pęcherza, zaawansowany, wznowa po 6 latach). W tej chwili mąż jest leczony tylko paliatywnie. Z powodu niewydolności nerek i pęcherza ma założone nefrostomie i dializy. Od paru dni problemem jest niskie ciśnienie - maż odstawił wszystkie leki (na polecenie lekarzy), wcześniej leczył się na nadciśnienie (zawsze miał wysokie, miewał 140/90 nawet po lekach). Teraz ma 80/60, 90/70 - dziś został przywieziony z dializy na łóżku (normalnie jeżdżi na wózku). Lekarze są dość oszczędni w informacjach. Czy to może mieć związek z zaawansowaniem nowotworu? Wiem, że nadciśnienie jest niebezpieczne - ale czy takie ciśnienie również? Można coś na to poradzić? Mąż czuje się bardzo osłabiony, od miesiąca jest pacjentem leżącym, ale teraz trudno mu nawet się obrócić.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: missy: 2015-12-21, 15:30 ] Wątki scalone. Wszystkie sprawy dotyczące leczenia Męża opisuj, proszę, tutaj.
Witam! Nie orientuję się za bardzo w sprawach medycznych, ale lekarz z domowego hospicjum kazał do siebie dzwonić, jeśli ciśnienie rozkurczowe zjedzie poniżej 50. Niestety nie wiem co dalej, bo tak niskiego nie wykryłam u mamy. Mama miewała często takie ciśnienie jak Twój mąż, jednak ona nigdy nie miała problemu z nadciśnieniem. Średnio pomocny ten mój post, ale chociaż podniosę Ci temat:)
(Do moderatora) Oczywiście, przepraszam - jeszcze nie dość sprawnie poruszam się po forum.
Koralina, dzięki - wydaje mi się, że ciśnienie nie jest jeszcze dramatycznie niskie, ale zastanawiam się, co go spowodowało. Wiem, że lekarzy na dializach ono też niepokoi.
Monika_75,
Nie masz za co przepraszać - rozumiem, chciałaś oddzielić historię wcześniejszego leczenia przyczynowego od obecnego.
Przyczyny tak znacznego osłabienia mogą być różne - poważniejsze zaburzenia elektrolitowe, pogłębiająca się anemia, ogólnie postęp nowotworu. Lekarze z hospicjum chcą coś sprawdzać, czegoś szukać?
Do tej pory mieliśmy pierwszą wizytę z hospicjum, teraz będzie przychodził regularnie lekarz, ale zauważyłam, że wymijająco odpowiadają na pytania o osłabienie. Ciśnienie się poprawiło, mąż się trochę lepiej czuje po dializach, morfologia jest podobno lepsza, kreatynina też, ale maż mówi, że kiedy przesiada się na wózek do transportu (przy pomocy sanitariuszy), to jest to dla niego taki wysiłek, że łapie go zadyszka. Kiedy leży, nie ma duszności. Nie jest hipochondrykiem, męczy go psychicznie ciągłe leżenie i załatwianie się do basenu czy pampersa (nie zawsze potrafi to kontrolować). Mówi, że marzy o tym, żeby siaść na wózku sam czy przejść parę metrów do wc. Do tego ma sporą chrypkę - mówi chwilami prawie szeptem.
Lekarze z hospicjum skupiają się na leczeniu przeciwbolowym (ma teraz plastry Melodyn + bunondyl + dicloduo i to jakoś działa).
Dodam jeszcze, że przy tym niskim ciśnieniu ma wciąż wysoki puls (w granicach 110-115) i obniżoną temperaturę (36,0). Może ktoś spotkał się z podobną sytacją.
Lekarze z hospicjum skupiają się na leczeniu przeciwbolowym
Moniczko tak, hospicjum ma za zadanie leczyć objawowo, nie są w stanie już więcej pomóc ale to jest ogromna pomoc, bo nasz chory nie cierpi a tego obawiamy się bardzo.
Rzeczywiście puls męża jest wysoki, ciśnienie niskie ale bywa u osób osłabionych, leżących. Nie wiem kiedy macie następną wizytę lekarza ale możesz zadzwonić do lekarza i powiedzieć o niepokojących Cię objawach, może przyjdzie wcześniej na wizytę albo przynajmniej Cię uspokoi.
Monika_75,
To może być spowodowane pogłębiającą się anemią - serce poprzez szybszą pracę usiłuje zapewnić wystarczające dotlenienie organizmu. A niższa temperatura - to, zapewne, wypadkowa wielu dysfunkcji różnych narządów, układów. Ogólnie skutek postępującej choroby nowotworowej.
Bardzo mi przykro, myślę, że pomoc hospicjum powinna przede wszystkim skupiać się teraz na działaniach przynoszących ulgę.
Pozdrawiam najcieplej, m.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum