Dziękuję wam bardzo..chociaż nie dociera do mnie ,że rzeczywiście wyrazy współczucia kierowane są do mnie.......jestem tu prawie codziennie ..szukając wciąż czegoś..jakbym zatrzymała się w czasie...wciąż dopatruję się tu nadziei
Gosiaczku czytam waszą historięi bardzo mocno jestem z Tobą myślami bo wiem co przechodzisz, również byłam sama z mamą. Nie poddawaj się i ciesz.. każdą najzwyklejszą chwilą, której Ci teraz zazdroszczę choć dla mnie były one męką bo nie potrafiłam bez łez patrzeć w ostatnim miesiącu na mamę choć przebywałam z nią całe dnie i noce,serce chyba już coś przeczuwało Trzymaj się mocno kochana.
Chciałam napisać jedną rzecz. Jak niegodne jest to, że nawet po zakończonej walce,ukochana osoba odchodzi ubrana w chorobie.. moja mamusia miała od tygodnia wodobrzusze..tak też została pochowana..śniada cera po chemii..została jej już na zawsze tamtego dnia.. aż w końcu ta cholerna peruka, której nie nawidziłam, miała je 2.. tą sprzed 4 lat i aktualną.. dwie zabrała ze sobą...dla mnei mama to już mama bez włosków - mój cybordżek, który tak dzielnie z uśmiechem na ustach siedział u fryzjera gdy odbierano mu znów to co odrodziło się po walce..pewną gwarancję i dowód zdrowia.. dla niej to nie miało znaczenia,pragnęła jedynie wygrać,nie lubiła się bez włosów choć my zachwycaliśmy się jej urodą i kochaliśmy ją jeszcze bardziej gdy to jej wielkie brązowe oczy skupiały na sobie największą uwagę, a tam leżała taka....... to nie była ona,dlatego też nie przeżyłam tak tego dnia,byłam chyba w dziwnym przekonaniu ,że chowamy raka,wygrałyśmy walkę a chowamy tego cholernego raka i zostajemy już zdrowe razem. Dotąd nie wiem czy jestem głupia,czy powinnam sięgnąć po rozum do głowy,czy w ogóle go jeszcze mam, ale dla mnie nic się nie stało bo jeśli się kogoś TAK BARDZO KOCHA.. to śmierć nie zaciera nawet w najmniejszym stopniu tej więzi i nie ukazuje się granica między życiem a śmiercią,ona ze mną jest,jest w moim życiu,jest ze mną i ani mi się śni, że to wszystko to tylko wspomnienia bo nie wyobrażam sobie bez niej życia,nie chcę słyszeć o czymś takim jak "wspomnienia" .Mam mamę. Pogrzeb,kondolencje, wszystko traktuję jak fantazję,iluzję,wyobrażenia.. tak mi jest też dobrze.. czy można żyć dalej ? Moim zdaniem tak : przez rok ? Dla mnie życie nie ma sensu jeśli moja mama pewnego dnia,moje dni z mamą,obiady,rozmowy,kłótnie,oglądanie filmów,sprzątanie,wyjazdy,porady,starania,.. staną się wspomnieniem !
[ Dodano: 2010-07-20, 00:46 ]
Jeśli mogę dopiszę jeszcze coś..bo gdzie indziej mogę to napisać?
Po "odejściu" mamusi, wyprowadziłam się 300 km od domu,wracam z powrotem tu na studia,mieszkanie moje i mamy wynajęłam.. Jestem tu i powiem wam,zupełnie nie mogę się odnaleźć,to życie to już nie jest normalne życie,każdy tu jest szczęśliwy,beztroski,zabiegany,żyje normalnie,wykonuje normalne czynności a przede wszystkim po prostu żyje..
Gdy tylko wracam do rodzinnego miasta odwiedzając Panią onkolog,nosząc różową wstęgę na łańcuszku,odwiedzając hospicjum w którym nikogo nigdy nie miałam i nie mam..zaglądając tu na forum.. wtedy czuję się u siebie,czuję się w normalnym życiu,czuję się jak w domu,czuję się normalnie i dobrze..spokojnie i we właściwym miejscu.
Czuję się źle w życiu w którym każdy żyje pełnią sił,w życiu które toczy się normalnie,wszystko to wydaje mi się tak puste...tak nie na miejscu i tak powierzchowne. Nie mogę patrzeć na ludzi robiących zakupy,wychodzących z psami,mimo ,że robię dokładnie to samo.. i to nie dlatego ,że mojej mamy nie ma. A dlatego ,że pełnia życia,wartości i człowieczeństwa żyje dla mnie w ludziach zmagających się z chorobą onkologiczną,w ich rodzinach, instytucjach,szpitalach, wszędzie tam gdzie życie to nie tylko to co się toczy teraz a życie to coś niesamowitego jeśli trwa wciąż następnego dnia..
Przywiozłam tu nasze teczki z papierami..moją tonę artykułów dla mamy,książki,diety,adresy,korespondencję kliniczną.. i codziennie to wertuję.. coś znajduję,coś dokładam coś dopisuję,coś wyrzucam. Byłam zła na brata gdy wyrzucił leki mamy.
Czuję się z tym wszystkim dobrze,choć wiem ,że dla zwykłęgo widza może to wyglądać na nienormalne, ale ja chcę jeszcze więcej.. bo nie umiem żyć na takim świecie do którego teraz należę jako zdrowa niezależna osoba która musi je przeżyć bo jest jej to teraz dane.
Tak mi przykro. Jestem w twoim wieku i w lutym moja mama tez przegrala walke z tym dziadem. .Nie napisze , ze czas leczy rany bo to nieprawda ,nie w takim przypadku. Uczucie pustki, tesknoty to wszystko pozostaje. Moja mama nie doczekala do mojej obrony mgr ale do ostatnich chwili wierzyla we mnie, , kazala mi pojechac i zdawac ostatni egzamin jaki mi zostal - tego dnia umarla a wraz z nia umarla cześc mnie.Teraz juz po obronie czlowiek nie moze sie nawet cieszyc z tego w pelni. Bo kogo najbardziej obchodzi twoje szczescie jak nie matke, dla ktorej od zawsze bylo sie oczkiem w glowie...
Wyjatkowa i silna wieź a jednoczesnie taka delikatna.... i zerwana na zawsze . Na codzień nie zdawalem sobie sprawy jak bardzo jest ważna.
Mimo , że życie trwa nadal , to nie jest to zycie pelne, bo brak Jej odczuwa sie zawsze:(
Trzymaj sie jakoś. Grzesiek
Witam.
Trudno napisać coś mądrego w takiej sytuacji, kiedy traci się ukochaną osobę. Ja też pochowałem mamę miej więcej jak byłem w Twoim wieku (dostała udaru mózgu) jak miałem 18 lat umarła mi siostra (zapalenie otrzewnej) a teraz choruje moja kochana żona na to draństwo, ale mimo wszystko nie można sie poddawać i trzeba dalej żyć i walczyć o osoby, które kochamy i nie zapominać o tych, które odeszły. Naprawdę bardzo ci współczuję. 3maj się
_________________ Pozdrawiam Mietek
Vivere militare est.
Witaj Kai,
w naszych historiach jest pewna różnica,widzę ze byłaś i jesteś bardziej związana z Mama,u mnie było inaczej i teraz mam do siebie zal za to.Miedzy mną a moja Mama nie ma takiej więzi,odkąd pamiętam nie rozmawiałyśmy o sprawach intymnych itp.,nawet jak dorastałam, jak miałam chłopaka,żadnych tematów!Również z jej strony nigdy nic nie mówiła o sowich problemach,często się kłóciłyśmy i może dlatego o niczym mi niepowiedziala,gdybyśmy rozmawiały częściej ... to nie wtydzila by się mi powiedzieć gdybym bardziej się przyglądała,może bym coś zauważyła...jak wyszły problemy z kręgosłupem mogłam zaciągnąć za garba do jakiegoś specjalisty... a tu tak wszystko wyszło...
Teraz jestem w domu i się nią opiekuje tak mi jej strasznie szkoda,jak patrze jak jeździmy do szpitala i ona porusza się tylko na łóżku z sanitariuszami wszyscy sie na nas patrza,ah serce się kraja
Teraz nasze relacje się poprawiły,częściej się przytulamy,rozmawiamy ...ciesze się
Kai a przepraszam ze tak zapytam jesteś sama?Ja mam wspaniałego mężczyznę w którym jest tyle optymizmu,ze mu porostu zazdroszczę,zawsze jak mam gorsze chwile i negatywne myśli na temat choroby Mamy to mie stawia do pionu ,jak mam ochotę na nią krzyknąć to mnie stopuje i śmiało mogę teraz z perspektywy czasu powiedzieć ze gdyby nie On to nie dala bym rady...
Trzymaj sie Kobietko,jesteśmy z Toba!dasz rade i pisz o wszystkim
Kochani dziękuję wam wszystkim..
Erevain21, mój tok myślenia idzie tą samą ścieżką , ja brnę jeszcze do obrony..bo nie mogłam się doczekać aż spełnię po części jej marzenie,każdorazowe życzenie gwiazdkowe.. ale co potem ?
mietek-tech , mogę teraz powiedzieć tak jak to codzień mówił mój Aniołek "ja to mam jeszcze dobrze,inni mają gorzej.." żona ma szczęście ,że trafiła na osobę której nie jest to obce.Podziwiam i siły nie muszę życzyć bo miłość do tej osoby produkuje ją sama.
Gosiaczku nie można rozpaczać nad tym co było,u nas też nie było nigdy idealnie,jak w każdej relacji,ważne jest to co robisz teraz i tym w najcięższym momencie w życiu dla mamy pokazujesz bez słów wszystko,Twoja mama to widzi i uwierz mi na pewno nie może wyjść z podziwu. Płaczę gdy tylko o tym myślę..pamiętam jak codziennie mamusia zamykała się w pokoju na parę godzin na swoje rozmowy telefoniczne z rodziną przyjaciółkami i.. codziennie za każdym razem cichutko tak bym nie słyszała..chwaliła mnie płacząc i obwiniając się, że robi mi krzywdę......nie mogła wyjść z podziwu ,że tak wszystko załatwiam, że nie znała mnie nigdy takiej i tak codziennie bardzo dużo padało takich dla mnie wtedy - miłych ,ale i ciężkich słów - bo rozpadałam się po tym tylko a nie wzmacniałam.
Ale najbardziej zapamiętam ten jeden dzień......nie zapomnę do końca życia...tego co miała w oczach i tego ,że ja też mogłam dać upust emocjom. Przyjechał do mnie mój chłopak ,tak się składa ,że w styczniu wyprowadził się do W-wy ,mieliśmy wyprowadzać się razem, ale wtedy przyszedł wynik.. Podszedł do mojej mamy ścisnął jej obie dłonie,ucałował..coś mówił..nie wiem co..gdy moja mamusia się położyła ,rozpłakała się..tak strasznie.....,że widok tych bezradnych oczu nie daje mi pogodzić się z tym.. ,rozpłakała się przy słowach "Gdyby nie Kasia,to ja..ja bym już chyba...nie żyła,nie dałabym rady" ..weszłam wtedy do pokoju..rzuciłam się na łóżko i krzyknęłam mamuś gdyby nie Ty to ja nie miałabym po co żyć gdyby nie było Ciebie w moim życiu,Kocham Cię i dla Ciebie tylko żyję.. Kocham to wspomnienie..nie za słowa pochwały,ten moment..był najpiękniejszym momentem choć było ich mnóstwo..ten w takiej chwili..był najpiękniejszym moementem w moim życiu,najszczerszym,najbliższym,tak smutnym jednocześnie i pełnym miłości,bezradności,wiary,nadziei...wyrażenia wszystkiego w naszej wspólnej drodze dotychczasowego życia..
Gosiaczku wiem jak straszne są takie chwile,gdy mama porusza się na łóżku,w okół wszyscy zdrowi,kobiety w wieku mamy tętniące witalnością a Twojej tego nie dano. Moja mamusia nigdy nie narzekała..dlaczego akurat ją to spotkało,ale były takie chwile gdzie bez słów to wyrażała,kładła się na moim ramieniu w przychodni,trzymała za rękę,często wyrażała przez gesty ,że potrzebuje mnie,że jest jej źle,po schodach nie dałaby rady wejść też sama,miałyśmy opatentowane na to sposoby:) I wiesz co, miałam w nosie patrzących się ludzi,to cholernie smutne, ale patrzyłam się na nich w głębi myśląc "Tak patrzcie to moja silna mama, to mój wojownik!!!Podziwiajcie ją i uczcie się sami"
Gosiu, nie, nie mam nikogo. Po 4 letnim związku w momencie odejścia mamusi,nie było go,na pogrzebie..przed.. choć chciał ja wyjechałam w swoją stronę i jeśli będzie tylko chciał wie gdzie jestem,chciałam wszystko poświęcić ,ale jeśli nie było go w takiej chwili czego mogę się później spodziewać.
Więc powiem Ci Gosiu ! Dałabyś radę i bez niego,choć bardzo się cieszę ,że masz taką osobę na którą możesz liczyć, ja też nie wyobrażałam sobie co będzie,powiedziałam sobie,że będę żyła dalej jeśli coś się stanie mamusi dla niego i przeżyję to dzięki niemu - żyję,przeżyłam,daję radę - bez niego,zobaczyłam ,że najważniejsza była mama i żyję teraz dla niej nie dla kogoś jeszcze innego. Jesteś bardzo silna i siłę przynosi Ci miłość do mamusi dlatego uwierz mi - do tego nie trzeba nic więcej.
Nie żałuj,nie rozpamiętuj, rób tak byś nie miała sobie nic do zarzucenia teraz- gdy ona Ciebie potrzebuje,podziwiam Cię niesamowicie czytając Cię,masz na głowie jeszcze cały dom dlatego cieszę się ,że masz u kogo się wypłakać,podzielić, wiem jak dużo to daje..
Gosiu,ciesz się mamusią..walcz i po prostu bądź z nią.
Ja obcięłabym sobie teraz ręce i nogi za JEDNĄ,jedyną minutę tylko przy niej,obojętnie jaką...byłyśmy ze sobą całe życie przez 24h na dobę..a teraz nie mogę mieć choć paru sekund,jednej minutki,jednej chwili
Mimo , że życie trwa nadal , to nie jest to zycie pelne, bo brak Jej odczuwa sie zawsze:(
Doskonale rozumiem o czym piszecie i co czujecie...
Mam 25 lat.
Straciłam Mamę 2 lata temu. Była (jak to trudno nawet napisać "była) najwspanialszą Mamą na Świecie. Brakuje mi Jej każdego dnia i każdego dnia bardziej za Nią tęsknię. Brakowało mi Jej na ślubie, przy porodzie, brakuje mi Jej teraz gdy wychowuje synka i mam własną rodzinę. Tej PUSTKI nie da się niczym wypełnić. Każda uroczystość, święto, okazja, pogłębiają Jej brak. Ogrom zajęć nie jest w stanie zagłuszyć tej ciszy.
I tylko maleńka iskierka-Synuś trzyma mnie przy życiu, bo nie wiem gdzie bym dzisiaj była...
Trzymajcie się.
Dobrze że jest to forum, przynajmniej wiemy że ktoś rozumie nasze uczucia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum