właśnie zapomniałem dopytać na czym polega ta symulacja, oświećcie mnie trochę?
Przed rozpoczęciem radioterapii niezbędne są dokładne przygotowania i zaplanowanie leczenia.
Do tego celu służy symulator, w niektórych sytuacjach konieczne jest także badanie TK.
Symulator jest aparatem odpowiadającym aparatowi do leczenia pacjenta.
Przygotowany plan leczenia przygotowany dla pacjenta wymaga sprawdzenia i dostosowania do warunków anatomicznych w obecności pacjenta. W tym celu przeprowadza się tzw. symulację. W trakcie tego badania
pacjent układany jest w pozycji terapeutycznej, takiej w które potem będziesz miał wykonywane naświetlania.
Głowica 'aparatu' obracająca się nad stołem wykonując zdjęcia rentgenowskie, na podstawie których sprawdzany jest plan leczenia. Pod koniec symulacji na skórze okolicy napromienianej wyznaczane są tzw. centratory, na podstawie których pacjent układany jest później na aparacie terapeutycznym.
Należy bardzo dokładnie wyznaczyć obszar, na który będzie stosowane napromienianie. Zostanie namalowany na ciele rysunek, który wyznacza obszar napromieniania. Czasem wykonuje się dodatkowo niewielkie tatuaże w postaci kropek.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Jaką dawkę masz dostać? Ile naświetlań? Przypuszczam, że tydzień po symulatorze - start? Kiedy koniec? Czy dwa miejsca będą naświetlać podczas jednej wizyty?
Jak widać na Raciborskiej jest expres - przychodzisz - masz.
Trebor Naświetleń mam w całym grafiku przewidzianych 15x, symulator mam 22.01 a pierwsze naświetlenie mam juz 25.01 jak piszesz prawdopobobnie expres
Dawkę? nie mam pojęcia, napisane jest tylko: Elekta1, jeśli zaś chodzi i miejsce to tylko będę miał naświetlanie klatki piersiowej (1 miejsce) bo podobno w szyi już nic nie ma do naświetlania...
Pozdrawiam
dawka dzienna to pewnie 2 Gy, czyli w sumie 30. Identycznie jak u mnie. Po 3 tyg. koniec, potem 3 msc. czekania i pet. Potem tydzień pijaństwa ze szczęścia i powrót do rzeczywistości.
Jest nadzieja w takim razie i u mnie...po czytaniu pozytywnych postów zwłaszcza
Trebor a propo "pijaństwa" to przed ostatnim PETem lekarka pytała czy próbowałem pić alkohol (z racji tego ze u mnie głównym objawem całej ZZ był jedynie sillllllllny ból nwet po łyku szampana), spojrzałem na nią wtedy troche jakby spadła z księzyca i powiedziałem, że absolutnie nie próbowałem- raz, że chemia, drugi raz, że bólu tego więcej czuć bym nie chciał a trzeci, że nie pomyslałem nawet o tym bo przez 2 lata abstynencji to nawet mi się nie chciało.....dała mi do zrozumienia w tej rozmowie, że jeżeli chce to mogę spróbować czegokolwiek "alkoholowego", no i byłem na nie...ale, zdarzyła się okazja z racji balu sylwestrowego. Przy wejsciu podawali szampana i wziąłem ale tylko dla oka, jednak przez pól nocy biłem się z myślami- spróbować? a może nie? a jak zaboli to koniec imprezy...siedział mi jednak w głowie tekst-"a próbował Pan?" ...chyba przed północą spróbowałem iiiiiiiiiii NIC, NIC, zero bólu, pieczenia i zwijania się, do końca imprezy sączyłem kroplami tą jedną "szampanówkę" i nic nie poczułem
Wiem, wiem, że to nic nie znaczy bo nie wszystkie ZZ mają ten objaw ale jednak troche mnie to podbudowało i nakeciło jeszcze lepsza zabawę i wejście w Nowy Rok
No to jesteś pierwszą osobą, którą znam z ZZ (a trochę znam), która miała ten słynny ból po alko :D
Bo część hematologów mówi, że to mit i bajka dla dzieci
Maniek ten ból po lampce to z tego, że nie ćwiczysz. a nie, że to objaw ZZ.
Na Nowy Rok poćwiczyłeś i widzisz, nic Ci nie było - wniosek czas zacząć intensywnie trenować.
na Raciborskiej mają niesamowity przerób. Grafiki od godz. 5 do 23, 6 dni w tygodniu.
MisiekW, ten ból istenieje naprawdę i robi z ludzi abstynentów, boli piekielnie.
Ale ja akurat przeprowadzałam samokontrole regularnie, wiele nie trzeba było żeby to sprawdzić, a skutecznoś chemioterapii udowodniona:)
Na Raciborskiej mają 3 maszyny do solarki, średnio jak policzyłem, obsługują 300 osób na dobę.
Ktoś tam b. dobrze zarządza, nie ma kolejek, czekania, aż ciężko się przyzwyczaić/przestawić do takiej sprawnej i MIŁEJ obsługi.
ten ból istenieje naprawdę i robi z ludzi abstynentów, boli piekielnie.
Ale ja akurat przeprowadzałam samokontrole regularnie, wiele nie trzeba było żeby to sprawdzić, a skutecznoś chemioterapii udowodniona:)
Powodzenia!:)
Czyli u Ciebie też występował? Na długo przed rozpoznaniem choróbska?
MisiekW napisał/a:
No to jesteś pierwszą osobą, którą znam z ZZ (a trochę znam), która miała ten słynny ból po alko :D
Jeśli chodzi o ten ból to on można powiedzieć "uratował" mi życie bo to był jedyny objaw. To trochę z mojej historii: Już po całym rozpoznaniu, że to ZZ zaczeliśmy z żoną łączyć fakty z naszego życia i przypomniało jej się, że w 2005 roku wracaliśmy z imprezy plenerowej (dni miasta bodajże) ja byłem wstawiony i (tego akurat nie pamiętam z racji czasu nie alko ) szedłem i płakałem trzymając się za mostek, że boli tak okropnie, że położę się na ulicy, mówiłem, że zatrzymam karetkę, policję, kogokolwiek, żeby mi pomogli, ale nie brali mnie do końca wtedy na poważnie bo myśleli, że przesadzam i chcę zwrócić na siebie uwagę ten ból już później nigdy nie wrócił i zapomnieliśmy o tym, ale teraz jeszcze min 1,5 roku przed rozpoznaniem ZZ bóle były coraz częstsze przy jednym piwie, ale to było zawsze na poczatku, puszczało podczas picia drugiego czy kolejnego piwa...
Wtedy zacząłem chodzić do lekarza szukać przyczyny, jeden dyskretnie dał mi do zrozumienia, żebym nie pił (czułem się jakbym był alkoholikiem), zmieniłem lekarza, a że przy tych bólach robiłem się od razu bordowy na twarzy pierwsze podejrzenie było o serce (matula leczyła się na serce, zmarła młodo na zawał ), skoki ciśnienia wykluczyli po ok. miesiącu mierzeń i kontrolach, zrobili gastroskopie-wynależli wrzody (aa to już wiadomo skąd ten ból alko drażni wrzody-myślelismy) wyleczyłem, badania czysto więc po miesiącu od zakończenia leczenia robie test- piję piwo i zwijam się z bólu idę do lekarki a ona-Pan jest zdrowy proszę po prostu nie pić????!!!! Postanowiłem do niej już nie iść. A o dziwo kiedy stwierdzili, że to wrzody i już wiedziałem, że to nie serducho, doszedłem do wniosku, że przy bólach ciśnienie wzrastało mega bo po prostu się bałem, odkąd uznali, że to wrzody nawet przy tym bólu ciśnienia już nie dostawałem. W maju 2014 chciałem na swoje 29 ur. wypić toast, trochę się bałem i wierzcie lub nie ale po jednym łyku dostałem takiego silnego bólu, że znalazłem się na SORze, a tam EKG-zdrowy i do domu
Awans w pracy też przyczynił się do rozpoznania, zrobili mi na badaniach kontrolnych prześwietlenie płuc dostałem zdjęcie i opis"...zacienienie w obszarze wnęk.-aorty", nic nie chcieli powiedzieć, odesłali do rodzinnego trafiłem w innej przychodni na świetnego (tfu, tfu) lekarza, spojrzała na zdjęcie,zbadała, znalazła pow. węzły na szyi zapytała od kiedy mam no to mówie, że od ok 4lat w momencie dostałem skierowanie do hematologa, tam za tydz. podejrzenie, za kolejny tydz. wycinka i hispat.-ZZ- i ok.3 tyg. później dostawałem już chemię
Później czytając z żoną o ZZ łączyliśmy fakty swoimi rozumkami:
-pow. węzły- ok.4 lata
-ból w klatce piersiowej po akloholu- nie jestem w stanie stwierdzić dokładnie
-swędzenie skóry- fuck wracałem z pracy i myślałem, że się zadrapię, tłumaczyłem to sobie chemią z ubrań w pracy (firma pierze) ale do głowy by mi nie przyszło, że swędzenie to być może objaw nowotworu
nic więcej
...więc skoro przypuszczalnie 10lat temu był pierwszy objaw-zlekceważony oczywiście (przecież miałem 19lat) i tak to sobie rósł i rósł aż urósł na szyi i jak myślę o czasie to dzięki Bogu, że to tylko II stopień tego raczyska, ot taka moja historia
Trebor z trenowaniem ciężko, bo jeżeli wszystko szło by ku dobremu i któregoś dnia między PETami pijąc piwo poczułbym GO to powrót do punktu zero i myśl, że może gdybym nie pił to by się nie odnowiło....ehh dziękuję to Ty nie miałeś tego objawu?
Z ZZ bez leczenia nie można przeżyć dłużej niż kilkanaście miesięcy (tak gdzieś wyczytałem) - poprawcie mnie, Ki jest 80-100%, złośliwość mega, więc przyczyn bóli sprzed 4 lat chyba musisz szukać gdzieś indziej.
Śmiałam się że mam wbudowany alkomat, nawet delikatnie fermentujący sok dawał się we znaki.
A że bolało w okolicach prawej łopatki to zostało to usprawiedliwione intensywnym uprawianiem sportów rakietowych
O ile mi wiadomo % nie powodują zz.
Trebor, możliwe, że te bóle nie były od tego bo rzeczywiście czasem się zastanawiałem, że to raczej nie możliwe żeby tyle żyć z jakimkolwiek rakiem tak na chłopski rozum bo naukowo nie mam pojęcia, teraz przyczyn już nie szukam ponieważ ból po alko i węzły na szyi na chwilę obecną znikły , (przecież sporo zdrowych ludzi ma powiększone węzły chlonne w szi jako pozostałośc po jakimś stanie zapalnym itd.) ale tak to jest jak się nigdy, nigdy nie chodziło do lekarza widze, że co co lataja z byle g... są super zdrowi
Nube fakt rzeczywiście alkomat a nie odpisałaś mi- długo przed rozpoznaniem miałaś bóle?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum