Ewelinaaa, jeśli to już to Mama na pewno wie. Teraz przed Wami trudne zadanie, musicie zapewnić Mamę, że dacie sobie radę, że może być spokojna.
Mama nie może się obawiać, że odchodząc zostawia niedokończone sprawy (nawet jedli tak jest, musicie Ją zapewnić, że wszystkim się zajmiecie, a Ona może odpocząć). Wiem jakie to trudne, ale to jest ostania rzecz jaką możecie dla Mamy zrobić tu na ziemi. Zapewnić Jej godne odejście- dla Niej i swojego sumienia.
Boże czuję się jakbym znowu to sama przeżywała. Bardzo mocno przytulam.
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
Moja mama spi calymi dniami i nocami, czasem otwiera jedno oko i wzdycha. Lewa reka i ramie jej bardzo spuchly. Czy to oznacza klopoty z sercem i bliski koniec??
nie pisałam bo byłam u mamy
wczoraj były jej imieniny, czuła się żle
określiła że dusi ją tak jakby coś staneło w gardle
pojechałam po koncentrator powietrza, całą noc czuwąłam razem z nią
ma ataki jakieś dziwne, jakby szłu, towarzyszą temu uczucia gorąca i duszności- musiałam włączać wiatrak.
To bardzo dziwne, zostałam cały dzień oczywiście.
Strasznie spuchły jej nogi, potwornie jak balony i dotego dziś zauważyłam ze sinieją jej stopy i palce ustóp, usta też miała sinawe i nawet rece.Dziś po raz pierwszy miała chłodne,a zawsze ma gorące. Pod koniec dnia powiedziała że spać jej się chce.
Jak zje to odrazu jakby to wydalała.Przetarłam jej zupkę bo nie może przełykać.A najgorsze jest to że ona jest świadoma i analizuje co tu zrobić? bo myśli że dalej sie to wyleczy.
Owszem powiedziała że niech się to już skończy i zeby przyszedł lekarz i niech konkretnie powie ile czasu jej zostało.Byłam zaskoczona ale odpowiedziałam że nikt tego nie powie bo nikt tego nie wie co komu pisane.
Wydaje mi się że jak masowałam ją po plecach t ma gulę w miejscu płuca , taką wybrzuszoną powierzchnie.
Do tej pory mama nie spała teraz jak wychodziłam i dzwoniłam do siostry śpi .Coś sie zaczyna zmiwniać.Nic ją nie boli co jest bardzo dobre, albo jets taka wytrzymała na ból.Jedyne co ją bolało były te opuchnięte stopy a teraz już podudzia.
w jakim momencie jesteśmy tego procesu? kiedy to nastąpi?sprawdzam wszystkie obiawy i wszystko ma.Może ona tak bardzo chce żyć?
Kiedy to nastapi , tego nikt nie wie dokladnie ... ale z Twoich opisow widac , ze to jest tuz tuz.
Jakie leczenie przeciwbolowe ma Twoja mama? Pamietaj , ze bol bedzie sie tylko nasilal, trzeba zaczac leczyc bol tak wczesniej jak to mozliwe. Moj tata odszedl 2 tygodnie temu, jego siostra(moja ciocia) 5 dni po nim. Choroba nowotworowa w obu przypadkach. W ostatnich chwilach tata wolal ciocie , ciocia wolala tate. Tata mial wczesniej leczony bol takze cierpial tez troche mniej, bo ciocia to ekstremalnie. Zarowno ciocia jak i tata kilka godzin przed smiercia chcieli sie przewracac z boku na bok lub wstawas/siadac. Moze to bedzie dla Ciebie sygnalem. Ja juz jestem po pogrzebach ale nie wychodzi mi z glowy , ze przy swiatecznym stole dwa miejsca beda puste ...
Zycze Wam duzo sily.
Dla mnie osobiscie mysl o smierci byla gorsza od niej samej.
dokładnie....to już tuż tuż
u mojego taty też tak było, nogę miał spuchniętą, fioletowe placki na nogach, w pachwinach rękach -objaw że już krążenie nie daje rady. Jak przez całą chorobę nie mógł pić, jeść, tak w nocy przed śmiercią chciał pić piwo albo sok.Mama mu dała wypił jednym haustem a potem zaraz wszystko zwrócił. Taka zachcianka. Tuż przed śmiercią próbował wstać i jakby chciał uciekać, może śmierci....Niestety nie udało mu się to.Mama szybko podbiegła i go złapała, upadł na łóżko i to był koniec. Moja ciocia z kolei na kilka dni przed śmiercią stwierdziła że czuje się już dobrze i że musi wstać i pomóc synom sprzątać. A w sam dzień śmierci sama powiedziała że "Edek(brat cioci) zjadł jabłko i umarł to ona zję kiwi i umrze" i tak właśnie było.
Objawy takie medyczne to właśnie mogą być popuchnięte nogi, zatrzymanie wody, fioletowe miejsca na ciele-niewydolność krążenia. Wcześniej na tydz czy kilka dni przed śmiercią może być bełkot, mówienie od rzeczy. Moja ciocia umierała świadomie, sama sobie ubranie do trumny wybrała , mówiła o niej , mój tata nie wspomniał nic o raku o chorobie o umieraniu.Zamknął się w sobie.Tylko spał albo miał zamkniętę oczy i tak przeleżał koło 8 tygodni....Jest to bardzo przykre i bolesne patrzeć "czekać" na śmierć bliskiej osoby bo nie wiemy kiedy przyjdzie jak będzie...
Bardzo Ci współczuję bo wiem jak jest ciężko
Trzymaj się jakoś....jestem z Tobą
jestem z siostrą przy mamie non stop.Zaczeło się od imienin w środę, napady coraz większej paniki.mama praktycznie siedzi tylko zgjęta w pół, oddycha przez koncentrator ale tez się dusi.Dziś juz nic nie jadła, zapach jest nieprzyjemny i wydaje mi isię że skóra jest posiniala i pożółcona.Dziś mama mówiła o tym żebyśmy jej coś podały żeby sie to skończyło, że nie chce cierpieć.
Ciężko mi patrzeć. Zaczynaja drętwieć jej ręce, ale nie wiem czy od podtrzymywania głowy bo opiera o kolana zginając w łokciach i w takiej zgiętej pozycji siedzi dzień i noc.
Nie wiem czy to kolejny jakis etap, nic już nie wiem.
Chce żeby juz przestała cierpieć.nogi ją bolą , w sumie nic innego.I tu jestem zaskoczona.Ach zapomnialabym dodać przyznała sie ze nie widzi...ale chyba nie tak ze jest ciemność.Nie wiem....Chyba już wie.Tak mi jej szkoda.Nigdy nikomu nic złego nie zrobiła, to okropne
Ile jeszcze? Boże ile?
a dłonie znów ma ciepławe i potwornie zimne plecy
i zaczeła odksztuszć jakby sieę przeziębiła
wietrzyłysmy ją wiatrakiem jak ma te ataki ciepła bo krzyczała ze jest duszno i nie może złapać powietrza
nie wiem
dopiero jutro przyjdzie lekarz z hospicjum ale ja nie wiem czy mama doczeka
za póżno to wszystko
co za koszmar.....jej mi jest żal tak strasznie żal
Odwoływanie się do Boga ? No nie wiem, dla wierzących może ? Skoro taki miłosierny, to czemu cierpienia zsyła ? Ja wolę bez Boga, przynajmniej nie mam pretensji ...
Mark, jeśli ktoś wierzy to odwoływanie się do Boga daje mu siłę. Osoby wierzące potrafią znaleźć sens w cierpieniu i nie mają o to pretensji do Boga. Ktoś kto wierzy, wie że po tym ziemskim życiu jest wieczne, bez bólu i cierpienia.
Tak to już jest, jeden wierzy drugi nie...każdy ma inne potrzeby
Ewelinaaa, trzymam kciuki za Mamę, oby nie cierpiała.
Życzę dużo siły i tulę mocno.
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
Ewelinko, strasznie mi przykro, że musicie przechodzić przez takie cierpienie bliskiej osoby. Mama jest z Ciebie i siostry na pewno dumna i chociaż odchodzi w tak przykry sposób, z pewnością docenia to, że los dał jej dwie wspaniałe córki. Jestem myślami przy Was...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum