Tata zmarl w pazdzierniku. Umarl na raka pluc. Nekaja mnie wyrzuty sumienia ze byl w pozycji lezacej umierajac a wszedzie pisze ze najlepiej oddycha sie na siedzaco w tym stanie. Poza tym picie podawalismy tylko strzykawka a byc moze chcialo mu sie pic? Zastanawiam sie czy byl swiadomy tych ciezkich oddechow i wspinal sie do gory a my nie wiedzielismy co zrobic bo juz nie mowil i mial oczy zamkniete jednak wciaz bardzo glosno oddychal. Pod koniec agoni pojawila sie jakby slina mala piana z ust. Podnioslam go aby sie nie zadlawil i nie mogl zlapac oddechu. Przestal oddychac. Zastanawiam sie czy sie udusil? czy to byl zator czy jeszcze cos innego. Objawy mial w agoni ksiazkowe jak przy smierci na raka pluc jednak nie wim co bylo bezposrednia przyczyna czy aby ktos moglby pomoc?
soraj nie miej wyrzutów sumienia ,jak stan był krytyczny,to wydaje mi się,ze pozycja tu nie miała znaczenia.to już nie ma sensu, mój dziadek tez umierał w pozycji leżącej
Nie możesz tak myśleć. Ja moją mamę próbowałem posadzić w pozycję siedzącą na 3 godziny przed jej odejściem, bo też myślałem że będzie jej łatwiej. Ale była tak słaba, tak wychudzona. Sptałem czy chce by ją położyć jednka i tylko kiwnęła główką, że tak. Tak więc nie obiwiniaj sie bo to nie Twoja wina lecz choroby.
Przykro mi
Mój Tato też umarł w pozycji leżącej, miał tylko niewielką poduszkę pod głową. Nie było jak go posadzić, nie doczekaliśmy się na łóżko z regulowanym oparciem, a na podpieranie poduchami był zbyt bezwładny
Też się cały czas zastanawiam, czy wszystko zrobiliśmy jak trzeba, ale wiem jednocześnie, że te rozważania nie mają sensu, nic już nie zmienimy.
Musimy wierzyć, że zrobiliśmy dla naszych najbliższych wszystko, co było można, by im ulżyć w cierpieniu.
Trzymaj się mocno.
_________________ Dziękuję za wszystko, Tatusiu [*]
czemu skupiacie się na momencie śmierci i odchodzeniu ?
czy nie lepiej skupić się na życiu? miłych wspomnieniach?
juz nic się nie poradzi , czy myślicie że gdyby byli w innej pozycji lepiej by było? i że ta chwila była warta tego żebyście sie zadręczali? ani oni ani wy nic na to już nie poradzili i dla ich spokoju i waszego zreszta też wyluzujcie troszkę, wiem że nie zapomnicie tego wszystkiego od tak , a i nie o to chodzi, po prostu przestańcie to wałkować tego się juz nie zmieni
a wałkując ciągle i gdybając mozna się pogubic z tu i teraz i coś zepsuć w relacjach z njbliższymi. oni zmarli i już nic się na to nie poradzi ( jedyna sprawiedliwosć bo śmierć dopadnie każdego)
liczy się tu i teraz
Plamiasta, zgadzam się z Tobą, ja staram się jak najbardziej skupiać na dobrych wspomnieniach i na życiu tu i teraz, bo wiem, że Tata by tego chciał. Ale sama wiesz, że nie zawsze się da. Czasami te gorsze wspomnienia nawiedzają, nieproszone, zwłaszcza gdy sprawa jest dosyć świeża...
_________________ Dziękuję za wszystko, Tatusiu [*]
Moje drogie, miałam się nie wtrącać ale.......
Jestem bardzo mocno związana emocjonalnie z moją córką. To moja najlepsza przyjaciółka, nadajemy na tych samych falach, to samo nas bawi i smuci ale gdy sobie pomyślę, że po moim odejściu miałaby wylewać żale i wiadro łez, to chyba zeszłabym z zaświatów i mocno kopnęłabym w de...
Chyba napiszę w testamencie, że ma sobie co dzień przypominać coś fajnego z czego rechotałyśmy do łez, nie mam zamiaru dźwigać wiaderka z jej łzami.
Przecież możecie wspominać to, co było wspaniałe, co warto wspominać.
Nie gniewajcie się za ten wtręt i nie potraktujcie jako brak empatii ale z punktu widzenia osoby żyjącej z rakiem widzi się to trochę inaczej.
_________________ Człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry.
Ja to wszystko rozumiem.
Ale wcale się nie proszę o te złe wspomnienia, one się natarczywie wdzierają pod powieki.
Nie płaczę prawie wcale, więc mam nadzieję, że Tata wiadra z moimi łzami nie nosi...
[ Dodano: 2013-02-28, 21:36 ]
Tak sobie myślę teraz...
Jednak nie można na siłę powstrzymywać smutnych myśli. Po to jest przecież żałoba. Żeby się wypłakać, żeby te złe obrazy i wspomnienia przyszły i poszły sobie. Nie bez powodu żałoba zwyczajowo trwa rok, jedni płaczą miesiąc, inni 12 miesięcy. Te wspomnienia (smutne też), rozpacz, łzy są potrzebne po to, żeby właśnie potem móc wspominać to co dobre. Żeby sobie poukładać wszystko na nowo.
I cóż, ja chyba jeszcze przez ten etap "układania" nie przeszłam...
_________________ Dziękuję za wszystko, Tatusiu [*]
Jestem bardzo mocno związana emocjonalnie z moją córką. To moja najlepsza przyjaciółka, nadajemy na tych samych falach, to samo nas bawi i smuci ale gdy sobie pomyślę, że po moim odejściu miałaby wylewać żale i wiadro łez, to chyba zeszłabym z zaświatów i mocno kopnęłabym w de...
Zgóry przepraszam za pytanie. Czy jakby było na odwrót to byłoby analogocznie?
Sądzę, że czas gaszenia emocji związanych ze oglądaniem śmerci najbliższej osoby i stopniowego przestawinia się na dalsze życie może być bardzo rozpięty i w dużym uproszczeniu zależy od sytuacji i osobowości (pewnego rodzaju odporności).
Dzieki Zosia-jednak baby gora. Wiesz moj Tata tez chyba by mnie kopna w cztery litery jakby wiedzial a moze wie. Tesknie za nim, szkoda mi go byl super facetem i bardzo dobrym skromnym czlowiekiem z duzym poczuciem humoru, cierpiacym na przerozne chorobska latami. ?Ciezko jest sobie to wszystko poukladac, dlaczego, po co, za co. Szuka sie jakiejs logicznej odpowiedz, sensu i ciezko ja znalezc. To chyba boli najbardziej.
Chciałem delikatnie zwrócić uwagę na to, że czym inny jest sytuacja, gdy dojrzały i dorosły człowiek chowa starego, schorowanego rodzica (jakby naturalna kolej rzeczy) a czym innym, gdy rodzic chowa kikuletnie dziecko. Taka była intencja pytania. Cytowana wypowiedź jest w tym sensie nie na temat.
Pozdrawiam
Pawel to byl zart. Zgadzam sie z Toba w 100% i gleboko cenie Twoja wypowiedz. Madre slowa.
[ Dodano: 2013-03-01, 23:39 ]
Swoja droga zeczywiscie poruszyles ciekawe zagadnienie - jak bylam mala moja kolezanka majac 10 lat umarla na bialaczke i jej Mama wlasciwie nigdy sie z tego doswiadczenia nie podniosla. Nie powiem, ze rozumie bo nie przezylam czegos takiego i mam nadzieje ze nic takiego mnie nie spotka ale to musi byc straszna tragedia. i jak wspomniales potrzeba ogromnej odpornosci ale podobno Bog nie daje krzyzy, ktorych nie da sie uniesc.
Śmierć dla rodziny jest straszna.... dla chorego może być wybawieniem. Ja uważam,że należy opłakiwać, nie chować emocji. Wiadra łez nosimy my sami. Ale wiem jedno, należy myśleć dużo ale o dobrych rzeczach. Rozmawiać z Nimi, radzic się i pamiętać. Upadliśmy, bo ktoś nas powalił ale podnosić się, iść na przód i ,może to dziwnie zabrzmi, usmiechać się. Oni, tam na gorze, są z nami i są dla nas wzorem. Przecież tak dzielnie walczyli, choć nie raz pewnie były chwile zwątpienia.
Każdy nasz uśmiech jest jak podnoszenie się z upadku. Oni wiedzą i wierzą, że to własnie my damy radę, bo jak nie my to kto?
Czerniak złośliwy, Clark III, naciek 9 mm
Melanoma epithelioides partim fusocellulare typus nodularis cutis, exulcerans, T4bN1aM0
» Mój wątek na tym Forum «
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum