Masz racje, my chcieliśmy tatę zabrać do szpitala oddalonego od nas o jakieś kilkadziesiąt km, napędzałam się historiami cudownych uzdrowień, chciałam tam załatwić tacie konsultację, jednak zabrakło czasu( a może tak właśnie miało być?):
http://szpitalonkologiczny.pl/
_________________ Dla mnie to nic. Nowe milenium, nowy wiek czy nowy rok. Dla mnie to jeszcze kolejny dzień, kolejna noc. Słońce, księżyc, gwiazdy pozostaną te same...
Lucy 37 jeszcze coś mi się przypomniało, nie wiem tylko czy mogę o tym pisać tu na forum? Jako że "tonący chwyta się brzytwy" kupiłam tacie w desperacji kwas alfa liponowy, nie chciał go jednak pić bo go piekło w żołądku. Poszukaj w necie jest mnóstwo informacji, szczególnie jeśli chodzi o trzustkę. To suplement diety, który podaje się profilaktyczne, może warto spróbować.
A tak w ogóle taka cisza u Ciebie, jak ciocia? Pozdrawiam.
_________________ Dla mnie to nic. Nowe milenium, nowy wiek czy nowy rok. Dla mnie to jeszcze kolejny dzień, kolejna noc. Słońce, księżyc, gwiazdy pozostaną te same...
Ciocia ma się dobrze, chociaż wczoraj potwornie mnie zdenerwowała. Ciocia ogólnie jest ciężka w kontakcie-zamknięta w sobie, zawsze do środka, odkąd ją znam. Mało mówi, dowiedzieć się cokolwiek od niej to-używanie licznych podstępów! Już na początku choroby powiedziała, że ona może cierpieć Tłumaczę, że musi nam mówić, nam i lekarzom o każdym jednym objawie, a cierpieć nie ma potrzeby, bo są leki. No, a okazało się, że dzień przed drugim wlewem poszła ciąć na działkę i potem zabolało ją za mostkiem. Ciocia ma chorobę niedokrwienną a chemioterapia na pewno nie jest obojętna dla serca. I tak jest ze wszystkim. Pocieszam się jednak, że gdyby naprawdę coś jej dokuczyło, to będzie musiała powiedzieć.
Zresztą mój tata, a jej brat jest taki sam. Kilka lat temu miał zawał i pojechał jeszcze do pracy, a bolało go od dawna. Tyle szczęścia, że kiedy już nie dał rady to miał lekarzy przy sobie, bo pracował w szpitalu.
Jednak dla mnie to jest nieodpowiedzialne! I tyle.
Nie znam tego kwasu. Ciocia piła tabletki z buraka i wypiła sporo soku z naszej polskiej pokrzywy.
Pije Nutridrinki od dawna oraz robię jej koktajle z mleka kokosowego, banana i białka Protifar. Kokos zawiera tłuszcze MCT, które podczas wchłaniania nie wymagają lipazy i żółci i są polecane w zewnątrzwydzielniczej niewydolności trzustki. Oczywiście wszystko to z dużym umiarem i bez przesady. Podstawą jest zdrowa dieta. Chociaż po tych 2 wlewach ciocia straciła trochę apetyt.
Kupiłam już jakiś czas temu olej z czarnuszki, nad którym trwają badania. Jednak doczytałam w kilku zagranicznych opracowaniach, że przy wielu swoich dobrodziejstwach, małej toksyczności na wątrobę, może powodować spadek białych ciałek oraz płytek. A są to dwa parametry tak istotne przy podawaniu GEMCYTABINY. Dlatego na obecny czas olej powędrował do szuflady.
Tutaj wklejam ciekawy link o żywieniu w chorobie nowotworowej:
A podajesz jej ecomer, ensure, sok z aloesu czy chociażby olej kukurydziany z pierwszego tłoczenia? (olej w bardzo małych ilościach)czas rozpaczliwych poszukiwań i wszelakich doświadczeń że tak powiem, mamy już za sobą, niestety.
Szczególnie dziś w miesiąc po odejściu taty nachodzą mnie czarne myśli i mam "doła".
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2013-10-12, 22:00 ] ewa67, masz swój wątek przeniesiony obecnie do działu kciukowego - rozumiem trudny czas, jaki obecnie przechodzisz, jednak postaraj się pisać o emocjach, uczuciach w swoim wątku, nie w cudzym wątku merytorycznym.
_________________ Dla mnie to nic. Nowe milenium, nowy wiek czy nowy rok. Dla mnie to jeszcze kolejny dzień, kolejna noc. Słońce, księżyc, gwiazdy pozostaną te same...
Rozważam ecomer. Ciocia bierze jeszcze essentiale, wspomagająco na wątrobę i na razie niczego jej nie dokładam, bo już ma sporo tego wszystkiego. Odkąd zaczęła chemioterapię, doszedł Kreon, zastrzyki clexane i kilka innych.
Wiem ewa, tak mi przykro
Ja też tęsknię za moją mamą i bratem, ale nie myślę o tym za długo, bo zwyczajnie nie jestem w stanie. Pisz na priv gdybyś potrzebowała się wygadać
Nie ma standardowej chemioterapii u chorych, u których doszło do niepowodzenia chemioterapii pierwszej linii, jednak w badaniu CONKO 003 zanotowano korzyść w zakresie OS u chorych leczonych 5-FU w połączeniu z oksaliplatyną.
Czy to oznacza, że kiedy gemcytabina staje się nieskuteczna, czyli nie ma stabilizacji choroby, a jest progresja to Z REGUŁY nie wdraża się chemioterapii 2 linii??? Koniec leczenia jęsli dobrze rozumiem?
Z REGUŁY nie wdraża się chemioterapii 2 linii??? Koniec leczenia jęsli dobrze rozumiem?
W mojego Taty przypadku właśnie chciano tak postąpić w naszym szpitalu jednak CO zdecydowało się podać Tacie inną chemię to chyba ta drugiej linii jak to ładnie nazwałaś. Więc nie wiem co powiedzieć, może tak i jest że gdy zamiast oczekiwanych skutków chemioterapii nie ma regresji a jest tylko stabilizacja lub progresja to może rzeczywiście w standardzie jest przyjęte by nie stosować już chemii drugiego rzutu. Chemioterapia jaka by nie była -przecież bardzo uszkadza chorego .
Pozdrowionka Lucy, ściskam mocno.
_________________ Asia
„Miarą miłości jest miłość bez miary”
Mój tato (niestety także rak trzustki) od początku leczenia miał chemioterapię jednolekową - gemcytabina. Rozwój choroby został na jakiś czas zatrzymany (07.2012 do 09.2013). Jednak pojawiły się przerzuty i nasza lekarz prowadząca powiedziała, że zmieni chemioterapię na skojarzoną - ELF. Nie wiem czy decyzje lekarzy co do zmian leczenia są poparte jakimś obowiązującym schematem, ale u nas propozycja ta padła w sytuacji znaczącego "przyspieszenia" choroby.
A jak tata znosił gemcytabinę i obecny schemat? Jak wyniki krwi?
Ja szczerze wątpię, żeby cioci zaproponowano cokolwiek po Gemzarze. Nawet tego nie dają jak wymaga schemat. Cykl miał być złożony z 3 wlewów co tydzień. Jednak po każdym wlewie ciocia potrzebuje 2 tygodni, aby neutrofile się podniosły. Z tego co czytam na forum jest to częste i potem daje się normalnie kolejny wlew, tylko z odstępem dwutygodniowym, a nie tygodniowym. U nas jednak jest inaczej. Zastrzyków z czynnikiem wzrostu NIE dostanie, bo nie ma gorączki. (ale miała ciężką neutropenię i ma 75 lat!) Ale 3 wlewu też nie dają, tylko opuszczają, bo nie chcą "kapać". Nie wiem co to znaczy, bo już nie rozmawiam z tamtejszymi lekarzami. Sama choruję i nie mogę się tak denerwować. Ciocia o cokolwiek spyta, o zastrzyk, albo o opuszczoną chemię to ją zbywają w stylu:" proszę się zdrowo odżywiać".
Tydzień temu miała 1 wlew drugiego cyklu. Drugi znów opóźniony (neutropenia umiarkowana). Ok. neutropenii G2 nie leczy się Neupogenem itp., (ale ciężkiej też nie leczą). Rzecz w tym, że pewnie znów opuszczą 3 wlew.
Ciocia na razie czuje się dobrze, ma apetyt, przytyła, jest odżywiona, chodzi na działkę. Trochę po gemcytabinie podniosły się próby wątrobowe. Dostała Hepatil.
Po 3 cyklach ma być ocena zmian w TK. 3 cykle to 9 wlewów. W przypadku cioci będzie to raptem 6 wlewów.
Chciałam iść z ciocią do profesora u którego rozpoczęła leczenie, który podjął decyzję o chemioterapii a nie radiochemioterapii, ale nie chce. Mówi, że tak się nie robi, bo lekarze z oddziału się obrażą, że gdzieś łazimy. Dodam, że profesor jest konsultantem tegoż oddziału. Także rozmowa z ciocią też jest trudna.
W związku z tym na razie siedzę i obserwuję to wszystko.
To tyle u nas na obecny czas, jakby kto pytał
Ciocia była dziś na 1 wlewie 3 cyklu (gemcytabina monoterapia).
Wyniki krwi są dobre, próby wątrobowe ładnie zmalały, ALE marker Ca 19-9 wynosi obecnie 2869U/ml. Przed rozpoczęciem leczenia 25 września marker wynosił 900.
Na 10 grudnia jest zaplanowana kontrolna TK. Wiem, że badania obrazowe będą rozstrzygające, a wartość markera nie przesądza, jednak czy jego wzrost, zamiast spadku może świadczyć o progresji choroby i braku właściwej odpowiedzi na leczenie?
Lucy, też jestem ciekawa odpowiedzi na Twoje pytanie, bo u mojego taty podobnie, marker wzrósł w trakcie chemii do 2000 (a wcześniej był ok. 600), ostatnio dwa razy były badania i stoją w miejscu.... jakaś to pociecha, ze nie rosną, ale chciałoby się, żeby jednak spadały.... przyłączam się więc do Twojego pytania, jeśli mogę. Pozdrawiam Cię serdecznie. (U nas TK za tydzień...)
A czy pytacie lekarzy prowadzących co oznacza wzrastający marker pomimo chemii? Bo to chyba najważniejsze, aby pytać fachowca i lekarza, który zna pacjenta. Może można podać inną chemię?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum