Witajcie.
Jestem po dzisiejszych badaniach USG i mammografii. Ale zaczne od początku.
Robiłam mammografię i USG 2,5 roku temu, które to badania nic nie wykazały. Miałam tez wówczas robione markery (z innego powodu) i równiez wynik był pomyslny.
Ok. 1,5 mies temu zauważyłam mocno bolące zgrubienie w piersi - ok.3cm. Jednocześnie powiększył mi się węzeł nadobojczykowy - najpierw wielkości ziarnka grochu , a po ok. 3 tyg. zgrubienie wielkości dużej fasoli jaś.
Dzisiejsze badanie USG.
Wynik: w miejscu wyczuwalnego guzka uwidoczniono zmianę ogniskową, hypoechogeniczną, o zatartych granicach, wym. 13x11 mm, BIRADS 5, wokól zmiany liczne cienie akustyczne. Dodatkowo w okolicy nadobojczykowej uwidoczniono dwa wezły chłonne 14mm i 10mm susp.meta. W dołach pachwinowych nie uwidoczniono zmian węzłowych.
Natomiast mammografia nie wykazała (jak mi powiedziała doktor) zmian zdecydowanych, ani żadnych mikrozwapnień.
Opis: w mniejscu zgrubienia dobrze wysycone utkanie zaburzające architekturę sutka, bez widocznej masy guza. Obraz mammgograficzny niejednoznaczny.
Trochę przestudiowałam teraz forum i mam wrażenie, że trafił mi się rak bardzo złośliwy. Wnioski takie wyciągam stąd, że węzły chłonne sa powiększone, ale nie pachwinowe, tylko nadobojczykowe oraz "niejednoznaczność"guza, która sugeruje iz jest mało zróznicowany.
Chyba też niezbyt dobrze wygląda szybkość jego rozwoju...
Jestem dziś trochę zszokowana, staram się jednak nie panikować i przygotować się psychicznie na wszelkie warianty, nie wykluczając najgorszych.
Jutro mam wizytę u onkologa, najprawdopodobniej - jutro lub w najbliższych dniach będzie biopsja, która wiele wyjaśni.
Jednak już dziś mam setki pytań w głowie...
Jak oceniacie moje rokowania?
O co powinnam pytać jutro doktora, abym miała pełny obraz sytuacji? - stan na dzień jutrzejszy oczywiście , rozumiem, że nie wszystkie badania jeszcze są wykonane).
Pomóżcie proszę.
=========================
We wtorek ma być biopsja gruboigłowa.
To na razie tyle.
Nic więcej się nie dowiedziałam... ani od lekarza ani ... na forum
kolor, szkoda że w takich okolicznościach ale pomimo to serdecznie Cię witam. Jak napisałaś nie wszystkie badania są wykonane, przede wszystkim biopsja bez niej nie można określić budowy guza i stopnia złośliwości, powiększone węzły chłonne podejrzane o meta= przerzut, też nie są Twoim sprzymierzeńcem, ale.... wszystko jest do leczenia,dlatego podczas jutrzejszej wizyty u onkologa, upieraj się na jak najszybszą diagnostykę i jak najszybsze leczenie.
Trzymam kciuki i pozdrawiam M.
Dzięki za odzew
Witam Cię równie serdecznie madziorek.
Post pisałam w nocy ze srody na czwartek, a więć "jutro" dotyczyło czwartku. Byłam już u lekarza i tak jak w dopisku, który zrobiłam pod pierwszą wiadomością - będzie biopsja gruboigłowa we wtorek 9.02 .
Jest problem chyba w tym, że jest duża rozbieżność między tym co się widzi i wyczuwa (zmiany w piersi), a tym co pokazuje USG, a jeszcze co innego mammografia, jak to okresliła doktor opisująca - całkowicie nieksiążkowy wygląd zdjęcia...
Być może we wtorek będš jeszcze jakieś badania. Nie wiem jakie, bo doktor, u którego dziś byłam, był małomówny. Chyba ma się skonsultowac jeszcze z innymi lekarzami i wtedy zostanie podjęta decyzja jakie jeszcze badania zostana zrobione. Tak zrozumiałam... Nic więcej się nie dowiedziałam.
Może czasem lekarze są małomówni, aby nie wystraszyć pacjenta. Ja jednak najlepiej się czuję, gdy dokładnie wszystko wiem. Kiedy wiem czego oczekiwać, jestem spokojniejsza, nie szarpię się, nie muszę szperać po internecie...
Chyba powinnam powiedzieć to przy okazji swojemu lekarzowi, prawda?
Jeszcze raz dzięki , w grupie raźniej
kolor, sama wiesz, a ja Ci potwierdzę, musisz mówić co czujesz,on się tego nie domyśli, i dzięki Bogu,że jeszcze w myślach nie czytają
Wiesz ja zawsze stawiam się w ich położeniu- na razie nic konkretnego nie wiedzą bo wyniki nie są jednoznaczne, więc co Ci ma powiedzieć: nie wiem?? Lepiej nie, lepiej Ty podpytaj go o możliwości zrobienia pełnego obrazu.
Muszę Ci napisać, że chirurg onkolog mojego wuja (przyjmuje pacjentki z nowotworami piersi ) bardziej ufa obrazowi usg niż mammografii- nie pytaj mnie dlaczego, tego nie wiem.
Trzymam kciuki żeby biopsja się udała.M.
Ja mam taką jakby trochę podobną sytuację. Mammografia wykazała guzka , potem w usg lekarz nic nie znalazł. Po dwóch latach usg i okazała się że jednak guzek jest. Wydaje mi się , że był tam cały czas . Wycięty . Na szczęscie to nie było nic groźnego.
To było dwa lata temu. I teraz mam podobną sytuację. Na zdjęciu mammograficznym coś jest " cień radiologicznie łagodny 1x0,7 " ale w usg znowu lekarz nic nie znalazł.
Podobno mam się nie martwić . Ale nie jestem do końca pewna .
Trochę się boję .
Witajcie ponownie.
Wczoraj miałam biopsje. Gruboiglowa - piersi i cienkoigłowa - węzła nadobojczykowego.
Biopsja piersi nie byla taka straszna. Dzis wieczorem mam zdjac bandaż. Nie wiem tylko czy powinnam jeszcze załozyc jakis opatrunek na to miejsce? czy zostawic tak bez zadnej ochrony?
Biopsja węzła nadobojczykowego pomimo iz cienkoiglowa byla mniej "przyjemna" - zdrętwiała mi reka, był ból w karku, plecach i szyi, ale po 2 godz. na szczescie wszystko przeszło.
Teraz co dalej?
1. Zdziwiło mnie, że nie zrobiono mi przy okazji zadnych innych badań.
2. Za tydzień mam zrobić rtg klatki piersiowej.. czy to nie za wcześnie po biopsji? czy zdązy sie wygoic? mam do wyboru opóźnic ten rtg o jeszcze jeden tydzień... czy tak zrobić?
3. do operacji jest kolejka, jestem zapisana na za 8 tyg. .... to chyba trochę długo :(
4. lekarz wciąż milczy, a tak był zaganiany, że nie miałam nawet szansy z nim porozmawiać, przyprzeć do muru...
Kochani, teraz kolejne ważne pytania do Was:
1. Czy powinnam domagać sie jeszcze jakichs badań?
2. Jeśli tak, to jakich?
3. Czy 8 tyg. czekania na operacje w moim przypadku (wg usg - birads 5), nie jest wyrokiem?
4. Jesli to będzie jakas wskazówka to mieszkam w Warszawie i mam 49 lat...
Aha! i jeszcze jedno: od początku guzek wydawał mi się wielkości ok. 3 cm, ale na USG zmiana podejrzana miała rozmiar 1,1x1,3 cm.
Na wczorajszej wizycie lekarz wpisał na komputerze, opisując mój przypadek, że guz jest wielkości 2,5 cm.
Czy w związku z tym wielkość guza podawana jest standardowo wg wielkości "wyczuwalnej" , a nie wg wyniku usg? Dlaczego?
Niestety, nie otrzymałam od Forumowiczów żadnej wskazówki, żadnej odpowiedzi... A teraz kolejna sprawa doszła...
Odkąd zauważyłam niepokojącą zmianę piersi, aż do biopsji guz nie zmienił wielkości (przez ok. 1,5-2 mies. - 3cm)
4 dni temu miałam biopsję gruboigłową i w ciagu tych 4-rech dni guz powiększył sie conajmniej dwukrotnie... Czy to normalne?
Wizytę u onkologa, który ma zadecydować co dalej - mam za ponad 2 tyg. (2 marca)....
Czy powinnam starac sie skontaktowac z nim wcześniej w tej sprawie? Nie chcę go "molestować" bez sensu
Za kilka dni on wyjeżdza na urlop i nie będe miała wyboru, bedę musiała czekac do marca...
Czy sprawę zostawić swojemu biegowi, czy skontaktowac się z lekarzem???
Proszę podpowiedzcie, jak najszybciej, co powinnam zrobić? :(
Kolor,
Idz do lekarza bezzwlocznie.
Mozesz miec krwiak ale mozesz miec rowniez infekcje.
8 tygodni czekania na operacje to troche dlugo. Choc sama piszesz, ze uplynelo 1.5 miesiaca od wymacania guza do zrobienia badan. Dlaczego zwlekalas tak dlugo?
A jezeli chodz o badania obrazowe to pamietaj, ze
- mammogram moze nie pokazac zmiany wyczuwalnej palpacyjnie (pokazuje natoniast mikrozwapnienia)
- badanie ultrasonograficzne pokaze cysty a nie pokaze mikrozwapnien
- wyniki badan obrazowych zaleza od :
*jakosci aparatury
* umiejetnosci osoby obslugujacej aparature
* umiejetnosci radiologa "czytajacego" zdjecia (w Australii kazdy, nawet przesiewowy, mammogram jest czytany oceniany przez 2 niezaleznych ) radiologow
Madziorek napisala:
Cytat:
Muszę Ci napisać, że chirurg onkolog mojego wuja (przyjmuje pacjentki z nowotworami piersi ) bardziej ufa obrazowi usg niż mammografii- nie pytaj mnie dlaczego, tego nie wiem.
Sorry, ale to jest jakas wierutna bzdura. Czy rzeczony chirurg onkolog jest rowniez (nie daj Boze) radiologiem?
Zosiu, dziękuję za odpowiedż , bardzo na nia czekałam.
Na zewnatrz to miejsce po biopsji wygląda bardzo ładnie - zadnego zaczerwienienia, ani siniaka, ani spuchnięcia... po prostu małe miejsce po ukłuciu.
Pytasz dlaczego zwlekałam 1,5 mies. z pójsciem do lekarza?
Dlatego, że 7 lat temu miałam bardzo podobny problem, czyli chyba nawet prawie identyczny ostry ból w piersi . Po usg i mammografii okazało się, że przyczyną jest poszerzony kanał mlekowy. Ból po 1,5-2 mies. minął. Nie pamietam, czy wyczuwałam jakis guzek, chyba jednak nie...
Teraz było troche inaczej również dlatego, że pojawił sie powiekszony węzeł, ale ja na poczatku nie skojarzyłam małej, wielkości grochu, niebolacej kuleczki nad obojczykiem z węzłem chłonnym... dopiero jak się powiększył...
Kolejna sprawa to, ze jestem alergiczka i np. zdarza mi się (1-2 razy w roku) powiększenie węzłow chłonnych przy sliniankach, bardzo bolesne - trwa pare godzin i mija. Wiem wtedy, że miałam kontakt z czymś co mi szkodzi i tyle.
A więc wcześniejsze moje doświadczenia wpłynęły na moje póżne zgłoszenie się do lekarza...
Zosiu jeszcze raz dzieki, zadzwonie jutro do onkologa. serdecznie pozdrawiam
Okazało sie iż to jest niewielki krwiak. Nie wymagał żadnego zabiegu. Zrobiłam przy okazji wg zalecenia RTG klatki piersiowej. Na opis trzeba dość długo poczekać 7-10dni...
A doktor dziś nie miał wesołej miny. Powiedział: niestety musimy czekać jeszcze tydzien, jak będą juz wszystkie na wyniki. A może już był wynik biopsji cienkigłowej węzła, lub cząstkowe wyniki biopsji gruboigłowej? i to dlatego tak smutnawo było? szkoda, że nie zapytałam..
Ale logika mówi mi, że nie mam co liczyc na dobre wiadomości.. :(
Przeprasza Was, że tak sie rozpisałam. Chyba wchodze w etap kiedy trzeba co nieco z siebie wyrzucic, wygadac się, rozpisac.
[ Dodano: 2010-02-17, 03:20 ]
Z tego wszystkiego znów przewertowalam forum i internet.
Wlasciwie to upewnilam się, ze nie mam na co juz liczyc w związku z obecnoscią tych powiekszonych wezłów nadobojczykowych , czyli obecnoscia przerzutów do nich.
Nie dosc, ze rak - to na dodatek od razu praktycznie bez szans. Trzeba miec wyjatkowe szczescie..
Nie znalazlam jednak nigdzie wytlumaczenia dlaczego przerzut do wezlow nadobojczykowych przy raku piersi traktuje sie powazniej niz przerzut do wezlów pachowych?
Dlaczego tak bardzo zmniejsza on szanse i rokowania, a dokladniej - z mety kwalifikuje do stadium IV, bardzo zaawansowanego raka Nawet jesli nie ma przerzutów do wezlów pachowych, a guz może być maleńki
Czy przerzut do wezlow nadobojczykowych swiadczy automatycznie o przerzutach odleglych? Z tego co wydedukowałam, to jednak niekoniecznie. A mimo tego tak zle prognozuje... hmm...
DSS jesli bedziesz czytala ten watek, prosze Cie, odpowiedz mi na te powyższe moje pytania.
A jesli mozesz to równiez ponizsze...
Czy warto poddawac sie jakiemus leczeniu (zawsze nieprzyjemnemu, ograniczajacemu normalne zycie) w przypadku zakwalifikowania do IV stadium , skoro i tak praktycznie nie ma szans uciec przed tym co nieuniknione i to w krotkim czasie. Czy nie lepiej pozyc sobie normalnie dokad bede miec sile, a potem poddac sie tylko leczeniu bólu?
w kwestii stopnia zaawansowania raka piersi:
klasyfikacja z 1997 r. przerzut do węzła nadobojczykowego zaliczała jako IV st. zaawansowania choroby, a więc jako postać uogólnioną.
Obecnie obowiązująca klasyfikacja przerzut do węzła/węzłów nadobojczykowych po stronie chorej piersi klasyfikuje chorobę jako stadium IIIc.
Nie ma obecnie przeciwwskazań do próby podjęcia leczenia radykalnego w tym stopniu zaawansowania, jednak trzeba mieć tę świadomość, że jest to niejako proces nowotworowy posunięty nieco dalej niż rak piersi miejscowo zaawansowany.
Oczywiście jest to stadium nieoperacyjne.
Standardem postępowania (o udowodnionej najwyższej w takim przypadku skuteczności) jest rozpoczęcie leczenia od chemioterapii indukcyjnej. Szansa na remisję jest b. wysoka, bo rzędu 60-80%, niestety tylko 10% w takim wypadku to remisje całkowite. Niezależnie od stopnia uzyskanej remisji kolejnym krokiem powinno być naświetlanie radykalne (piersi oraz okolic węzłów nadobojczykowych). W ramach przeprowadzonego niedawno badania klinicznego część kobiet z chorobą o takim stopniu zaawansowania po zakończeniu radykalnego napromieniania poddano zabiegowi chirurgicznemu - wyniki badania potwierdziły jednak, że takie postępowanie nie poprawia wyników leczenia i nie prowadzi do wydłużenia czasu przeżycia chorych.
Obecnie publikowane dane, pacjentkom w stopniu zaawansowania IIIc dają niecałe 50% szans na 5-letnie przeżycie (może nie powinnam, ale jednak porównam: pacjent z przerzutami do węzłów nadobojczykowych cierpiący na drobnokomórkowego raka płuca ma na przeżycie 5 lat: 2% szans).
O wyleczeniu trudno tu mówić, ponieważ raka piersi uważało się za wyleczonego w sytuacji gdy nie nastąpiła wznowa miejscowa (lub przerzuty odległe) w ciągu 10 lat od zakończenia leczenia pierwotnego, obecnie natomiast mówi się już o okresie 15 letnim.
Wszystko powyższe jednak to pewne generalizowanie - rak piersi to choroba bardzo złożona i bardzo wiele składa się na rokowanie oraz sposób leczenia systemowego, jakie będzie można prowadzić; trzeba określić hormonozależność nowotworu, ekspresję receptorów EGFR, stopień zróżnicowania komórek raka, ewentualnie przeprowadzić badania na mutację genu BRCA1, BRCA2. Diagnostyka histopatologiczna i immunohistopatologiczna są tu podstawą do tego by widzieć jak leczyć i czym.
Rak piersi generalnie należy do nowotworów chemiowrażliwych i obecnie dostępny jest cały wachlarz schematów chemioterapii, których umiejętny dobór pozwala niejednokrotnie na wieloletnie przeżycie nawet chorym w stadium rozsianym.
I nie jest to leczenie o niemożliwych do zaakceptowania skutkach ubocznych.
Brak leczenia - to, szczególnie w raku niskozróżnicowanym, bardzo krótka historia choroby..
kolor,
wiem, że wszystko teraz wygląda zupełnie inaczej niż wczoraj, niż tydzień, niż miesiąc temu. Jednak daj sobie trochę czasu... Ta sytuacja jest zbyt trudna, by można było móc od razu na nią 'trzeźwo' spojrzeć.
Poza tym na konkretne myśli, wnioski, plany - trzeba poczekać, aż przyjdą wyniki badania histopatologicznego. Wtedy będziemy myśleć, ok?..
Niezależnie od tego - jakie będą te wyniki, już dziś dedykuję Ci w Twoim własnym wątku pewną historię, którą wielu już pewnie słyszało / widziało...
Ja jednak trafiłam na nią stosunkowo niedawno.
pozdrawiam ciepło.
Kolor, nie martw się na zapas. Pewnie sobie pomyślisz - łatwo powiedzieć, ale ja już z własnego doświadczenia wiem, że martwienie się na zapas tylko dołuje. Tak naprawdę jeszcze nie wiadomo co za lokatora nosisz w sobie. Może wcale nie będzie tak żle. Pamiętaj - to dopiero początek twojej walki. Musisz być silna. Nie daj się choróbsku . Pisz na bieżąco co i jak. Jesteśmy z tobą . Pozdrawiam i życzę ci mnóstwo pozytywnych myśli oraz siły.
_________________ Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
Witaj DumSpiro-Spero
Bardzo, bardzo dziękuję za Twoja wyczerpujacą odpowiedż
Choć napewno wolałabym byc w mniej podbramkowej sytuacji, ale wiele mi wyjaśniłaś, co powoduje, że wiem gdzie jest to dno, od którego należy sie odbić.
Sytuacja, w której nie wie się dokładnie z czym trzeba walczyć jest sytuacją podobną do bicia na oslep nie wiedząc gdzie jest i jak silny jest przeciwnik. Po prostu strata energii.
Teraz wiem, że przeciwnik jest gigantem i trzeba się odpowiednio z nim zmierzyć. Parę latek do wyrwania to całkiem spora stawka . Tym bardziej, że mam pewne palny i marzenia, które jeszcze powinno udać mi się zrealizowac.
We wtorek powinnam miec już wyniki, więc postaram się je tu przedstawić. Z moim onkologiem bede się widziała dopiero po tygodniu od odebrania wyników.
Dzieki za film - obejrzałam i jest pokrzepiajacy.
Pozdrawiam serdecznie
PS. DumSpiro-Spero
przeczytałam Twoja odpowiedż jeszcze tego samego dnia, ale nie moglam odpisać bo w tym czasie okazało sie, że woda z dachu zalewa mi sufit i mieszkanie (i trwa to do dzis!) więc trzeba było wyciągnąc wszystkie miski, wiadra, folie do zabezpieczenia podogi itp... a w polowie ogladania filmu na dodatek wysiadly korki z powodu zwarcia instalacji (od zalania!).
Mówia, że nieszczęscia chodza parami, więc mam nadzieję, że juz nic zlego mnie nie spotka
soja
bardzo dziękuję za pokrzepiające słowa i ślę pozdrowienia!
Czuję, że to Forum pomaga mi znaleźć grunt pod nogami
Niestety, optymistycznych mysli mam coraz mniej....
Węzły nadobojczykowe tak spuchly ze opuchlizne widac z daleka, a przed biopsja te wezly mozna bylo tylko wyczuc reka. Guz był przez póltora miesiaca bez zmian, a podwójnie powiekszyl sie po biopsji (do tej pory krwiak by sie nie wchlonął?)... Czuję uporczywe łamanie w kosciach...
A wyniki dopiero we wtorek , a onk w nastepny wtorek... i dopiero decyzja o planowanym leczeniu...
Czy bedzie jeszcze co leczyc?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum