Mama znowu pije i coś tam podjada. Wczoraj nutridrink i pół szklanki rosołu, dzisiaj pół słoiczka jabłka z bobowity i troszke kefiru żeby ją troche dołem puściło. Bardzo ją męczy, zobaczymy co będzie dalej.
Bardzo mało je a dużo wymiotuje. Czy jak tak było przez cały tydzień to dostanie chemie. Ma mieć w czwartek ale wyczytałam że to też zależy od wyniku badań.Nie wiem czy to wytrzyma i czy ta chemia zamiast pomóc to nie pogorszy sytuacji.
Mamie zaczeły wypadać włosy. Lekarz podwoił leki przeciwbólowe, dostała maść na odlerzyny, mocniejsze leki przeciwwymiotne i odwadniające. W czwartek chemia.Nie wiem czy znowu będą jej ściągać wodę z brzucha ale o tym chyba zadecyduje onkolog.Boję się jak mama to zniesie bo jest bardzo słabiutka.Nie chce żeby chemia pogorszyła jej stan.Boże dlaczego to tak musi być!!!!!!!!!!!!!!
Mama od wczoraj jest w szpitalu.Miała dostać chemie ale jej nie dostała, miała za słabe wyniki. Dostała 8 kroplówek z czego większość to Furosamid.Dzisiaj przetoczono jej 2 jednostki krwi. Hemoglobine miała: 8.
Cześć Mała.
Widzę, że obie walczymy z tym samym.
Ja osobiście nie jestem w stanie Tobie w niczym pomóc, ale jestem z Tobą.
Wiem, że obecność innych i świadomość, że to kogoś interesuje też bardzo pomaga, szczególnie nam, które patrzymy na cierpienie bliskich i jesteśmy tak bezradne.
Tutaj na forum jest masa ludzi, którzy Cię wspierają i do których wal śmiało jak nie masz z kim pogadać.
Trzymaj się. Życzę Wam siły w walce i spokoju.
mik jola1 bardzo Ci dziękuję za te słowa. Mam wrażenie że nikogo nie obchodzi co ja czuje i co się dzieje z moją mamą. Dochodzą do tego inne problemy i po prostu mam wszystkiego dość. Mama nadal jest w szpitalu i nadal ją poją kroplówkami ( 3-5 dziennie) Nie wiem kiedy wyjdzie i czy dostanie tą chemie.Jestem z tym wszystkim sama. Dlatego dziękuję ci za te słowa bo czasami trzeba się podzielić z kimś własnymi troskami.Pozdrawiam.
Mama dalej leży w szpitalu. Jutro ma mieć znowu badania i zobaczymy jak wyjdzie hemoglobina. Dzisiaj miała rehabilitacje, trochę chodziła po sali ale za to już prawie wszystkie włosy jej wypadły.Lekarz nie miał dla nas dobrych wieści.To jest straszne że trzeba czekać z ukochaną osobą na koniec.Czemu tak musi być, miała tyle planów i żadnego nie zrealizuje. To jest niesprawiedliwe!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Jest tyle niezakończonych spraw.Mam dwie córeczki które tęsknią za babcią a co będzie jak jej zabraknie. Do szpitala ich nie mogę zabrać a w domu nie wiem jak mama będzie się czuła. Chciałabym żeby spędziła z nimi troche czasu bo wtedy jest szczęśliwa ale jak to zrobić?Chcę je wszystkie chronić ale nie jestem w stanie, jestem taka bezsilna.
Moja historia: W tym samym czasie dowiedziałam się mam raka macicy i że mój najkochańszy tatuś ma raka żołądka z przezutami:(
Lekarze dawali mu 6 miesięcy życia. tatuś się nie poddawal, brał chemię ,jeździl do CO i żył pełnią życia.
W ciągu roku od operacji czuł się dobrze a ja przechodziłam dalsze leczenie ,naświetlania etc... W tym roku w styczniu zaczał słabnąć, najpierw wodobrzusze i brak apetutu. W lutym prawie wcale nie wychodził z łózka, jedna kroplówka , druga, pogotowie w nocy i trudności z oddychaniem. Czuł ,że zbliża się śmierć. Sam zawował o pampersa.
Bylismy z nim , opowiadaliśmy o rodzinie i głupotach ale nikt nie obiecywal ,że bedzie dobrze. Pewnej niedzieli zapytałam czy chce księdza- poprosił, po dwóch dniach organizm nie przyjmował kroplówek, pogotowie nie wyczuwało tętna. Tatuś chciał aby go rano ogolić. Był słaby, chudy i bardzo biedny. Odszedł tego dnia z miną spokojną i spełnioną tak jakby wszystko co miał zrobić na tym świecie to zrobił. kocham go i tęsknie, czuje jego obecność w każdej chwili.
Modle się, i wiem ,że jest mu tam dobrze.
Przed śmiercia przytulilam się do jego nóg i poprosiłam aby był ze mną ,aby się nami opiekował i aby dawał znaki ,że jest mu dobrze. daje mi znaki! Śni mi się machając zabawnie ręką.
Odszedł tam gdzie wszyscy odejdziemy .
Trzymaj się MAŁA wiem ,że to ciężkie ale nie masz na nic wplywu. Toja mamcia cierpi i na pewno jest jej ciężko. Musisz myśleć o tym co jest i co będzie dla niej najlepsze.Głowa do góry, to ,że Kochani odchodzą nie znaczy że ich nie ma.
Są i to jeszcze bardziej niż kiedykolwiek w życiu ...
Witam bonzaja!!
Jak nam lekarz powiedział że mama ma niewiele czasu bo wszystko jest zainfekowane to ryczałam przez tydzień, później się zawziełam i powiedziałam że nie będę ryczeć i się mazgaić. Tak było do dzisiaj. Przeczytałam twój post i nie wytrzymałam, jest mi bardzo przykro z powodu twojego taty no i oczywiście twojej sytuacji.Zdaje sobie sprawę z tego jak to będzie ale i tak nie jestem na to gotowa, za dużo tego. Boję się że mamy nie wypuszczą już ze szpitala albo że nawet jak wyjdzie to i tak nie będzie żyć pełnią życia tylko będzie leżeć w świadomości co się z nią dzieje. Podziwiam ją bo ja bym nie miała tyle siły co ona.Jest silna za nas wszystkich a my nie możemy jej pomóc. Dziękuję ci za ten wpis bo wiem że nie jestem sama i zawsze ktoś może wesprzeć dobrym słowem.Napisz jak ty się czujesz. Trzymam kciuki i gorąco cię pozdrawiam.Dziękuję.
Richelieu!!!
Czy mógłbyś mi naświetlić sytuacje w sprawie nerek i oddziału nefrologicznego. Mama cały czas jest w szpitalu i dostaje tam po 5 kroplówek dziennie (glukoze,potas i furosamid)aż zaczeły jej bardzo puchnąć nogi. Wczoraj miała już tak napuchnięte że ją aż bolały. Lekarze stwierdzili że muszą ją dać na oddział nefologiczny żeby ratować nerki bo wysiadły. Zrobili badania rano i jednak nic się nie poprawiło kreatynina nie chce spaść.Postanowili że mame dadzą na kilka dni na ten oddział. Czy nerki da się jeszcze uratować?Czy będą jeszcze działać? Czy to oznacza że mamie zostało niewiele czasu?Co to oznacza?Czy to są dni?Lekarz w zeszłym tygodniu powiedział że mama chemii już na pewno nie dostanie.Proszę o pomoc i jakieś odpowiedzi.
Czy to oznacza że mamie zostało niewiele czasu?Co to oznacza?Czy to są dni?
Wszystko, co opisałaś w wątku (a całość właśnie uważnie przeczytałam) wskazuje na to, że niestety tak...
To końcowy etap choroby. Niewydolność nerek często mu towarzyszy. Bardzo, bardzo mi przykro..
Mame dali na oddział nefrologii. Tam zrobili jej badania i usg nerek. Są duże powiększone ze zmianami (wodonercze) W środę ję przyjeli a już dzisiaj odsyłają ją na oddział urologi. Znowu wszystkie badania i mają zdecydować czy będą robić dialize czy nakucia. Znowu będą ją męczyć. cały czas się zastanawiam czy mogę coś zrobić żeby jej tak nie męczyli. Nawet jeżeli uda im się coś naprawić to czy to jest warte jej cierpienia. Może lepiej by było żeby dali ją na oddział paliatywny i dali jej odpocząć. Mamie cały czas dają tabletki których nie umie łykać bo zaraz wymiotuje. Wczoraj zrobiłam awanture no to dali jej to samo w zastrzyku. Czemu jej nie pomagają tylko bardziej męczą. Leki przeciwbólowe bierze na raty żeby nie zwymiotować a wiem że są w zastrzyku. Treści które wyrzuca z siebie są ciemno zielone, przerzuty są już w rzołądku.Czy ja mogę jej jakoś pomóc żeby dali jej już spokój. Żeby mogłapo prostu spokojnie odchodzić a nie zmieniać oddziały co 2 dni.To jest dla niej bardzo męczące i stresujące.Czasami jest tak bezsilna że płacze a ja razem z nią. Była zawsze taka silna a teraz nie może przesunąc się na łóżku ani poruszać nogami bez bólu.To jest straszne dlaczego to ją spotkało. Dlaczego tak musi być. Dlaczego!
Każdy dzień życia jest bardzo ważny, obowiązek słuzby zdrowia walczyc o każdy dzień zycia.
Nieprawda.
W leczeniu paliatywnym najważniejsza jest jakość a nie długość życia chorego.
Czynności, które temu przeczą są uznawane za uporczywą terapię. Polecam artykuł na stronie naszej Fundacji, który powstał co prawda pod kątem oceny przydatności nawadniania dożylnego u terminalnie chorych, jednak w dużej mierze nawiązuje właśnie do działań resuscytacyjnych - zbędnych i nic nie wnoszących, a niosących ze sobą dla chorego wiele cierpienia:
Mit "kroplówki wzmacniającej" | Fundacja Onkologiczna DUM SPIRO-SPERO
Wymioty 'zielone' to wymioty żółcią. Z całą pewnością doszło do niedrożności dróg żółciowych, być może też drogi pokarmowej - w tej sytuacji podawanie jakichkolwiek leków w formie tabletek jest niewłaściwe i nieprofesjonalne.
Mała 28, możesz coś zrobić dla mamy. Zorientuj się proszę czy jest miejsce na oddziale paliatywnym (czy właśnie w szpitalu, w którym mama przebywa jest taki oddział?) i zwyczajnie zażądajcie przeniesienia mamy.
Na oddziale paliatywnym nikt mamy nie skrzywdzi, będzie pod profesjonalną opieką, również p/bólową.
To może ostatnie 2-3 dni życia, jednak nie powinna cierpieć. I tylko to jest ważne.
Gdyby był jakikolwiek kłopot z ingerencją - proszę o info (tu lub poprzez pw) - postaramy się pilnie pomóc,
po to istnieje nasza Fundacja.
ściskam.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum