1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
TATA mój i wnuczka DZIADEK UKOCHANY CIERPI
Autor Wiadomość
alive 


Dołączyła: 03 Lut 2012
Posty: 18
Pomogła: 2 razy

 #1  Wysłany: 2012-02-03, 22:43  TATA mój i wnuczka DZIADEK UKOCHANY CIERPI


Komentarze nie związane bezpośrednio z historią choroby znajdują się w => tym wątku <=


U mojego taty w poniedziałek zdiagnozowano raka płuca, guz ma na lewym płucu zdaje się, przy samym kręgosłupie. Obecnie ma przerzuty do rdzenia kręgowego. W listopadzie stracił wzrok w jednym oku, lewym. Zrobiono mu rezonans i tomograf głowy, nic nie wykryto, może zmiany były jakieś jeszcze bardzo małe...

W badaniu krwi wykryto obecność przeciwciał borelii. Zaczęto mu podawać ogromne dawki antybiotyków, był 3 tygodnie w szpitalu w Bolesławcu. Czuł się w miarę dobrze jeszcze. Szkoda, że nie mogłam z nim więcej czasu wtedy pobyć. Te antybiotyki moim zdaniem to tylko przyspieszyły rozwój ognisk zapalnych.
Na Nowy Rok tata już zaczął się czuć gorzej, bo zaczęły go boleć kości, po Nowym Roku zaczęło go jeszcze bardziej boleć w kręgosłupie, zaczął wyć po nocach, 12 stycznia poszedł do lekarza, który skierował go na neurologię. Nie chcieli go przyjąć, twierdząc, że ma boreliozę i symuluje te bóle, wysłano go do szpitala zakaźnego w Wałbrzychu. Odwiedziłam go dopiero 19 stycznia i przeraziłam się.
Została z niego tylko połowa, był sam, wystraszony, cierpiący, choć jeszcze wstawał do toalety. Pojechałam -wyprawa z Jeleniej Góry - do niego ponownie z mężem 21 stycznia, ogoliłam, bo nie mógł się już sam golić, miał takie bóle. Uśmiechał się. Myśleliśmy jeszcze o tym, jaki to wstrętne robale siedzą mu w plecach. Potem pojechałyśmy znowu do niego 22 stycznia z mamą, rozmawiałyśmy z ordynatorką która powiedziała że według niej to nie jest borelioza, bo nie poprawia mu się nic a nic. Miała do wypisać 26 stycznia, ale już w środę 25 stycznia przewieziono go karetką do Jeleniej Góry i mogłam go wieczorem zobaczyć. I w każdy kolejny dzień, może oprócz jednego. Tego, w którym zrobiono mu rezonans i wreszcie zdiagnozowano.

Jestem w rozsypce. Z jednej strony cieszyłam się, że teraz będą mu podawać morfinę, ale dziś tato był taki napuchnięty i wpadł w psychozę. Wydawało mu się, że wszyscy go i mnie i mojego synka chcą zabić, przestraszyłam się tak bardzo że do teraz nie mogę się uspokoić. Nie chciał kolejnego zastrzyku, może i dobrze, albo może można mu podawać coś innego... Ja bym tylko chciała, żeby on nie cierpiał, ale go i tak boli a teraz z tą psychozą to wcale nie jest mu łatwiej...
 
izulek 



Dołączyła: 12 Paź 2011
Posty: 28
Pomogła: 2 razy

 #2  Wysłany: 2012-02-03, 22:59  


Witaj tak strasznie cie rozumiem,choc sama potrzebuje pomocy sily wiary nadzieji samej sobie nie umiem pomuc innym latwiej,wiem jak to jest gdy prosisz o to by tata nie cierpil zastanawiasz sie co zrobic?dlaczego?ja tez tak mam ciezko o tym pisac musisz byc dzielna ,silna nie dac sie poprostu zrobic wszystko co mozliwe by tata twoj nie meczyl sie i czul sie kochany,wiem ze dasz rade zycze i tego z calego serca,powodzenia wiara czyni cuda,i dodaje sily i odwagi ,pozdrawiam cieplo i szczerze
 
agnes2121 


Dołączyła: 16 Lis 2011
Posty: 207
Pomogła: 15 razy

 #3  Wysłany: 2012-02-04, 09:25  


Witajalive, bardzo mi przykro , że Twoją rodzinę dopadła ta podła choroba. :tull: Czy lekarze planują dalsze leczenie? Trzymaj się! Dużo wytrwałości Wam życzę. Pozdrawiam.aga
 
sylwia3 



Dołączyła: 27 Paź 2011
Posty: 227
Pomogła: 19 razy

 #4  Wysłany: 2012-02-04, 09:46  


Witaj, właśnie - czy lekarze planują dalsze leczenie ?? Czy byly jakieś konsultację z onkologiem ?? - bo chyba to teraz jest najpotrzebniejsze, bo wszystkie dolegliwości biorą się zapewne własnie z płuc ;(( - czy macie jakieś wyniki badań ?? - ja niepomogę, ale z doświadczenia wiem, że są osoby bardzo rzetelne i pomocne które zawsze pomogą, chociażby merytorycznie ....

Pozdrawiam serdecznie i życze dużo SIŁ i CIERPLIWOŚCI dla Was i dla Taty...
_________________
Kocham Cię Mój Mamulku ;* 05.01.2012 15:55
 
*Kasia* 



Dołączyła: 26 Sty 2012
Posty: 31
Pomogła: 6 razy

 #5  Wysłany: 2012-02-04, 10:06  


Alive, informacja o chorobie nowotorowej jest wielkim ciosem dla całej rodziny, bo przecież dotyka ona osobę najbliższą naszemu sercu jaką jest rodzic czy nawet dziecko. To trudny czas, potężny stres, paralizujący strach przed następstwami choroby.
Nie zapominajmy jednak, że zdiagnozowanie nowotworu jest największym dramatem przede wszystkim dla samego chorego, któremu całe życie staje nagle przed oczyma i nie wie, co dalej. Jedyną podporą w takiej sytuacji jest rodzina. Waszą rolą jest teraz starać się dać ojcu jak najwięcej spokoju, ciepła i poczucia, że o nic nie musi się teraz martwić, że Wy macie wszystko pod kontrolą. Wasze przerażenie tylko spotęguje jego własne. Nie jest to proste zadanie, ale to jedyna rzecz, jaką możecie dla niego w tej sytuacji zrobić. Zaciśnij zęby i zapewniaj ojca, że wszystko będzie dobrze. Wiara czyni cuda. Nasz umysl ma niesamowitą moc. Być może ojciec zareaguje pozytywnie na leczenie (życzę Wam tego z całego serca) i pokona chorobę, ale to Wy musicie dodawać mu sił. Nikt inny. Nie poddawajcie się.
Trzymam za Was!
_________________
Kasia

Oszukajmy czas, że pomylił nas.

Kochana Mama [*] 29-01-2012 13:55
 
sylwia3 



Dołączyła: 27 Paź 2011
Posty: 227
Pomogła: 19 razy

 #6  Wysłany: 2012-02-04, 10:17  


*Kasia* napisał/a:
Waszą rolą jest teraz starać się dać ojcu jak najwięcej spokoju, ciepła i poczucia, że o nic nie musi się teraz martwić, że Wy macie wszystko pod kontrolą. Wasze przerażenie tylko spotęguje jego własne. Nie jest to proste zadanie, ale to jedyna rzecz, jaką możecie dla niego w tej sytuacji zrobić. Zaciśnij zęby i zapewniaj ojca, że wszystko będzie dobrze. Wiara czyni cuda. Nasz umysl ma niesamowitą moc. Być może ojciec zareaguje pozytywnie na leczenie (życzę Wam tego z całego serca) i pokona chorobę, ale to Wy musicie dodawać mu sił. Nikt inny. Nie poddawajcie się.
Trzymam za Was!


Podpisuje się pod tym Z CAŁEGO SERCA!!! Nigdy nie daj poznać po sobie przy Tacie, że coś jest źle - do końca trzeba wierzyć i mówić najbliższym że NAPEWNO będzie dobrze - będzie łatwiej zarówno jemu jak i Tobie.... Ja tak Mamci ciągle mówiłam, aż sama w to uwierzyłam w końcu ...... ;(( Zawiodłam się jednak - ale to już inna historia

trzymajcie się cieplutko
_________________
Kocham Cię Mój Mamulku ;* 05.01.2012 15:55
 
alive 


Dołączyła: 03 Lut 2012
Posty: 18
Pomogła: 2 razy

 #7  Wysłany: 2012-02-04, 21:04  


Dzięki za wpisy i słowa otuchy... Mój tato tak strasznie cierpi, że jak tylko usłyszałam, co to jest za choroba, to powiedziałam mu o tym. Teraz mam z tego powodu wyrzuty sumienia, ze względu na to, że jedni mówią pacjentom o chorobie, a inne osoby mówią, żeby nic nie mówić, że tym się tylko przeraża... A ja to zrobiłam... Chyba podświadomie, a może nawet częściowo teraz świadomie chciałabym już pozwolić mu odejść. W poniedziałek dopiero będą wyniki bronchoskopii, żeby określić dokładnie, co to za rak. Ja jednak byłabym za tym, żeby mu nie dawać już żadnej chemii. Wczoraj w przypływie psychozy tato wyrwał sobie sondę z nosa, dziś co prawda wlali mu do żołądka trochę zupy, jak zmieniałam mamę to ta prosiła, żeby siostry go nakarmiły na kolację, ale ja prosiłam, żeby go nie karmiły, jak nie będzie chciał. Jego tak potwornie boli, ja bym chciała, żeby już nie cierpiał... Powierzam to Sile Wyższej i lekarzom, ona i oni zadecydują, co dalej robić, ale cieszę się z tego, że pielęgniarki na siłę nie karmią pacjentów.
Ja bym chciała za niego mieć ten ból, i chciałabym za niego umrzeć. Ale jestem zdrowa i mogę jeszcze coś tu zrobić dobrego na tej ziemi. Dlatego chcę pozwolić mu tak odejść, jak tego chce Siła Wyższa. I chcę go prosić o to, żeby pozwolił mi zostać na tyle, ile mi jest przeznaczone. Błogosławił mi na moim ślubie w czerwcu, pobłogosławił moje małżeństwo, moją rodzinę, mnie, oddał mnie mężowi, pozwolił żyć swoim życiem. Dziękuję mu, przyjmuję to życie jako bardzo cenny dar...
 
*Kasia* 



Dołączyła: 26 Sty 2012
Posty: 31
Pomogła: 6 razy

 #8  Wysłany: 2012-02-04, 23:33  


Ale czy lekarz Wam coś powiedział? Zamierza się włączyć leczenie? Dlaczego mówisz od razu o poddawaniu się?
_________________
Kasia

Oszukajmy czas, że pomylił nas.

Kochana Mama [*] 29-01-2012 13:55
 
alive 


Dołączyła: 03 Lut 2012
Posty: 18
Pomogła: 2 razy

 #9  Wysłany: 2012-02-05, 10:11  


Lekarze już w poniedziałek mówili że nie ma żadnych szans, już jak byłam na oddziale zakaźnym 22.01.2012, kiedy nawet jeszcze nie miał potwierdzonej diagnozy ordynatorka w Wałbrzychu mówiła żeby się przygotować na najgorsze, wyniki rezonansu potwierdzającego guza z przerzutami podano w poniedziałek 30.01 i od razu powiedziano, że nie ma szans, mogliby tylko może dać mu jakieś naświetlanie żeby mu ulżyć, tak powiedzieli. Tatę tak boli że nie chce aby go ktokolwiek ruszał, jak leży w jednej pozycji to przynajmniej nie jęczy, jak tylko się przewraca to wyje, dziko wyje z bólu.
 
sylwia3 



Dołączyła: 27 Paź 2011
Posty: 227
Pomogła: 19 razy

 #10  Wysłany: 2012-02-05, 10:26  


Kochana - od diagnozy do "końca" ;(( może jeszcze upłynąć trochę czasu ..... zadbajcie o to aby tatę nie bolało, żeby nieczuł bólu i odszedł godnie ..... w spokoju ..... nie w cierpieniu... Jest wiele leków przeciwbolowych dla takich pacjentów.....które uśmierzają ból i pacjent ma poczucie komfortu, że nie boli - to może jednak będzie lepiej - naprawdę WARTO.... Może zgloście tatę do hospicjum domowego ?? NIE może tak cierpieć przecież .... warto walczyć o każdą minutę. To że nie ma szans nie oznacza że tata ma cierpiec z bólu .... ;(( trzymajcie sie - pozdrawiam
_________________
Kocham Cię Mój Mamulku ;* 05.01.2012 15:55
 
*Kasia* 



Dołączyła: 26 Sty 2012
Posty: 31
Pomogła: 6 razy

 #11  Wysłany: 2012-02-05, 10:41  


alive napisał/a:
(...)mogliby tylko może dać mu jakieś naświetlanie żeby mu ulżyć, tak powiedzieli. Tatę tak boli że nie chce aby go ktokolwiek ruszał, jak leży w jednej pozycji to przynajmniej nie jęczy, jak tylko się przewraca to wyje, dziko wyje z bólu.


W takim razie niech zrobią wszystko, żeby mu ulżyć i na to nalegajcie. Uważam, że trzeba spróbować wszystkiego, nie spisywać od razu pacjenta na straty. Są ludzie, którzy wychodzą z bardzo cięzkich stanów. Jeśli się nie uda, będziecie pewni, że zrobiliście wszystko, co było na daną chwilę możliwe. I jak wspomniałam wcześniej, Wasza postawa ma również wpływ na samopoczucie ojca. Wiem, że cierpisz na widok ciepiącego ojca, ale postaraj się wykrzesać z siebie przynajmniej na wizycie trochę wiary i nadziei, proszę!

Jak pisze Sylwia, zapytaj o hospicjum w pobliżu, powinniście znaleźć tam wsparcie wszelkiego rodzaju. Również dla Was. Hospicja mają swoich psychologów, pomagają przygotować się do odejścia choremu i jego rodzinie. Ale przede wszystkim dbają o uśmieżenie bólu i ulgę w cierpieniu pacjenta. Jeśli nie będzie ratunku rozważcie przewiezienie ojca do domu, żeby był w swoim otoczeniu.. Wierz mi, że warto się poświęcić.

[ Dodano: 2012-02-05, 10:44 ]
P.S. Gdybym słuchała wszystkich lekarzy, których prosiłam o pomoc dla mojej mamy, nie podjęłabym walki.. a odnalazłam onkologa, który przedłużył życie mojej mamy o ponad rok czasu (!)
_________________
Kasia

Oszukajmy czas, że pomylił nas.

Kochana Mama [*] 29-01-2012 13:55
 
sylwia3 



Dołączyła: 27 Paź 2011
Posty: 227
Pomogła: 19 razy

 #12  Wysłany: 2012-02-05, 10:47  


*Kasia* napisał/a:
Hospicja mają swoich psychologów, pomagają przygotować się do odejścia choremu i jego rodzinie. Ale przede wszystkim dbają o uśmieżenie bólu i ulgę w cierpieniu pacjenta. Jeśli nie będzie ratunku rozważcie przewiezienie ojca do domu, żeby był w swoim otoczeniu.. Wierz mi, że warto się poświęcić.


dokładnie TAK!!! W hospicjum znajdziecie wszelka pomoc ..... WALCZCIE!!! Warto o każdą minutę!!!
_________________
Kocham Cię Mój Mamulku ;* 05.01.2012 15:55
 
izulek 



Dołączyła: 12 Paź 2011
Posty: 28
Pomogła: 2 razy

 #13  Wysłany: 2012-02-05, 16:34  


Dziekuje ci bardzo ze mino swoich mysli.traumy.zalu,masz tez na to aby odpisac mi,tak masz racje rozumiem cie naprawde dobrze wiem co to wszysto znaczy wiem jak ci ciezko wiem ze wraca strach ja tez tak mialam bo mam nie mile wspomnienia z tego okresu lecz wtedy wracam do dziecinstwa do tego jakim dobrym byl ojcem,jak dbal o mnie jak kochal mimo iz mama przechodzila pieklo a ja bylam rozerwana na pol kochalam i kocham go bardzo,wiem ze wiele rzeczy wraca tych przykrych zlych,myslisz wtedy ze nie wiesz co czujesz?czy wogole czujesz lecz jedno teraz jest najwarzniejsze daj od siebie wszystko niech czuje cieplo,milosc,wiare niech wie ze cie ma to jest najwarzniejsze zycze ci wytrwalosci,nadzieji i wiary mysle ze dasz rade jestes dobra madra kobieta bo kto jak nie my?wierze w ciebie sciskam cieplo jestem z toba.
 
homer366 


Dołączył: 03 Mar 2011
Posty: 183
Pomógł: 28 razy

 #14  Wysłany: 2012-02-05, 16:38  


Czy masz może wyniki badań ??? TK ? wypis ze szpitala ???
To nie jest że już tacie nie mozna pomóc .zawsze można uśmierzyć ból ,sa na to rózne sposoby.
 
alive 


Dołączyła: 03 Lut 2012
Posty: 18
Pomogła: 2 razy

 #15  Wysłany: 2012-02-05, 23:57  


Tato odszedł dziś o godz. 20.00. Dostawał morfinę, bardzo duże dawki, nie bolało go już tak, odchodził śpiąc, na plecach. Siedziałam z nim od 15.30, zmieniłam się z mamą, która siedziała od rana. Dziś już nic nie mówił, czasem tylko się krztusił, choć może usłyszałam takie: "poczekaj" czy "momencik"... wczoraj jeszcze jak mu puściłam nagrany na dyktafon głos mojego synka "Zbyszek kocham Cię. To ja, Maksym", odpowiedział: "Ja tez Cię kocham, Maksiu"... I mówił, jak chciałam go ogolić czy dać mu pić: "Zaraz zaraz, poczekaj".
Dzisiaj porozmawiałam z nim, ogoliłam go-czułam, że czuł, że wiedział, że to ja robię, i że było mu przyjemnie, powiedziałam mu dobranoc pół godziny przed jego odejściem, i wyszłam ze szpitala, poszłam do mamy, tam jeszcze przyszedł mój mąż i synek i wspólnie zjedliśmy kolację. O 21.00 zatelefonowano do mamy, że tato odszedł. Cieszę się, że byłam u niej po wyjściu ze szpitala, czuje się ona teraz na pewno bardzo smutna i samotna. Ona też jest chora, po pierwsze od zawsze ma różne zaburzenia emocjonalne i bardzo niskie poczucie własnej wartości, a teraz jeśli chodzi o fizyczną najbardziej poważną dolegliwość, to ta, że traci wzrok powoli. Dałam jej CD z muzyką, Tom Jones, będzie sobie słuchać całą noc, powiedziała.

Dziękuję za wsparcie: Kasia, Sylwia, Homer, Izula, tu na tym forum-szczególnie jeśli chodzi o ten ból właśnie, choć przyznam się szczerze, że trochę dotknęły mnie i rozedrgały wypowiedzi Kasi i Sylwi... wolałabym jednak pocieszenia takiego, że ktoś powie, że mnie rozumie, że wie, co to znaczy odchodzenie drogiej osoby... I ten ból, i ta rozpacz...

Jak przeczytałam to co napisała Sylwia, z całym szacunkiem, żebym "postarała się wykrzesać z siebie choć trochę nadziei i wiary" i że nie wolno spisywać pacjenta na straty, to zrobiło mi się niemiło, nieswojo, poczułam się gorzej, jakbym to miała być jakaś taka b e z n a d z i e j n a, niedowiarek, nieczuła, niewrażliwa, że ja spisałam tatę na straty... Tak to odebrałam, jestem wrażliwą osobą. Na forum opartym na 12 krokach, dla osób z problemami uzależnienia (w moim przypadku - od jedzenia) - tam gdzie regularnie piszę, nie daje się żadnych rad, mówi się tylko o swoim doświadczeniu i nie nakłania nikogo do niczego ani się mu nic nie radzi. Tam czuję się bezpiecznie, tutaj, nie. Cieszę się, że już tu nie muszę tu pisać.

I wiem, że nie muszę się tłumaczyć, ale napiszę to, że ja po prostu c z u ł a m, że on odchodzi, bo go bardzo bolało i rozpoznanie przyszło u niego tak późno, i miał różne skutki uboczne od morfiny w te pierwsze dni jej brania po diagnozie i on miał już przerzuty w mózgu, kręgosłupie, nieczynne płuco i był po prostu umierający, pachniał tak inaczej... Tak jak pisałam w tym moim pierwszym poście, nie było wyników, bo jeszcze nie było, zresztą po mi tu byłoby wypisywać te wyniki... Ja chciałam tu tylko wsparcia... Myślałam, że po to to forum jest...

Tata był u m i e r a j ą c y i czułam, że tata nie chce już jeść, że nie chce już żyć bo go boli, że nie może już żyć bo jego ciało za bardzo się "poniszczyło", że tacie będzie dobrze, jak mu powiem "Możesz spokojnie odejść, tam czeka na Ciebie Twoja babcia i szwagier... i tato i dziadek i teściu.....Ja zostanę jeszcze tu na ziemi i pożyję jeszcze trochę, tyle ile wyznaczył mi Bóg, a potem i my się spotkamy". I opowiedziałam mu jeszcze o śnie, który miała babcia, że śniła się jej mama, i nie pozwoliłam już mu wlewać żadnej zupy, na szczęście w ten ostatni dzień już chyba tego bólu tak bardzo nie odczuwał, chyba te dawki morfiny mu zwiększyli, sami lekarze widzieli, co się dzieje...

Teraz już nie będę tu pisać przez jakiś czas, muszę się wypłakać, wysmucić, kochałam tatę tak bardzo, że na początku chciałam mieć ten ból i umrzeć zamiast niego, ale teraz powiedziałam mu, że zostanę tu na ziemi żeby zrobić z moim życiem coś dobrego... I chcę to zrobić na jego cześć...

*5.02.2012. Kochany tata i dziadek, Zbigniew Jeleński, odszedł do krain mlekiem i miodem płynących. Szybuje teraz nad nad Polską i Łotwą, gdzie się urodził, chodzi po lasach zbiera grzyby, gra w siatkę, snookera, wzrusza się i płacze na spotkaniach Anonimowych Alkoholików w towarzystwie rodziny i przyjaciół. Panie świeć nad jego duszą.

Bardzo Cię kocham Tato.

Twoja córka Kamila, od czerwca zeszłego roku już nie Jeleńska. Ty wiesz i się ze mną cieszysz!
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group