Witam wszystkich,
Mój ojciec, jest nowotworowym weteranem, jeśli można tak rzec. Pierwszy raz rak zaatakował w 2005 roku policzek, następnie w 2009 nerki i 2010 jelito grube. W każdym przypadku wyleczony został operacyjnie.
W tej chwili ma 76 lat, brak 1 nerki, 5cm jelita i rozpoznanego raka płuc z prawdopodobnymi przerzutami do kości. Osłabł, stracił apetyt, schudł do 50kg. Dodam że oczywiście jest od ponad 60 lat palaczem. Papierosy, niechęć do lekarzy oraz ogólny upór ojca doprowadziły do tego iż pod koniec lata ostatecznie trafił do szpitala z rozpoznanym rakiem płuc. Przeszedł badania, z których chyba najbardziej znaczącym jest PET:
Po PET zgłosiliśmy się do lekarza, który zlecił wykonanie badania (w poradni klatki piersiowej w Białymstoku - wysłano nas tam po wynikach przeprowadzonych w szpitalu w miejscowości zamieszkiwanej przez ojca) - odesłał nas do lekarza prowadzącego.
W przypadku poprzednich "nowotworów" zawsze znalazł się ktoś potrafiący doradzić co zrobić, do którego lekarza się udać itd. itp.
Tym razem było inaczej. Skierowaliśmy się do Białostockiego Centrum Onkologii.
Pierwsza wizyta - ściana. Zabrakło jednego z wyników i nikt nie chciał nawet przyjąć ojca.
Druga wizyta - sukces. Zostaliśmy przyjęci przez Panią doktor, która doradziła środki na apetyt, stwierdziła iż najpierw należy zająć się zmianami w okrężnicy oraz przeprowadzić biopsję płuca w celu stwierdzania czy rak jest pierwotny czy wtórny (nie za bardzo rozumiem co miało dać określenie rodzaju nowotworu w leczeniu).
Pod koniec września ojcu usunięty został polip z okrężnicy, a na początku listopada przeprowadzona biopsja płuca:
Z wynikami udałem się sam (wolę niepotrzebnie nie męczyć ojca czekaniem w kolejkach oraz podróżą 70km w każdą stronę) do Pani dr z BCO. Po 7h czekania (dr Aneta lubi się spóźniać i jest bardzo rozmowna przyjmując pacjentów) w końcu zostałem przyjęty... na 5 minut.
Spytałem co dalej? - Proszę się udać z wynikami biopsji do poradni klatki piersiowej, może zoperują (kilka razy byliśmy w w/w poradni, nie zapowiada się na to).
A jeśli nie? - Proszę pana, jestem zmęczona po całym dniu przyjmowałam pacjentów, proszę się udać do poradni klatki piersiowej. Trzeba próbować.
Piłeczka po raz kolejny została odbita. Wszyscy lekarze reagowali tak samo, tylko jeden powiedział ojcu prosto w oczy - Pan jest za stary, zbyt słaby. Palacz? A czego Pan się spodziewał?
Ojciec ma przyjechać we wtorek. Cały czas oczekuje, że zostanie zoperowany. Jest silnym człowiekiem, ale i jego siła kiedyś się skończy, szczególnie że jest uparty i podłamany czekaniem.
Proszę o wszelką pomoc, porady co dalej, do kogo się zwrócić.
Czy mógłby ktoś polecić dobrego onkologa w Białymstoku, który nie oleje ojca z racji jego wieku i historii choroby. Prywatnego, publicznego - bez różnicy.
Może ktoś wie, który z lekarzy z poradni klatki piersiowej USK w Białymstoku nie boi się trudnych przypadków. Jeśli nie, do kogo udać się w Warszawie?
Pozdrawiam i dziękuję za pomoc,
Marcin.