emzetka,
Nie każdy z nas ma tutaj swój wątek, ja trafiłam na tą stronę po śmierci mamy więc nie ma Jej historii. Nie opisujemy w wątkach innych osób historii własnych żeby nie zaśmiecać istotnych informacji. Napiszę w skrócie, może administracja mnie nie udusi
więc napiszę, że u mojej mamy po zdiagnozowaniu guza, stwierdzono, że to rak, jaki już nie dochodzono, potwierdzono tylko przerzuty i skierowano nas do hospicjum. Żadnego leczenia, żadnej dalszej diagnostyki bo mama była słaba, dostała jeszcze padaczki i wylewu więc nadawała się tylko do tego, żeby zadbać o Jej godne odejście. Jak sama widzisz takie historie się również zdarzają, nie każdy pacjent nadaje się do leczenia bo już jest na to za późno.
Bardzo mi przykro, że i Was spotkał taki trudny czas.