Dziękuje za pamięc,
Tata jako tako, opuchlizna schodzi, ładnie je, ogląda sobie TV, siedzi na kompie albo śpi. Ja codziennie z nim rozmawiam przez telefon, bo w innym mieście pracuje.
Tylko chyba gorzej ze mną, dzisiaj siedzę w pracy i ledwo żyje, taka przerażona jestem tym co nas czeka, że Tata będzie słabszy, że będzie gasł.
Jakby ktoś mi kamieniem dal po głowie, siedzę i płaczę!!!!
Myśl pozytywnie bo.... potrzeba Ci wiele sił! Wiem to po sobie... Czytałaś moją historię moje posty....sama mi powtarzałaś co jest dla mnie dobre i wiesz jak wiele sił potrzeba by pomóc najbliższej osobie w walce z chorobą... A nie będziemy jej brały dopóki będzie miały takie ndi jak ten...
Ja też sił się wypalam.... Patrzę jak mama wciąż ,,odpoczywa'' śpi tak naprawdę ale... ja już nie wiem czy to dobrze czy źle... :(
Łap ogromny kubek czekolady na gorąco na poprawę humorku.... Ściskam :***
Dzięki wielki,
No jakoś do tej pory byłam w miarę silna, a teraz wraca stan podobny do tego, kiedy dowiedziałam się o chorobie Taty i nie wiedzieliśmy co robić z weselem, bo lekarka nas nastraszyła, że Tata niedożyje.
Pewnie dlatego, że w poniedziałek, jeśli wyniki będą ok, Tata dostanie ostatnią chemię i co dalej ???? NIC!!!! Czekanie kiedy nastapi progresja
Z jednej strony powinnam się cieszyć, że Tata jest z nami dalej, ładnie reaguje na chemię. Ale też cięzko mi patrzeć jak Tata się boi, On też póki cały czas miała miejsce sukcesywna poprawa to się cieszył, że to leczenie przynosi rezultaty, a teraz widać, ze się boi tak samo jak ja!!!!
A i się ogromnie boję rozmawiać z lekarzem przy tej ostatniej wizycie w szpitalu, bo w ogóle z nim nie rozmawiałam, bo w poradni mnie wkurzył swoim grubiaństwem, wypowiadaniem się o Tacie jako o beznadziejnym przypadku, i więcej nie miałam odwagi z nim dyskutować.
Jutro jedziemy z Tata na szósty cykl chemii,..... i nie wiem co dalej,
W trakcie chemii Tata nie miał żadnego badania TK, tylko tak chemie po kolei sobie szły.....
Napewno Tacie ona pomogła, bo Tata chodzi, ma sprawną rękę
W związku z tym, że jest to ostatnia chemia, z czym nas powinni " wypuścić z tego szpitala"""
Czy w przypadku mojego Taty, gdzie zaczęliśmy od postaci mocno ED może mówić o jakieś później chemii II linii, o co w ogóle pytać lekarza, czego dopilnować, żeby potem nie mieć wyrzutów sumienia!!!!!
Kochana powinni zrobić Tatusiowi TK płuc i głowy naciskaj, maja na miejscu tomograf, przecież trzeba wiedzieć jak się zmiany cofneły, aby mieć potem w przypadku progresji z czym porównać.
kubanetka napisał/a:
może mówić o jakieś później chemii II linii
,Spytać możesz, ale i tak musi być przerwa. A ile czasu potrwa remisja tego nikt nie wie. Sama napewno zauważysz, u nas to tylko 3 miesiące były. Leczenie II rzutu zawsze jest możliwe, jeżeli tylko stan Tatusia będzie na to pozwalał.
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Kubanetko!
Dokladnie! Domagaj się KT klatki - z tego co wiem, to zawsze powinno być zrobione w polowie podawanych cyklów - podobno po 2 albo 3 cyklu, żeby zobaczyć jak organizm reaguje czy chemia pomaga i zmiany się zmniejszają czy nie...
W sozku jetsem, że u Was tego nie było
W przypadku paliatywnego leczenia DRP kontrolne TK powinno być wykonane po 4 cyklu chemii.
Oczywiście, że istnieje chemia II rzutu - jej rodzaj zależny jest od czasu, jaki upłynął od zakończenia leczenia do progresji. Naturalnie leczenie II rzutu jest również uzależnione od stanu pacjenta.
Dziwnie na mnie patrzył, powiedział, że kończy leczenie!!!!!
Ja na niego oczy
Ja się pytam, czy już nie będzie żadnego leczenia podejmował??? Czy jeżeli Tacie się pogorszy,a napewno pogorszy to czy nie przewiduje pomyśleć o chemioterapii drugiej linii???
On na to, że pomyśli
Jacie nie mogę!!!!!
I nie wiem jak z nim rozmawiać, jest w ogóle niedostępny a jego poziom komunikatywności jest bardzo słaby.
Oczywiście na TK im żal, Tata miał robione RTG klatki oraz będzie miał USG jamy brzusznej - czy to wystarczy?????
[ Dodano: 2010-12-06, 20:28 ]
Zapomniałam jeszcze dodać,, że jak go pociągnęłam za język, to powiedział, że jeśli nastąpipogorszenie i jak będzie na to stan ogólny pozwalał, to będzie podawał dalej chemie.
Przyjmuje się, że jeśli poprzednim badaniem które określało stopień zaawansowania choroby było TK, to i kontrolując reakcję zmian na chemię również powinno wykonać się TK. Jeśli było tylko RTG, to RTG.
Chemia II linii (jeśli stan pacjenta pozwala i są do niej przesłanki) jest standardem postępowania w DRP, więc nie martw się - jeśli nastąpi progresja lekarze na pewno to rozważą.
ojojoj i po wypisaniu będziesz musiała tak jak ja, załatwiać we własnym zakresie to TK. Może porozmawiaj z ordynatorem ?, jak ten lekarz taki niedostępny, przecież sama się orientujesz jaka jest różnica między rtg, a tk. Nie ustępuj, domagaj się.
Pisz co załatwiłaś. Pozdrawiam.
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
WITAM TAK SIEDZĘ I CZYTAM NA NIEKTÓRYCH FORACH POSTY O RAKU PŁUC. MOJA MAMA RÓWNIEŻ MIAŁA RAKA PŁUC Z PRZERZUTAMI DO MÓZGU. PRZESZŁA 2 OPERACJE USUNIĘCIA GUZÓW Z GŁOWY. PIERWSZY BYŁ OK 6CM NA 3,5 CM, DRUGIM RAZEM BYŁY JUŻ DWA 5,5CM NA 3 I OK 2CM. PODCZAS DRUGIEJ OPERACJI USZKODZONO MAMIE NERW ŻEBY NIE ODCZUWAŁA TEGO POTWORNEGO BÓLU GŁOWY. OCZYWIŚCIE GŁÓWNYM OGNISKIEM BYŁY PŁUCA NA KTÓRYCH BYŁ GUZ OK 13CM. MAMA BYŁA ZAREJESTROWANA NA POCZĄTEK GRUDNIA NA LAMPY. ALE PRZEDTEM ZDECYDOWANO, ŻE NAJPIERW OTRZYMA CHEMIĘ. PO CHEMIOTERAPII CZUŁA SIĘ DOBRZE. ŁADNIE PRZYBIERAŁA NA WADZE, GŁOWA NIE BOLAŁA, MOGŁA SAMODZIELNIE SIĘ PORUSZAĆ BO WCZEŚNIEJ BYŁY Z TYM PROBLEMY. PO 3 CHEMII CZUŁA SIĘ JUŻ TROCHĘ GORZEJ. CZWARTĄ CHEMIĘ ODEBRAŁA 18 LISTOPADA I PO NIEJ CZUŁA SIĘ ŹLE. BYŁO JEJ ZIMNO TRUDNO SIĘ JEJ ODDYCHAŁO, A CO GORSZE MĘCZYŁ JĄ KASZEL I STRASZNY ZAPACH BYŁO CZUĆ. DOSTAWAŁA LEK PO KTÓRYM ODDYCHAŁO SIĘ JEJ LŻEJ. ZMARŁA 22LISTOPADA. OGÓŁEM CHOROWAŁA 4 MIESIĄCE. JAK ROZMAWIALIŚMY Z LEKARZAMI POWIEDZIELI NAM, ŻE I TAK WALCZYŁA Z RAKIEM DŁUGO. RAK PŁUCA ZOSTAŁ ROZPOZNANY JAKO ADENOCARCINOMA MALE DIFFERENTIATUM MATASTICUM.
Jeszcze przypomniało mi się coś z rozmowy z lekarzem onkologiem.
Tata przyjmuje heparynę drobnocząteczkową - zatrzyki w brzuch - 0,6 ml dziennie. Przyjmuje je już jakieś 4 tygodnie.
Lekarka z Hospicjum powiedziała Tacie, żeby zapytał onkologa w szpitalu czy Tata ma je nadal brać.
Zapytałam się ja i odpowiedział, że niech bierze.
Na co zapytałam się czy tego nie powinno się kontrolować, bo może dojść do małopłytkowości - powiedział, że nie dojdzie, a jak już to rzeczywiście jest niebezpieczeństwo wylewu jakiegoś, ale z zakrzepami jest ryzyko większe.
I kazal brać - czy wszystko ok???
Wiem, że w tej chwili i przypadłość małopłytkowści oraz zakrzepicy jest tu zagrożeniem, ale chyba można to kontrolować??????
Nieraz jak piszę te zapytania, to sobie myślę, że przecież sam nowotwór jest tak okropny, co tam zakrzpica, - tak mi Ci lekarze, swoją obojętnością trochę do głowy nabili takie rzeczy.
Ale własnie chyba idea opieki paliatywnej jest taka, że należy dbać o łagodzenie wszystkich doległości........jakie idą w parze z nowotworem, są jego efektem.
Nam pani doktor powiedziała ,że trzeba będzie zrobić badanie krwi na poziom płytek po pewnym czasie sosowania żeby zoriętować się ,że obecna dawka jest odpowiednia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum