Marcin J, ciśnienie też nam spadło.
marzena66, patrząc z perspektywy nie trwało to długo. Byłam dużo w domu, dlatego ten czas się tak ciągnie. Z drugiej strony widząc go co codziennie nie widziałam jak ewoluował wygląd jego w tym czasie. Siostra taty mówi, że go nie może poznać, podobno tak się zmienił.
Myślę, że nie cierpi. Owszem, żal mi, ze momentami się dusił, ale to tylko sekundy duszności.
Myślę, że się nie męczy. Ciągle śpi, chyba śpi. Gdyby nie morfina byłoby ciężko.
Wkłucie założone "w ostatniej chwili" bo o 13 wzięcie 2 tabletek sevredolu było mega wyzwaniem.
Przestał wymiotować.
I GDYBY nie WY to nie wiedziałabym czego wymagać podczas całego leczenia.
Jest tak bardzo spokojnie, Cudownie, że jest w domu, wszystko ogarnęłyśmy z mamą.
Wiem, że to będzie lada moment, ale jakośtak bez paniki wszystko.
Dzięki, że jesteście.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: marzena66: 2017-03-02, 14:02 ]
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
Jesteś cudowna córka i tatus musi byc mimo wszystko dumny i szczesliwy ze ma Cie teraz obok.
Niebawem minie rok od odejscia mojej mamusi....bylo jak u Ciebie...spokojnie i w domu.
Podtrzymuje to co napisano juz wyżej.....przychodzi moment ze dotyk zaczyna bolec i trzrba pozwolic odejsc.
Oddech mojej mamy ustawal w ostatni dzien, a brat ktory przy niej czuwal dotykal mamy i wtedy oddech powracal....trwalo to jakis czas...trzymal ja za rękę. Dopiero zaprzyjazniona pielegniarka uswiadomila nam ze pora sie odsunąć i pozwolic jej zasnąć.
Czytam Twoj wątek, podziwiam to jak zajmujesz sie tatą i wiem ze dasz radę i pozwolisz mu odejsc kiedy przyjdzie czas.
Pomysl tez o tym ze tatus bardzo Cie kocha i moze nie potrafi odejsc kiedy jestes tak blisko......moja mama szukala okazji by zostac na moment sama......jeszcze krotko przed odejsciem prosila brata aby wyszedl odpoczac.
Trzymaj sie !
1. Jest bez zmian. No może nieco słaby, bo sam nie usiądzie...
2. Obecnie podajemy mu 20mg morfiny co 4h. (najpierw 10, 15, przy 20 jest ok)
3. Przy 20mgwięcej śpi, bo jak nie śpi to źle mu się oddycha, i bolą go przerzuty na skórze.
4. Wypija może 100-200 ml płynu (TYLKO mleko, herbata, kakao)
5. Wcześniej jak widział tabletki co 4 (aż 2 tabletki sevredolu) to automatycznie chciało mu się wymiotować.
6. Mówi cichutko.
Mam takie wrażenie, że w tym stanie będzie długo funkcjonował.
Ma taki silny organizm. Jestem w szoku, że człowiek może być tak silny pomimo braku jedzenia, picia.
Jest źle, ale stabilnie
Pozdrawiam:*
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
bogdusia.
Dokładnie, twardziel był całe życie. Nigdy nie pokazał słabości- chyba mam to po nim.
Nauczył mnie, że płacz jest zły, płaczą tylko "cieniasy" (mam świadomość, że to głupota, ale mam tak wpojone, że nigdy nie płacze publicznie. Płaczę sama, jak nikt nie widzi).
Pozdrawiam:*
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
Mam takie wrażenie, że w tym stanie będzie długo funkcjonował.
Kasiu nie, coraz mniej pije, zapewne jedzenia też się nie domaga bo brak apetytu, śpi od osłabienia chorobą, śpi bo leki robią swoje i niech śpi to wtedy nie czuje, nie boi się.
Nie widzimy taty więc trudno to oceniać, zapewne serce jest silne i dlatego odchodzenia trwa dłużej.
Kasiu nie tylko "cieniasy" płaczą, płacz pozwala nam wywalić z siebie złe emocje, oczyszcza, łez nie należy się wstydzić, jak masz ochotę "wyj" na całego bo rodzina, która opiekuje się tak chorą osobą cierpi również okrutnie i musi jeszcze udawać, że jest silna, musi dawać radę ze wszystkim, my opiekunowie też cierpimy okrutnie.
Cześć. Dzisiaj zmiękłam na amen. Brak mi cierpliwości. dobrze, że mama daje rade.
1. Zaraz po zwiększeniu dawki morfiny do 20mg/ co 4h tate nie bolało, nie dusił się, spał. Teraz nie śpi i jest hmm pobudzony (już ponad 36h)
W tym czasie tata:
"Zaświeć światło, zgaś światło, podaj herbate, nie chce herbaty, za zimna, za ciepła, za letnia, podaj lusterko, podaj latarkę" itp. ciągle coś nie tak.
Czy morfina mogła go tak pobudzić?
2. Oczy zapadnięte bardzo..
3. Wymiotuje...śliną... dziwnie tak.
4. Nienawidzę ludzi z mojego CIEMNOGRODU, ja rozumiem, że można czegoś nie wiedzieć, ale...
- Morfiona?! Oszalałyście?, (Tak już dawno
- Czemu nie dostaje żadnej kroplówki "na wzmocnienie"?, (Złośliwie chyba, nie wiem..)
- Czemu nie oddacie go do szpitala (Nie wiedziałam co powiedzieć)ale (Po co skoro ma wszystko w domu + 24h opieka),
- Umiera?! NIE WOLNO ci tak mówić,
- Trzeba mieć nadzieję, cuda się zdarzają,
- Umiera?! Oj nie mów tak,
- Wiem co czujesz (NIC NIE WIESZ;/),
Przeciąga się to wszystko i mimo, że nie boli, nie dusi się to cierpi psychicznie.
Robimy wszystko żeby czuł się jak najbardziej komfortowo, a on i tak udręcza się, że jest ciężarem.
Wygadałam się.
Pozdrawiam i miłej niedzieli
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
Jesteś niesamowicie dzielna. I niestety, nikt Wam nie pomoże, sami przeżywacie bardzo trudne dni, a gł€pie gadanie- nie bedę cytować, ale wiele zdań powyżej jest co najmniej krzywdzących- Ci nie pomoże. Rób dalej, jak robiłaś dotychczas. Nikt z postronnych nie wie, co się u was w domu dzieje. Dbaj o siebie i mamę. Tacie towarzysz.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Jeden pacjent bliżej końca jest cały czas nieobecny ale bardzo często zdarzają się takie przypadki nagłego pobudzenia, wstaje - kładzie się, chce to/tamto, tak źle - tak niedobrze. Po tym następuje często koniec.
Zostało Wam mało czasu.
Kasiu nie patrz na innych i na Ich gadanie, jednym uchem wpuść, drugim wypuść, to Ty i mama zajmujecie się mężem/tatą i Wy wiecie najlepiej co tacie potrzeba/co nie, to Wasza rola, doradców nie słuchajcie, to Wy na co dzień przechodzicie drogę przez mękę, nikt z tych doradców.
Nie. W połączeniu z innymi danymi wygląda to jak pobudzenie przedśmiertne.
KasiaKasiaKasia napisał/a:
Przeciąga się to wszystko i mimo, że nie boli, nie dusi się to cierpi psychicznie.
Upierałam się kiedyś, że choroba nowotworowa i umieranie nie muszą boleć (bo nowoczesne leki, wiedza medyczna, bo to bo tamto...). Jednak lekarze będący autorytetami w dziedzinie medycyny paliatywnej nauczyli mnie żeby patrzeć na sprawę szerzej:
ból czy duszność mogą być opanowane, a pomimo to umieranie może boleć. Bo boli również dusza i świadomość odchodzenia. I na samym końcu nawet pogodzenie z tym faktem nie łagodzi przedśmiertnego niepokoju.
KasiaKasiaKasia napisał/a:
Przeciąga się to wszystko
Niemal każdy ma to samo wrażenie - że trwa to w nieskończoność.
Póżniej, wspominając ten czas będziesz go postrzegała jako chwilę.
KasiaKasiaKasia napisał/a:
Robimy wszystko żeby czuł się jak najbardziej komfortowo, a on i tak udręcza się, że jest ciężarem.
Można spróbować odpowiedzieć: "To nie tak. Mamy okazję by okazać ci swoją miłość. Tego, że kochamy nie da się udowodnić w sytuacjach łatwych, bezproblemowych. No więc właśnie dowiadujesz się jak bardzo jesteś przez nas kochany :-) A my jak cię kochamy... Jest w tym coś wyjątkowego."
KasiaKasiaKasia napisał/a:
Nienawidzę ludzi z mojego CIEMNOGRODU, ja rozumiem, że można czegoś nie wiedzieć, ale...
Madzia70 napisał/a:
Głupków olej. Szkoda życia.
Amen.
Poza tym zawsze możesz odpowiedzieć, że słuchasz jedynie zaleceń i informacji od lekarza. I nie jesteś od niego mądrzejsza bo medycyny nie kończyłaś. I koniec dyskusji, bo świadomi ludzie prymitywnym twierdzeniom mówią "nie". Bez większego uzasadnienia, bo na głębsze refleksje nie ma co liczyć.
ściskam.
lekarze będący autorytetami w dziedzinie medycyny paliatywnej nauczyli mnie żeby patrzeć na sprawę szerzej:
ból czy duszność mogą być opanowane, a pomimo to umieranie może boleć. Bo boli również dusza i świadomość odchodzenia. I na samym końcu nawet pogodzenie z tym faktem nie łagodzi przedśmiertnego niepokoju
Dziękuję, chyba sobie te słowa gdzieś zanotuję
DumSpiro-Spero napisał/a:
KasiaKasiaKasia napisał/a:
Robimy wszystko żeby czuł się jak najbardziej komfortowo, a on i tak udręcza się, że jest ciężarem.
Można spróbować odpowiedzieć: "To nie tak. Mamy okazję by okazać ci swoją miłość. Tego, że kochamy nie da się udowodnić w sytuacjach łatwych, bezproblemowych. No więc właśnie dowiadujesz się jak bardzo jesteś przez nas kochany :-) A my jak cię kochamy... Jest w tym coś wyjątkowego."
Dokładnie. Może w tym jest sens cierpienia?
KasiaKasiaKasia napisał/a:
Nienawidzę ludzi z mojego CIEMNOGRODU, ja rozumiem, że można czegoś nie wiedzieć, ale...
Bardzo mi przykro, że w tym wszystkim musisz jeszcze borykać się z "życzliwymi" radami i komentarzami. Mam nadzieję, że wystarcza Ci jeszcze sił na ich ignorowanie
Dużo sił Ci życzę na tej ostatniej prostej.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum