No więc jest tak. Jako że guz urósł o 1 cm , pani Onkolog zabrała nam nexavar.POLSKA
tata musi zrobić badanie kości- prześwietlenie bo moga być przerzuty a na tk nie było widać i wtedy chcą mu zastosować jakąś chemię donaczyniową ( TACA) nie wiem dokładnie ale tak to nazwała lekarka. Musi być też opinia kardiologa czy wolno.
Mam gorącą prośbę do administratora forum o pomoc . proszę mi wyjaśnić co to takiego TACA bo nikt nam nie wyjaśnił, wszyscy rzucają hasła.
Sytuacja wygląda tak że Tacie odebrali Nexavar i każą teraz czekać na decyzję w sprawie chemioembolizacji. Jednak tutaj podobno warunkiem jest brak przerzutów i zdrowe serce wieć znowu nie ma pewności czy Tata się zakwalifikuje.
Jestem bardzo zła na onkolog bo czy Tata może czekać w jego sytuacji prawie miesiąc bez leku na decyzję? No i tak czekamy nie wiem na co- Tata ma sobie odpocząć po Nexavarze- tak ona powiedziała.
Niestety w Polsce tak jest że pacjent jest na ostatnim miejscu.
A jak u Was? Jak się Tata czuje po nowym leku? Czy faktycznie był progres na ostatnim tk?
Wiedziałam że bedzie żle ale nie beznadziejnie.
W ostatnim tk napisano róznież o niewielkiej ilości wody w kości miednicy i zageszczeniach do 6 mm. Pani onkolog niezwłocznie zleciła scyntografię kości po czym dodała:
"jesli sa przerzuty do kości to niestety ja już nic więcej nie mogę zaproponować"
Prosze mi odpowiedzieć czy tak się traktuje pacjenta , czy to jest zgodne ze standardami leczenia i naprawdę w sytuacji Taty już nic nie mozna zrobić?
Dodam że nigdzie indziej nie ma przerzutów i tata czuje się na razie dobrze.
Przeciez ludzie mają przerzuty i dalej się ich leczy, podaje chemie a nie skreśla.
Bardzo prosze o odpowiedz i pozdrawiam
Po przerwie zdaję relację z tego co sie u nas dzieje.
Nie wiem co to za kraj!!!
Tata do kwietnia brał Nexavar, ale w kwietniu było TK, które wykazało progres i podejrzenie przerzutów do kości w obrębie miednicy. Nastepnie była scyntografia kości i okazało sie że jest czysto.
W zeszłym tygodniu tata był u Pani onkolog, która z przykrością oznajmiła, że na raka watroby nie ma leku i ona przerywa leczenie. " proszę się dobrze odzywiać i patrzec optymistycznie na świat"- to wszystko co powiedziała mojemu ojcu.
Czyli jest tak:od sieprnia 2012 do kwietnia 2013 nastąpił progres o 1cm. Odebrano ojcu lek mimo tego że nie ma przerzutów.
Mama szuka bioenergoterapeutów bo nie wie co ma robić..
Co Wy na to? Dodam że tata czuje sie dobrze, nawet przybrał1,5 kg.
Bardzo proszę o przytoczenie w całości i dokładnie badań obrazowych, tak by można je było porównać - czyli dwóch kolejnych wykonanych po sobie badań TK (z podaniem dat tych badań). Jeśli w międzyczasie wykonano inne badania obrazowe - również proszę o dokładne opisy.
Proszę też o podanie daty rozpoczęcia oraz zakończenia leczenia sorafenibem (Nexavarem).
Wtedy postaram się pomóc i wyjaśnić Waszą sytuację oraz postępowanie onkologa prowadzącego.
Dziękuję za odpowiedz. Dołącze wszystkie wyniki w poniedziałek bo nie posiadam ich u siebie.
Póki co udaję na konsultację do innego onkologa w Katowicach. Tzn szukam....
Mam dokumentację ale tata gorzej sie czuje... Wsystko go boli, lekarz stwierdził że zbiera się woda, wątroba powiększona..
Co robić? Czy coś się jeszcze a zrobić?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum