Mięśni to już prawie nie ma żadnych wszystko zrzera ten rakolec. A dawki to przez 7 dni od chemioterapii dostaje dwie tabletki rano czyli 2mg i jedną po południu czyli ogólnie 3 mg , a potem 1 tabletkę 1 mg rano i jedną tabletkę 1mg popołudniu czyli ogólnie na dobę 2mg.
Ogólnie tata od diagnozy , gdy już wówczas ważył jakieś 108kg (bo normalnie to 116kg) ale przez miesiąc leczyli go lekarze tylko bioprasolem lub pantoprasolem i niestety te 8kg wtedy już schudł to na dzień dzisiejszy waży 84kg. Jest to szkielet naciągnięty obwisłą skórą. Tak to niestety u nas wygląda i choć Tata je i to stara się w miarę możliwości ( tzn. wtedy gdy nie boli) jeść dużo i potrawy kaloryczne to niestety z wagi w dalszym ciągu leci w dól
nail_32 mi też niestety wydaje się , że u Was daje się we znaki to wstrętne raczysko.
Przykro mi to pisać.
Pozdrawiam serdecznie. Ściskam mocno.
_________________ Asia
„Miarą miłości jest miłość bez miary”
Dzięki Asiu. Mam te świadomość, ze choroba nie próżnuje, ale tak czasem szukam punktu zaczepienia. Choćby w tym żeby pomóc w najprostszych sprawach, czyli głupie przełykanie. M. zawsze był smakoszem i to dawało mu ostatnio dużo radości. Przy pabi wzrósł apatyt i ciągle coś nowego, choć w niewielkich ilościach podjadał. A teraz już nic zupełnie.
Co do wagi to Asiu mój mąż przy diagnozie ważył 116 kg. Po operacji 90 kg, w czasie chemii sukcesywnie chudł, a teraz doszedł do 68kg :( Ale do niedawana, po założeniu tej sondy (wtedy 70 kg wagi) i włączeniu pabi, był taki energiczny i ciągle aktywny. Wychodziliśmy z domu codziennie, nawet na dość długo. No ale ostatnio już sam stwierdził ze brak mu sił i mięśni nie czuje. Tylko u nas dawkowanie to 4 tabletki na ten moment. Tzn nie wiem czy dobrze, bo jak lekarz przepisywał to ja byłam wtedy w amoku po wyniku PET i posiałam te kartkę. Wydaje mi się, że więcej przepisał, ale ja podałam tak jak wcześniej już miał raz to przepisane. A w czasie chemii nie dostawał tego leku. Nie wiem czemu.
No popatrz to ja też nie wiem dlaczego nie dawali podczas chemioterapii.
U nas to nawet dołożyła lekarka hospicyjna jeszcze megalię na apetyt bo po cyklach chemii ten apetyt malał nawet przy dexametasonie .
nail_32 a nie masz możliwości podejścia do onkologa by sprawdzić dawkowanie dexametasonu jakie przypisał ostatnio twojemu M ? Albo może zadzwonić i pielęgniarki zajrzą w kartotekę i same powiedzą. No przecież to chyba mogą zrobić.
Pozdrawiam Cię serdecznie
_________________ Asia
„Miarą miłości jest miłość bez miary”
Jeśli chodzi o dawkowanie to oczywiście dowiem się, bo to nie problem. U nas pabi przepisała tez lekarka hospicyjna najpierw, onkolog później jak M zaczął kiepsko wyglądać. W czasie chemii nie było może dlatego, że M całkiem dobrze ja znosił? Nie wiem, ale wolę nie wnikać już w to.
A z onkologiem to nie mamy juz do czynienia, bo kazał leczyć już tylko objawowo. Jesteśmy pod opieką lekarza rodzinnego i lekarzy z hospicjum (doraźnie). Cały czas sie zastanawiam czy to dobrze. Ale z drugiej strony - co onkolog na tym etapie by mógł nam pomóc?
Dzięki za wsparcie. Ściskam.
No tylko że to nie moja decyzja, że nie jesteśmy pod tą opieką. Zarówno onkolog jak i radioterapeuta stwierdzili, że pozostaje leczenie objawowe i opieka w miejscu zamieszkania. Dojazd do lekarza 50 km to raczej problem w obecnym stanie. Mogę kontaktować się telefonicznie, ale co może mi onkolog zaproponować?
Mogę kontaktować się telefonicznie, ale co może mi onkolog zaproponować?
pewnie nic.
Jeśli leczenie onkologiczne zostało zakończone (a tak rozumiem po kilku ostatnich stronach wątku), to pozostaje terapia paliatywna, więc konsultacja z onkologiem niewiele zmieni. Jeśli jesteście pod opieką hospicjum, to powinnaś się kontaktować z lekarzem z hospicjum - lekarze POZ rzadko kiedy mają dobre przygotowanie w zakresie medycyny paliatywnej.
No właśnie tez tak myślę. Bo onkolog ma leczyć chorobę. A jak się nie da już leczyć to co? My mamy lekarza rodzinnego, ale to z tego względu że miał podobną sytuacje w rodzinie, zajmował się bliską osobą, także dużo wie o chorobie i postępowaniu takim paliatywnym. Ale kontakt z lekarzami hospicjum też mamy. Jeśli chodzi o opiekę tego rodzaju to mam duże wsparcie i chociaż to jest dla mnie uspokojeniem, że wiem gdzie dzwonić w razie czego.
Również pozdrawiam
Przepraszam , że podrążę dalej , ale może akurat onkolodzy mogliby zastosować u Twojego M chemioterapię paliatywną ? Nie wiem może głupoty piszę i nie chcę Ci robić nadziei nail_32 , ale... to w takim razie kiedy stosuje się chemioterapię paliatywną ? ...no chyba wtedy gdy choroba jest uogólniona i wiadomo jest , że się już chorego nie wyleczy a jedynie przedłuży komfort życia. I tu chyba o to moglibyście się starać .W niektórych przypadkach, o których wyczytałam tu na forum i ogólnie w necie - podczas chemioterapii paliatywnej zmiany nowotworowe , które były rozsiane po różnych narządach chorego zmniejszyły swoją objętość albo całkowicie zniknęły. Także może warto o to popytać...
_________________ Asia
„Miarą miłości jest miłość bez miary”
Przepraszam , że podrążę dalej , ale może akurat onkolodzy mogliby zastosować u Twojego M chemioterapię paliatywną ? Nie wiem może głupoty piszę i nie chcę Ci robić nadziei nail_32 , ale... to w takim razie kiedy stosuje się chemioterapię paliatywną ?
Asia zadaniem lekarzy jest leczyć, nie szkodzić. Chemię paliatywną stosuje się w celu poprawienia komfortu życia i jego wydłużenia. Czasem jednak stan pacjenta nie pozwala na jej podanie, ponieważ przyniosło by to więcej szkód. Na to czy można zastosować leczenie chemiczne paliatywne wpływ ma kilka czynników min. skala sprawności. w podanym linku jest opisana ta skala.
Dziękuję alaslepa , chyba rozumiem ...
Także na temat w jakiej skali sprawności jest M i czy mógłby on skorzystać z chemioterapii paliatywnej nail_32 powinna się zwrócić do lekarza prowadzącego jej M ? Dobrze rozumuję ?
_________________ Asia
„Miarą miłości jest miłość bez miary”
Kontynuując ten temat przypominam, że mąż był poddany chemioterapii paliatywnej przez prawie cały poprzedni rok (od września do maja). Wtedy chodziło o zatrzymanie rozwoju choroby umiejscowionej w węzłach chłonnych. Po odebraniu wyniku PET byłam u Pani onkolog i konsultowałam to również z innymi lekarzami (również na forum, ale nie tylko). W momencie tej ostatniej diagnozy M. nie nadawał się absolutnie na podanie chemii, bo był bardzo słaby. Otrzymałam też informację, że chemia mogłaby nie przynieść żadnego efektu lub efekt byłby niewielki. Radioterapia nie wchodzi w grę, bo zbyt dużo zmian (wyjaśniała to DSS, konsultowałam to również z jednym profesorem).
Dzień dobry
No właśnie, Mąż nie dostał chemii, bo był słaby. ALE- jak się czuje teraz? Jaka jest morfologia, stan wątroby i nerek? Może można podać chemię TERAZ?
Ja bym o to pytała właśnie onkologa.
I jeszcze dodam, że w tej skali M jest tak pomiędzy 2 a 3 - w zależności od dnia. Nie wiem jakie czynniki brane są jeszcze pod uwagę, ale wiele razy pisałam że M słabnie z dnia na dzień. Obecny stan jest taki ze je tylko przez sondę, bo żołądek nic nie przyjmuje (teraz to już do końca nie wiem czy to są problemy z przełykaniem czy z żołądkiem).
[ Dodano: 2013-08-26, 12:02 ]
Dzięki za odpowiedzi. Powiem wam ze ja każdego dnia zastanawiam się czy nie powinien mieć podanej chemii. I w sumie każdego dnia dochodzę do tych samych wniosków, widząc jego działania. Jest bardzo aktywny obecnie. Tzn. to nie jest aktywność fizyczna tylko umysłowa. Dużo pracuje, tworzy. Może sobie na to pozwolić leżąc w łóżku, czy siedząc przy stole. Zostawia po sobie wiele cennych rzeczy. A wiem jak było po chemii - na pewno nie byłby w stanie tego robić.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum