Ale myślisz chodzić z tymi kamieniami? A jak będzie później większy problem?
Wg mnie trzeba być czujniejszą i kontrolować się ale u dobrego specjalisty.
Mój MĄŻ nie miał operacji na woreczek, nie palił, nie pił i też miał raka trzustki. Od lat miał problemy żołądkowe i lekarz tej choroby nie zauważył wcześnie.
_________________ ''Nagle tak cicho zrobiło się w moim świecie bez CIEBIE" *27.06.2011*
U mojego taty (69 lat) pojawiła się na rok przed diagnozą cukrzyca (prawdopodobnie pierwszy objaw, o czym wtedy nie wiedzieliśmy), utrata masy ciała (ok. 10kg w przeciągu roku), a potem żółtaczka - co sprowokowało lekarzy do wykonania TK, które potwierdziło istnienie guza 21mm. Stolec zmieniony, częstrze biegunki lub po prostu luźniejszy, czasem bardzo jasny (nie wiem jak długo, bo chory długo się tym z nikim nie podzielił).
[ Dodano: 2015-12-09, 20:35 ]
Edvige napisał/a:
Ale myślisz chodzić z tymi kamieniami? A jak będzie później większy problem?
Wg mnie trzeba być czujniejszą i kontrolować się ale u dobrego specjalisty.
Mój MĄŻ nie miał operacji na woreczek, nie palił, nie pił i też miał raka trzustki. Od lat miał problemy żołądkowe i lekarz tej choroby nie zauważył wcześnie.
Ja też nie chodziłabym z kamieniami. Znam kilka osób po operacji usunięcia woreczka żółciowego, których trzustka i inne narządy są zdrowe, mimo długiego upływu czasu od zabiegu i na odwrót: zdrowy woreczek - chora trzustka. Nie jestem pewna, czy jest tu jakiś związek pomiędzy tymi schorzeniami.
mój tata zachorował w wieku 55 lat, od 17 do 40 roku życia palił papierosy, potem rzucił. Był szczupły, aktywny (praca fizyczna), ale tez zestresowany (własna firma). Śniadanie jadł w domu - raczej zdrowe, w ciągu dnia jadł raczej "byle co" praca na budowie, więc wiadomo jak to jest. Wieczorem jadł jakiś porządny posiłek zaserwowany przez mamę. Myślę, że że tryb życia 9stres, niewłaściwa dieta) mogły przyczynić się do rozwoju choroby. Wcześniej bolał go "krzyż" często miał naklejony na plecy taki plaster rozgrzewający, ale to był taki ból, który nie przeszkadzał mu normalnie funkcjonować. Czasem bolał go brzuch, ale raczej określał go jako ból jelit. Poza tym nie miał żadnych objawów, miesiąc przed diagnozą bolał go brzuch, ale wtedy określał go jak ból w nadbrzuszu nie jak ból jelit. Potem dostał żółtaczki a dalej to wiadomo. Tata miał guza na głowie trzustki, przeszedł operację, po badaniu histopatologicznym określona jako resekcja R1. Żył 16 miesięcy od diagnozy. Schudł ok 30kg, przy czym zaczął chudnąć dopiero po operacji. Dodam jeszcze, że matka mojego taty miała usuwany woreczek, a jego babka zmarła na raka podobno śledziony (był to rok 1960 wiec równie dobrze mógł to być rak trzustki) w wieku 59 lat. Poza tym na wyniku badania histopatologicznego materiału operacyjnego było min. takie zdanie "fragment przewodu żółciowego w stanie przewlekłego zapalenia i nasilonego włóknienia".
Moja mama nie miała żadnych dolegliwości oprócz dziwnej wysypki która nie przechodziła, mimo stosowanych leków wracała, była swędząca i na całym ciele. Nie schudła, nie miała podwyższonej bilirubiny ani żadnych innych wyników z krwi, czuła się dobrze, czasem była zmęczona ale w wieku 73 lat miała takie prawo. W badaniu usg wyszedł duży guz trzustki, wcześniejsze usg sprzed 7 lat- nie wykazało żadnych zmian w obrębie jamy brzusznej. Jakieś zgagi, odbijania, wzdęcia- od kilku lat używała Polprazol, miała zgagi więc piła przez jakiś czas na czczo olej lniany- to pomagało. Ogólnie kobieta zdrowa, nigdy nie paliła, nie piła alkoholu, nie używała ostrych przypraw... nie było w naszej rodzinie do tej pory przypadku raka gruczołowego. Brat mamy obecnie leczony jest z powodu raka pęcherza. Pozdrawiam.
Mój tata (70 l.) ma zaawansowanego raka trzustki z przerzutami na wątrobę, nadnercza.
Miał wykonywane USG już w tym stanie i lekarz nic na nim nie zobaczył.
Przez kilka miesięcy odczuwał silny ból. Najpierw chodził do jednej lekarki rodzinnej, która przepisywała mu ketonal i tyle. Potem za naszą namową zmienił lekarkę na drugą, która leczyła go na wrzody. Nie dała mu skierowania na ani jedno badanie, kazała mu tylko sobie kupić za swoje pieniądze test paskowy na helicobacter, który wyszedł pozytywnie. Pod wpływem silnego bólu poszedł na dyżur całodobowy - tam zrobili mu USG na którym niczego nie zobaczyli, powiedzieli że jak ma helicobacter to ma boleć i tyle. Po ok. 2 tyg. poszedł do jeszcze innej lekarki i dostał skierowanie do szpitala. Tam okazał się m.in. że ma cukrzycę, później wyniki tomografii i biopsji potwierdziły, że to nowotwór. Oczywiście już nieoperacyjny, bo przecież przez kilka miesięcy "leczenia" zdążył się rozwinąć.
Jeśli chodzi o tryb życia - tata jadł bardzo często smażoną wieprzowinę i nie stronił od alkoholu. Ale też to już 2 przypadek nowotworu trzustki i chyba 5 nowotworu w ogóle w naszej rodzinie.
Moja mama od marca 2016 chodzila lekarza z bolem.Okreslono ból kregoslupa(miala wczesniej operacje) i traktowano ja jak intruza ktory cos sobie wymyśla. W sierpniu bol byl tak mocny ,ze poszla zrobic sobie prywatnie wynkiki.Okazalao sie ze to guz zlosliwy trzustki.Pojechala tylko na jedna chemie wiecej jej nie puscilismy.Wrocila do domu dostawaka morfine w tabletkach.Miala priblemy z wyproznianiem.Chudla ,ake brzuch rosl i byl bardzo twardy.Spala cale dnie.Czesto w nocy wzywalam pogotowie ze wzgledu na narastajcy bol.W listopadzie zaczela zwacac brunatnie.Zabrano ja do szpitala.Pierwszt tydzien jeszcze mialysmy kontakt.W drugim spala i dostawala kroplowki i morfine.Noca przed odejsciem strasznie byla niespokojna.Lekarze daali co mogli.Nastepnego dnia cisnienie spadlo i oddech stawal sie co raz plytszy.Na szyi widac bylo jak zanika puls.Zmarla lekko wzychnewszy.Mam nadzieje ze jest teraz jej tam dobrze i nie musi cierpieć z bolu.
Mój post to Pancreatoblastoma(nowotwory ukł .pokarmowego )...zachorował na nią mój synek lat 10 wtedy...odszedł 16 kwietnie 2017 roku..guz glowy trzustki..zapchane drogi żółciowe masą nowotworową..objawy: kwiecień 2016 zażółcenie skóry pleców i białek w oczach..żadnego bólu..żadnego chudnięcia...nic. Okaz zdrowia i apetytu. Dzis już go nie ma Powodzenia .
Mój tato.....
Niepalący, dbający o siebie. 74 lata. Od jakiegoś czasu narzekał na bóle pleców. 3 lata przed żółtaczką silnie schudł, ale i starał się wtedy schudnąć. Nikomu nie zapaliła się lampka....Kilka m-cy przed żółtaczką odbarwione stolce i pobolewanie brzucha - a to wziął kropelki, a to herbatki się napił.
Dopiero istotnym objawem była żółtaczka. Założono endoskopowo plastikową protezkę dróg zółciowych. Usg rok wcześniej - wszystko ok, trzustka niewidoczna. Usg przy żółtaczce - naciek na dwunastnicę, trzustka niewidoczna. Jeszcze kolejne 2 usg - trzustka niewidoczna. TK bez kontrastu - trzustka niewidoczna. MR - rozległy guz głowy trzustki (ponad 4x4cm) z naciekiem na dwunastnicę. Badania nie wykazały przerzutów, marker 19.9 "tylko" 460. Zdecydowano o resekcji. Niestety po otwarciu okazało się, że jest naciek na którąś żyłę. Zrobiono zespolenie. 10 dni po operacji pojawiła się kolejna żółtaczka. Znowu protezowanie. Tata schudł w szputalu bardzo, nastąpiły straszne obrzęki dolnych części ciała. Zmarł miesiąc po operacji, 11.10.2017, prawdopodobnie na urosepsę.
Moje wnioski: USG NIE WYKRYWA GUZA TRZUSTKI.
_________________ Tato, 11 października 2017 - rak trzustki
Tak mi go brak.............
Jest to prawda oczywista, o której non stop piszemy na tym forum :-) Niestety USG jest podstawowym zlecanym przez lekarzy badaniem, a o skierowanie na TK bardzo trudno się doprosić i może to zrobić jedynie lekarz specjalista, a nie POZ. Wniosek: jedynie jak wyjdzie coś złego na USG (na ogół już przerzuty na wątrobie), dostaje się skierowanie na TK. Nie wiemy zatem, czy rak trzustki jest rzeczywiście niewyleczalny, bo chorzy są diagnozowani zawsze za późno, kiedy już nie ma szans. Podobno wykryty w naprawdę wczesnej fazie jest wyleczalny.. podobno...
_________________ Mamuś- rak przewodów żółciowych, trzy tygodnie walki od diagnozy
Mamuś- kocham Cię
Z ciekawością przeczytałem ten wątek i mam zasadnicze pytanie, czy badanie tzw. profilu trzustkowego, czyli
- amylaza w krwi
- amylaza w moczu
- lipaza
- glukoza
ma według was znaczenie dla wczesnego wykrycia problemu z trzustką?
Zadaję to pytanie, bo w we wcześniejszych postach tego wątku, tylko w jednej odpowiedzi wspomniano o badaniach trzustkowych.
Pozdrawiam
Armands
_________________ Módl się o najlepsze, przygotuj się na najgorsze.
Armands,
Tak odpowiem na Twoje pytanie bardziej z doświadczenia osobistego. Według wszelkich zasad jeśli bedzie problem z trzustką to wyniki z kwi tzw. profil trzustkowy powinien to wyłapać, w końcu po to robi się badania żeby złapać chorobę w zarodku ale nie zawsze badania z krwi dają prawdziwy obraz problemu. Sam widzisz po forum, że niektórzy mając zaawansowaną chorobe nowotworową wyniki z krwi, wszystkie mają dobre albo niewiele różniące się od norm.
A z własnego podwórka, mąż miał 5 cm guza na watrobie a wyniki watrobowe, cały pakiet wyników watrobowych z krwi był wręcz idealny. Ja mimo wszystko bardziej ufam badaniom obrazowym niż badaniom biochemicznym. Jest to tylko moje osobiste zdanie, żadne medyczne.
Ja na problem wczesnego wykrywania raka patrzę przez pryzmat "mojego" skorupiaka.
Właśnie gwałtowny wzrost markera PSA poza normę, spowodował u mnie ostry kurs na poważne potraktowanie problemu.
Z doświadczenia na swoim internetowym poletku, czy w częstych rozmowach w środowisku pracy, widzę niesamowitą bierność, czy może bardziej strach przed diagnostyką.
Niestety dotyczy to facetów... wydaje się, że silnych facetów. Dostrzegam ten problem i staram się tłumaczyć, że wcześnie zdiagnozowany rak daje duże szanse na pokonanie. A jak nie na pokonanie, to chociaż na jeszcze kilka... kilkanaście latek życia.
Za panel trzustkowy zapłaciłem ok. 30 zł, badanie PSA kosztuje podobnie. To nie jest wydatek, który mógłby powodować opór... a jednak powoduje.
Oczywiście masz rację, wynik badań nie jest zero-jedynkowy. Nie zawsze wyższe PSA oznacza problem nowotworu prostaty i odwrotnie. Bywa, że poziom w normie a raczek rośnie.
W moim wypadku zdążyłem uniknąć wysokiego wymiaru kary. Operacja była w odpowiednim czasie i aktualnie jest OK.
Tym bardziej zwracam uwagę na inne aspekty swojego zdrowia. Mam problem z wątrobą, ale są to niegroźne naczyniaki (jeden wielkości kurzego jajka), ale i wyższe parametry typu cholesterol całkowity, cholesterol LDL, bilirubinę.
Nawet wykonałem badanie genetyczne, aby potwierdzić, lub wyeliminować tzw. zespół Gilberta. Wyszło, że nie mam.
To wszystko mimo szczupłej budowy ciała, aktywności fizycznej i w miarę zdrowego odżywiania.
Od kilku lat jestem pod opieką gastroenterologa i własnie w zeszłym roku zasugerowałem dodanie profilu trzustkowego do zleconych badań. Wszystko wyszło w normie, oprócz amylazy w surowicy.
Norma jest 0-80U/l a u mnie wyszło 110.
Oczywiście wiem, że to tylko jedno z badań, przekroczenie nie takie duże, przyczyny wzrostu mogą mieć inne pochodzenie itd.
Od kilku lat co roku prywatnie robię badanie USG. Płacę i wymagam, aby nie było to odfajkowane badanie, tylko dokładne wykonanie kontroli narządów z porządnym opisem.
Czytam tutejsze wątki i często widzę historię, w których diagnostyka również zawiodła. Może przez kiepski sprzęt, albo nieudolnego operatora. Może sumę tych okoliczności, a może jeszcze coś innego?
Nie jestem hipochondrykiem, ale ostanie lata dały mi niezłego kopa. Nie chcę czegoś przegapić, coś zaniedbać. Stąd też moje pytanie o faktyczne znaczenie badań. Badań, które mogą uratować życie.
Miło mi, że odpowiedziałaś... doceniam prace moderatorów. Sam wiem, ile ta obecność, czuwanie zabiera czasu... tym bardziej dziękuję.
Pozdrawiam
Armands
_________________ Módl się o najlepsze, przygotuj się na najgorsze.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum