Od czasu jak u mojego taty wykryto rozsiany nowotwór jelita grubego w lutym 2011 roku żyję w niemal ciągłym strachu przed nowotworem.
Pierwsza fala napłynęła po diagnozie u mojego taty. Wtedy przez 3-4 miesące byłem niemal pewny, że mam raka trzustki. Byłem o tym tak święcie przekonany, że nie wierzyłem w żadne badania. Wpadłem w depresję , leżałem czasami całe dni w oczekiwaniu na KONIEC.
Mój koniec nie nadszedł, strach przed rakiem minął na jakiś czas. W lutym tego roku nagle pogorszyło się tacie i zmarł na początku marca 2012.
Po tym wydarzeniu moje problemy powróciły. Nie aż w tak nasilonej wersji jak wcześniej tzn. normalnie funkcjonuję, ale ciągle jak mam tylko chwilę wolnego czasu dopadają mnie czarne myśli.
Najpierw wypatrzyłem w jamie ustnej białą bolącą zmianę, która przestała boleć i zrobiła się lekko czerwona. Od razu pomyślałem RAK JAMY USTNEJ. Jak 3 dentysta oglądając zmianę stwierdził, że mam powiększony węzeł chłonny od razu miałem przed oczami PRZERZUT z jamy ustnej albo ZIARNICA. Później uspokajało mnie dwóch larynoglogów i chirurgów szczękowy , że nie widza nic podejrzanego. Dwa razy robiłem usg węzłów. Odpuściłem.
Później jak miałem dwa dni problemy gastryczne od razu diagnoza: to pewnie RAK ŻOŁĄDKA albo PRZEŁYKU. Polecialem na gastroskopię i diagnoza: zapalenie żołądka, test na helikobakter dodatni. ULGa...
Ulga nie trwała długo...już w czasie brania antybiotyków na bakterię zaniepokoiło mnie jedno znamię, oglądałem je bez przerwy bojąc się CZERNIAKA.
Znalazł się nowy problem, w niedzielę wyczułem na karku jakieś zgrubienie, od razu pomyślałem PRZERZUT albo ZIARNICA. Nie bolało, nie swędziało. Ale zacząłem drapać, rozdrapałem, później posmarowałem amolem. Niezbyt mądrze. I zrobiło się brązowe i wypukłe. Znowu się boję, że to może jednak CZERNIAK.
......................................
Wiem, że tutaj ludzie maja bardzo poważne problemy, ale ja już naprawde nie potrafię żyć . Czasami się zastanawiam czy nie skoczyć z jakiegoś budynku albo strzelić sobie w łeb.
wiesz co czytając to widzę siebie, ja już wysiadam psychicznie,
Jestem pewna że mam raka kości, mam nieustający ból nogi, obrzękniętą tą nogę, jestem pewna że to rak, albo przerzut od innego raka...
mam jeden migdał większy od drugiego i odrazu dziś pomyślalam że to napewno rak....
raka jamy ustnej też przerabiałam, usg węzlów chyba z 4 razy mialam, mialam niegojaca sie aftę i bylam pewna że to rak....
odnośnie raka jelita też bylam przekonana że mam tę chorobę, krew i inne objawy na to wskazywały, tydzien czasu na wymarzonym urlopie spędziłam płacząc, bylam nie do życia, tylko o tym myślalam, poszlam w koncu na kolonoskopię i wszystko wyszlo dobrze, a ja bylam na 100 procent przekonana ze to nowotwor....
gastroskopię też robilam, usg jamy brzusznej w tym roku chyba z 5 razy:(
lekarz wykryl mi na nerce angiomyolipoma niezlosliwy guzek, ale ja bylam przerazona bylam u 3 roznych lekarzy na usg aby potwierdzic tą opinie....
jestem pewna ze mam raka kosci, przeczytalam o przerzutach do naczyn limfatycznych, jak ja się boję....
czy stale powiększony jeden migdal zawsze oznacza raka??
u laryngologa bylam ale nie zwrocil uwagi ze ten migdal jest powiększony, bylam bo wydawalo mi sie ze mam guza na migdałku....
Jak tak żyć>mam 28 lat a czuję się jak wrak....
dzis doczytalam że objawem przerzutów raka do kosci moze być drżenie mimowolne mięsni, a mi ostatnio takie cos dosyc często sie zzdarza, jestem zalamana
wybiorę się do ortopedy wybłagać skierowanie na scyntygrafię, ale to już będzie wyrok:(((
A może onkolog....wszędzie gdzie czytam niesymetryczne migdałki to nowotwór, albo jakiś guz, czy tak zawsze jest?
Co ja mam zrobić proszę doradźcie mi, bo ja już nie myślę logicznie
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2012-07-17, 21:29 ] Wątek założony jest w dziale Psychoonkologii - uprzejmie prosimy więc o trzymanie się tematyki działu. Opis dolegliwości, pytania dot. stanu zdrowia etc. można zadawać w swoich wątkach w działach merytorycznych.
Ja mam odwrotny problem.
Jestem mocno obciążona, mój Tato ma rozsiany nowotwór (z raka jelita grubego przerzuty do mózgu, płuc, kręgosłupa i wątroby), jego siostra chorowała na raka piersi (wyleczona). Mojej Mamy oboje rodzice mieli nowotwór żołądka, a jej brat - raka prostaty. Więc dużo złych genów z obu stron... A ja... Planuję zapisać się do poradni genetycznej od dwóch lat i jakoś nie mogę się zmobilizować. Po ciąży niestety mam hemoroidy, więc koniecznie powinnam się skonsultować z proktologiem, może nawet zrobić kolonoskopię. Ale też na planach się kończy. I to nie dlatego, że boję się dowiedzieć czegoś złego. Przeciwnie. Jestem przekonana, że mnie to nie dotyczy, że nic mi nie jest i nieprędko będzie...
Tak że w drugą stronę przesada - też chyba niedobrze, bo mogę coś zaniedbać, przeoczyć... Jak się zmobilizować do badań profilaktycznych?
Ja też się bardzo boję . Z tym , że ja na swojego raka upatrzyłam sobie konkretne miejsce - piersi . Moja mama zmarła prawie 8 miesięcy temu właśnie na raka piersi . Upatruję w swoich piersiach czystego zła . Najchętniej bym je obydwie obcięła , bo kojarzą mi się tylko z jednym - rakiem . Jak widzę je w lustrze to wydaje mi się, że on tam gdzieś się czai na pewno i tylko czyha , żeby je zeżreć od środka . I że one są wylęgarnią raka . Jego gniazdem . Czasem ich naprawdę nienawidzę . Siedlisko komórek nowotworowych . O inne lokalizacje też się boję, ale piersi wydają mi się szczególnie podejrzane . Przez nie moja mama umarła .
_________________ Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
soja, a nie możesz sobie zrobić badań genetycznych? nie jestem pewna i nie chcę wprowadzać kogoś w błąd ale chyba ja100 pisała ostanio że robiła takie za ..15zł?
Wiecie co, dzisiaj mój sstrach rozpacz dosięgnął apogeum, co ja przeżyłam wiem tylko ja, już żegnalam się z moimi maluchami, widzialam oczyma wyobraźni to, że nie będą o mnie pamiętać i inne straszne rzeczy, ile łez wylałam, ile strasznych myśli mialam, w domu nieposprzątane, nic niezrobione, dzieci bawią się same, a ja dwa dni przeleżalam w łóżku i przepłakałam....dlaczego...?otóż?
Od paru miesięcy byłam przekonana o tym, że mam raka kości, byłam na scyntygrafii i niestety w bolącej nodze zgromadził mi się radioznacznik i świeciło i niestety w kręgosłupie lędźwiowym na jednym kręgu też, (w lutym miałam rezonans kręgosłupa i było ok)
Odnośnie nogi w opisie było, że to zapalne lub pourazowe, a wkręgosłupie-że może być po urazie(ale ja zadnego urazu nie miałam)
No to odrazu myśli i przekonanie że mam przerzuty jakieś nierozpoznanego raka na kości, bylam święcie o tym przekonana.....mojej rodzinie też się to niestety udzieliło:(
Już widziałam siebie podłączoną pod kroplówkę z chemią:(
Poszłam dzis do dr onkologii, podobno najlepszy z miasta wojewódzkiego, w moimi wynikami, byłam przekonana że mnie odrazu położy na oddział by wyszukać skąd ten przerzut...
a on...przejrzał, przestudiował wyniki i na 100 procent zapewnil mnie że to nie są sprawy onkologiczne, że ludziom b.często świeci w scyntygrafii kości w kręgosłupie, że to mogą być zwyrodnienia, że mam poprostu więcej się ruszać, aerobik, basen itd, że przerzuty inaczej wyglądają...
nie dał mi jednak żadnego skierowania na badanie które by to potwierdziło, jedynie powiedzial, ze nie mam robić więcej badań, ani czytać w internecie....
Niewiem czy mam w to wierzyć, bo czuję jednak niepokój, że może ten onkolog się myli, może powinnam pójśc do innego....jak sądzicie?
Mam 28 lat, ciągle biegam po lekarzach, jestem jeszcze młodą kobietą a przez ten lęk, a wręcz fobie moje życie jest pełne łez, strachu, nie jestem dobrą matką ani żoną, bo moje myśli krążą tylko wokół jednego tematu....rak...
Podsumowując chyba pójdę do psychiatry, bo nie mogę już tak dalej żyć....
Gdy byłam na onkologii w szpitalu na scyntygrafii, widziałam tylu chorych i cierpiących ludzi, ciągle ich mam na oczach i o nich myślę....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum