Na dzień dzisiejszy.
Z owrzodziałych przerzutów leje się biała ropa oraz krew. Do tego cały czas ojciec wtyka do tego rękę.
Ściąga opatrunek ciągle (raz świadomie a raz nie). Jak wchodzę do pokoju to cały ubabrany we krwi.
Daje plastry jelonet oraz Atrauman Ag.
Najlepiej by mi było owinąć to wszystko bandażem jak mumię, ale to byłoby nieludzie:(
Dziś korzystając z chwili świadomości zaproponowałam mu księdza. Zareagował bardzo nerwowo, zaczął machac rekami chcąc mnie uderzyć, wytrzeszczał oczy. Zrozumiałam, że "chcecie sie mnie już pozbyć".
Tego się bałam. Dlatego nie wzywałam księdza.
Morfiny jest 40mg/4h.
Fizycznie jest to niemożliwe, ale mam wrażenie, że to jeszcze trochę potrwa. Bo on chyba nie chce umierać.
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
niesamowicie silny człowiek. Nawet nie wyobrażam sobie , jakie obie musicie być zmęczone. Po prostu nie wiem , co napisać, aby podtrzymać cie na duchu.
Kasia,
A w Waszym hospicjum jest psycholog? Może on mógłby jakoś pomóc albo coś Wam podpowiedzieć?
W "moim" zbierał się "sztab kryzysowy" w przypadkach przedłużającej się agonii.
Dużo siły życzę, przede wszystkim Tobie i Mamie, a Tacie, żeby znalazł spokój...
KasiaKasiaKasia,
Przed pielęgnacją powinien dostawać dodatkowo przeciwbólowo fentanyl donosowy w tej sytuacji. Poproś lekarza z hospicjum o receptę.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Nie wiem co tu powiedzieś, napisać, przesłać - bardzo ciężko to idzie. Brakuje mi słów by cię pocieszyć. Bo ulgą na dziedzisiejszy może być tylko odejście taty, by już się nie męczył i wreszcie spokojnie zasnął. Przesyłam uściski. Bardzo wam współczuję to nie powinno tak być, tak nie powinno się umierać...
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Hej. Jak już pisałam wcześniej, przedłuża się to umieranie. Lekarz z HD już miesiąc temu sygnalizował mi, że to "już". Od tego czasu stan się pogarszał, zawsze gdy myślałam, że gorzej być nie może. --Teraz stopy są fioletowe (od wczoraj stopniowo),
- nie przełyka od dawna, wlewamy mu ze strzykawki troszeczke wody z sokiem (1ml jednkrazowo).
-wcześniej nie było kontaktu, nie widział, nie reagował, teraz przytakuje lub neguje.
Widze smutek w jego oczach, taką bezsilność. Uświadomił sobie, że to koniec. Przestał walczyć.
- Bardzo dużo sika, pampers ciągle mokry ( nie wiem skąd tyle skooro nie pije).
- Co wieczór odciągam mu hmmm glut z buzi... Dużo tego sie zbiera. Wyrywa się, ale jak sie uspokoi to pozwala sobie znowu odessać bo potem jest mu lepiej,
- dostał jeszcze fentanyl plaster, bo morfina jakby przestała działać przeciwbólowo,
Wiem, że teraz już definitywny koniec. Dziś może jutro.
Jak trzymałam go za rękę to nie chciał mnie puścić jak musiałam wyjść do pracy.
Powiedziałam mu, że jest cudownym tatą, że bedzie mi go brakować. Potem rozbeczałam się jak łajza.
Ciężko jest. Pozdrawiam
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
Jestem myślami z Wami i mocno przytulam. Trudno już cokolwiek doradzać, silny ten Twój tata i męczy się biedny okrutnie. Lepiej mów tacie, że dasz sobie radę, że sobie poradzisz, że zawsze ma miejsce w Twoim sercu bo może widzi Twoją rozpacz i nie może odejść, cholipcia może jakieś zabobony wygaduje nie medyczne ale śmierć bywa czasami zagadką.
To sinienie stóp/nóg to krążenie zaczyna wysiadać, nogi, ręce robią się chłodniejsze.
Kasiu zapewne już blisko.
DSS, marzenko. Stopy mu zsiniały juz 3 tyg temu. Potem to minęło. Teraz znów i to już ewidentnie. Do umierania zbiera sie juz ponad 3 tygodnie, ale dziś już wiem, że to teraz.
Zmieniona twarz, zaostrzony nos (dosłownie), ropiejące oczy tak bardzo zapadnięte.
Rozmawiam z nim a właściwie rozmawiam do niego wprost, mówie, ze bedzie brakowac go, ale damy rade, ze wiele mnie nauczył, że mu dziękuję itp
Jak wejde niespodziewanie do pokoju to odwrócony jest w poprzek łóżka ( skąd tyle siły?) teraz wiem, ze w strone swojego obrazka z Komuni. Ma splecione palce, sam pewnie prosi o odejście.
Nie wiem jak bedzie potem, ale chce żeby zakończyła sie tak udręka dla niego.
HD stanęło na wysokości zadania. Nie dałabym rade bez ssaka, materaca, recept, wizyt. No i bez Waszego zaplecza merytorycznego!:*
Dobranoc. Dam znać jak będziemy PO wszystkim.
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
Jak wejde niespodziewanie do pokoju to odwrócony jest w poprzek łóżka ( skąd tyle siły?) teraz wiem, ze w strone swojego obrazka z Komuni. Ma splecione palce, sam pewnie prosi o odejście.
Kasiu, może on chciałby jednak tego księdza jeszcze.
Mój tata też przez parę ostatnich nocy ewidentnie zwracał się w stronę obrazu z Matką Bożą. Ostatniej nocy, kiedy był bardzo niespokojny, kilka godzin przed śmiercią odmówiłam z nim różaniec - tzn ja odmawiałam, on tylko splótł ręce i patrzył w obraz. Odniosłam wrażenie że przyniosło mu to ulgę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum