tessa,
nie zastanawiaj się nad czasem, który został, to nie ma sensu, to tyko zatruwa myśli...niestety coś o tym wiem.
Mój Tato teoretycznie powinien mieć jeszcze czas, w praktyce przyszła nagła śmierć...
Twoim zadaniem jest być i wspierać Tatę niezależnie od "czasu", "biologii", "przeznaczenia"
Rób wszystko co możesz by pomóc, bo tylko to ma znaczenie.
Pamiętaj ważny jest każdy dzień, nie trzeba ich liczyć..
Teoretycznie wiem, że liczenie czasu nie ma sensu, ale myśli same cisną się do głowy. Zastanawiam się, czy Tata dożyje mojego ślubu, czy będzie widział wnuki. Pewnie nie- podobnie jak Mama. Staram się trzymać jakoś, szczególnie przy nim, ale to bardzo ciężkie. Zaczyna się rok szkolny, uczę w gimnazjum. Niełatwa praca ale zawsze mnie uskrzydlała. A teraz wręcz drażnią mnie inni ludzie, denerwują ich żarty. Uciekam w samotność..
tessa, nie znajduje słów by Cię wesprzeć, a tak bym chciał.
Wiem jedno, nie uciekniemy od samotności, niezrozumienia, oceanu łez, poczucia krzywdy, myśli o przyszłości i tego żalu i strachu, że to wszystko może w jednej chwili się skończyć..
Widzę swojego Tatę, jego strach przed pierwszą chemią... łzy i śmiech, było wszystko....
tessa, Twój Tato żyje!
Jeszcze wszystko może się zdarzyć, nie trać nadziei, musisz ją mięć...dla siebie i dla Taty
Dziękuję za ciepłe słowa. Czuję Twój ból, wiem, że bardzo cierpisz. Tym bardziej więc jestem wdzięczna, że znajdujesz siłę, by pomagać. Tracę wiarę. Mam wrażenie, że Bóg- którego zawsze tak mocno czułam- schował się gdzieś i nie słyszy już mojego wołania.
Niestety czasami trudno pogodzić wiarę w dobrego, sprawiedliwego i wszechmogącego Boga w zderzeniu z chorobą, cierpieniem i złem, które nas otacza
W chorobie Taty jakoś nie potrafiłem się modlić, teraz też mi to za bardzo nie wychodzi, szkoda pewnie byłoby mi łatwiej
tessa, podobno Bóg daje tyle ile człowiek może udźwignąć. Może faktycznie mój Tato i my nie udźwignęlibyśmy więcej. Z drugiej strony po co w ogóle dawał tę chorobę? Jeżeli dawał...
Trzymaj się, dziewczyno i płacz, ale z umiarem. Ja też płaczę, gdy mąż już się ułoży do snu, ja idę do drugiego pokoju i płaczę, płaczę bezgłośnie - w poduszkę, - choć tak naprawdę chce mi się po prostu wyć.. z bólu, żali i rozpaczy... bo razem przeżyliśmy 42 lata a 12 października tego roku będzie 43 rocznica ...
Jeśli będziesz płakała rozsądnie, to wypłaczesz złe emocje, które dołują, i nie pozwalają trzeźwo myśleć. Płacz w ukryciu, a ludziom a szczególnie tacie i rodzinie pokazuj radosne oblicze, by nie pogłębiać załamania u taty.
Mimo wszystkich złych wiadomości musisz wytrzymać i nie poddawać się..
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
tessa, czasem warto "podskoczyć" lekarzowi. Wprawdzie baaaardzo tego nie lubią i pewnie potraktują Cię na zasadzie "ja tu jestem lekarzem i wiem co robię", ale gra jest warta świeczki. Moim zdaniem.
Pozdrawiam.
Wiecie co, mnie przede wszystkim przygniata? Bezradność. Wiem, że to może wydaje się dziwne, że mam problem ze skontaktowaniem się z lekarzem- ale mam. Telefonów nie odbiera, w szpitalu jest nieuchwytny. Dziś spędziłam tam napawdę dużo czasu. Ale przeciez nocować nie mogę w szpitalu, ani być tam w każdej chwili z powodu pracy i odległości, jaka mnie dzieli od Białegostoku.
.
Tessa, wiedz, że to nie tylko Ty tak masz, inni (ja z mężem) też. Pozdrawiam, i życzę wytrwałości, cierpliwości i "końskiego" zdrowia, by by móc się leczyć trzeba być zdrowym jak "koń"
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
My na początku choroby Taty mieliśmy kontakt z lekarzami, którym niestety wieeele brakowało, byliśmy traktowani per noga...
Pamiętam zagubienie i bezradność, którą nam potęgowali lekarze. Unikanie rozmów, brak informacji ...szkoda słów, jak wspominam to nóż otwiera się w kieszeni...
Później dojeżdżaliśmy ok. 100 km od domu. Trafiliśmy na świetną panią doktor. Mieliśmy poczucie, że jesteśmy w dobrych rękach...,
Nie zdarzyło się bym miał uniemożliwiony kontakt z panią doktor, Odbierała telefon gdy nie mogła oddzwaniała, byłem tym zbudowany mając w pamięci wcześniejsze doświadczenia z lekarzami i ich brakiem bardziej chyba chęci i wiedzy niż czasu...
Można różnie trafić...
tessa napisał/a:
Tata mówił, że robią mu badania: EKG, echo- serca, spirometrię, morfologię. Jutro powtórzą tomografię i chyba bronchoskopię.
Ważne, że robione są badania. Wierzę, że nikt nie podejmie pochopnie jakiejkolwiek decyzji...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum