Witam Cię atthedisco. Znam Waszą historię ponieważ śledziłam Wasze zmagania z chorobą każdego dnia. Podziwiam Cię i bardzo Ci współczuję - jesteś taka młoda a już przeżyłaś śmierć Taty. To żadne pocieszenie , ale ja jestem od Ciebie troszkę starsza mam męża i 1,5 rocznego synka, który nie pozwala mi siedzieć i płakać.
Wcale się na Ciebie nie denerwuję- wiem jak jest. Wczoraj byłam na wizycie u lekarza, który w bardzo ludzki ale szczery sposób powiedział mi prawdę.Wszyscy ją znamy tzn moja mama i dwójka mojego rodzeństwa. Ja niestety mieszkam w innym mieście, więc nie mogę widzieć się codziennie z Tatą , ale jedziemy do rodziców na weekend i rozmawiamy ze sobą kilka razy dziennie- Tata dzwoni do mnie i opowiada co zjadł, jak mu minęła noc i na dobranoc.
Atthedisco blisko mi jakoś tak do Ciebie bo w naszej historii ja również kierowałam całym leczeniem- Tata leczył się w Krakowie, gdzie ja mieszkam. Zawsze pierwsza znałam prawdę i wiedziałam najwięcej. Wczoraj schowałam głęboko teczkę z wszystkimi wynikami, dokumentami itp dotyczącymi choroby - skupiam się tylko na Tacie.
Nie wiem ile czasu nam zostało, mam dni,że czuję się silniejsza a mam dni w których dominuje poczucie,że nie dam rady przez to przejść
Dla mnie również pocieszeniem jest to,że Tata nie będzie cierpiał. Mam wsparcie w mężu, synu i najcudowniejszą na świecie Mamę
ale czy to wystarczy aby podnieść się po najgorszym?? Tata jest mało uczuciowy i dość zamknięty w sobie, ale wiem,że bardzo nas kocha a ja mu też mówię jak my go bardzo kochamy.
Atthedisco nie chce mi się wierzyć,że Twojemu Tacie, któremu udało sie wyciać to paskudztwo radykalnie tak szybko pojawiły się przeżuty. Myślałam, że u nas taki szybki nawrót to kwestia operacji nieradykalnej. Nie chce się wierzyć jak szybko się to toczy.
Twój Tata ma wspaniałą córkę- bardzo dzielną. Dziękuję Ci,że się odezwałaś.
Proszę nie gniewaj się,ze narazie nie skorzystam z Twojego zaproszenia na priv,ale nie wiem ile jeszcze starczy sił na pisanie o tym co się dzieje. Dopóki Tobie starczy to pisz bardzo mi miło ,że ktoś się nami "zainteresował" pozdrawiam Cię ciepło