witam,
Mama bagatelizowała wszystkie objawy. Nie przyjmowała pomocy, próśb i namawiania na leczenie. Trafiła do lekarza pierwszego kontaktu dopiero na kilka dni przed śmiercią. Nie zdążyła być objęta żadnym leczeniem. Zajęło wszystko kilka dni.
Monalisa bardzo Ci wspolczuje Chcialabym Cie pocieszyc ze uwazam ze Twoja Mama nie cierpiala gdyby bylo inaczej nie daloby sie tego ukryc. Wiem ze to trudne ale niektorzy chorzy podejmuja decyzje o tym ze nie podejma sie leczenia i choc to boli to trzeba to uszanowac. Pozdrawiam Cie serdecznie Trzymaj sie
monalisa przykro mi bardzo ale się nie zadręczaj myślami.
Twoja Mama tak chciała i należy to uszanować.
Może napatrzyła się za życia na cierpienia innych i taką wybrała drogę?
Powiem Ci tak....ja uczestniczyłam w chorobach bliskich i ich śmierci...i już ja śmierci się nie boję. Boję się tylko cierpienia i bólu i może moja decyzja byłaby taka sama.
Myślę, że teraz już ma spokój i śpi spokojnie albo robi to co lubiła najbardziej?
Nie zadręczaj się bo stało się tak jak chciała
_________________ Lidia
Nauczmy się kochać ludzi....bo tak szybko odchodzą.
monalisa, odeszła tak jak chciała, pocichutku bez łez mając rodzinę za ścianą.
Musisz się z tym pogodzić i nie miej do siebie żalu bo nie ma o co. Spełniła się wola Mamy i to jest najważniejsze!
_________________ Lidia
Nauczmy się kochać ludzi....bo tak szybko odchodzą.
Podziwiam twoja mame,bardzo silna i napewno chciala uchronic was od stresu.
Sama mogla nie zdawac sobie sprawy do konca ze swojego stanu.Moze nalezala do ludzi ktorzy potrzebuja swojej przestrzeni i ty absolutnie musisz to uszanowac.
Bolu duzego nie da sie skryc wiec najwyrazniej nie cierpiala bardzo.
Była bardzo silna. Dała przykład mężnego znoszenia cierpień i bólu. Takie chwile pożegnań zapewne dostarczają wiele bólu, może nawet większego niż tego związanego z chorobą. Nie tylko umierającemu, ale każdemu kto przy tym jest.
Twoja mama doskonale wiedziała kto i jak mocno ją kocha. Poczucie bycia kochanym jest ważniejsze niż słowa...
Z drugiej strony, Twoja mama na pewno wiedziała że koniec jest bliski, ale niekoniecznie zdawała sobie sprawę, że to JUŻ. Szczególnie jeśli umarła we śnie.
To trudne do zrozumienia, ale musisz jakoś z czasem to przetrawić...
Bardzo mi przykro z powodu twojej mamusi:(ja wlasnie dwa tygodnie temu dowiedzialam sie ze i z moja mama jest zle a mianowicie po wielu prosbach lekarza rodzinego dostala skierowanie na przeswietlenie pluc no i co sie okazalo jest guz wielkosci mandarynki :(. JA dowiedziawszy sie o tym odrazu kupilam bilet do Angli bo obecnie od siedmiu lat tu mieszkam i stwierdzialm ze musze byc przy niej bo mnie potrzebuje i ja nie moge byc w PL. ze wzgledu na dzieci.TU juz zostalo zrobione zdjecie i rengen i SCAN tc i CO sie okazalo guzow jest 4.Jeden ma wielkosc 5.4cm na prawym plucu i kolo niego jeszcze jeden,na drugim prawym plucu 1,8cm i na wezle chlonnym 3,3cm i co teraz bedzie martwie sie ponoc ma byc biopsja czekam na wiadomosc ze szpitala.LEkarz MOWI ZE MUSZA WIEDZIEC pochodzenie tego raka.Mama narzeka na dusznosci i kaszle a dzis zauwazylam ze sie poci i mowi ze drentwieje jej noga od tygodnia tak sie boje. Martwie sie czy nie jest za pozno skoro tyle tych guzow juz jest:(( kOCHANI dajcie mi jakies informacje tak sie boje ze ja moge stracic. SERCE mi sciska jak widze ja trzymajacego mojego drugiego 3mc synka.Pozdrawiam was wszystkich!
Bardzo mi przykro z powodu twojej Mamy...Nawet nie wiem co napisać...Poczytaj forum jest tu wielu ludzi, którzy mają bardzo dużą wiedzę na ten temat oraz okażą wsparcie w tych ciężkich dla Was chwilach.
moja Mama ukrywała wszystko do tygodnia przed śmiercia, nigdy nie uzyla słowa rak.
wmawiała mi a ze względu na to ze mieszkam w innym miescie było to latwe... ze leczy się ale calkiem na co innego.. wmawiala tak ze uwierzylam i pojechalam na 3 dni do Hiszpani..
juz na lotnisku dowiedzialam sie ze Mamie zostalo 7 dni zycia...
nie wiem co lepsze, uslyszeć ze ktos bliski nagle zginal w wypadku.. co tez jest szokiem niz dostac diagnoze ... i wyrok 7 dniowy...
zakazala Ojcu mowic o chorobie, chowala wypisy.. wiem ze zrobiła to dla nas.
ale ja tak nie chce, wolalabym wiedziec juz 3 msc wczesniej... i jej pomoc.
nie miałam takiej szansy... umarła w szpitalu... sama kilka godzin później jak odeszliśmy od łóżka..
z drugiej strony nie wiem jak ja bym sie zachowała na jej miejscu, moze podobnie, bo jak juz znala diagnoze... to po co jeszcze zadreczac ja bliskich... diagnoza od poczatku byla masakryczna... pożyla wiec sobie jeszcze 3 msc udajac zdrową... i odeszła w mojej wyobraźni jako zdrowa osoba. ten stan fizyczny z ostatnich dni w ogole wyparłam z głowy i widze ja jako zdrową Mame.. tylko ze jej nie ma!!
trzymam kciuki za tych wszystkich którzy muszą teraz przezywac takie chwile jak ja w listopadzie... najgorszemu wrogowi nie życze aby przezywał cos takiego :(
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum