Ludziki zadam pytanie z trochę innej beczki, może i głupie ale dręczy mnie to bo szperam i szperam po tym necie i nic konkretnego nie znalazłem więc zapytam tutaj. Zakładając, że uda mi się pokonać ZZ i wrócić do bardziej normalnego życia niż teraz to jak długo po zakończeniu leczenia (chemia, radio) można starać się o dziecko? Mamy córcię ale nie chciałbym, żeby została kiedyś sama i wiedzieć chcę czy jest jakieś ryzyko (pomijając oczywiście temat możliwej bezpłodności u mnie po walce z ZZ bo z tym mnie uprzedzili) nie zrozumcie mnie źle, nie chodzi mi o ryzyko przeniesienia nowotworu tylko o ryzyko ciązy, przez "uszkodzone" moje komórki? Kiedy i czy w ogóle organizm się "oczyści" po chemii, wiem tylko tyle, że na samym początku zabronili w ogóle się starać podczas leczenia co jakby normalne ale ile po? gdzies raz trafiłem na artykuł, że organizm się regeneruje do 2 lat ale to tylko jeden artykul nic wiecej. Może ktoś z Was wie?
Pytanie niebagatelne.
'Potocznie słyszałam o 3 latach'
Znalazłam taki artykuł z 2000 r. i głównie dotyczy chemioterapii, bezpłodności i raka jądra.
http://www.urologiapolska.pl/artykul.php?2163
Przede wszystkim jest kilka odnośników przede wszystkim w jęz. angielskim, gdzie szukać i co szukać - może jakoś nadadzą kierunek poszukiwań.
Potem postaram się więcej poszukać w internecie bardziej aktualne informacje - <teraz brak czasu>
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Hej, na pewno można się starać, nawet po autoprzeszczepie. Dla pewności lepiej odczekać te 2-3 lata, ale znam dziewczyny, które po 2 latach od zakończenia leczenia rodziły zdrowe dzieci.
Z tego co się orientuję, w przypadku mężczyzn najlepiej przed rozpoczęciem leczenia zamrozić nasienie, bo ryzyko niepłodności jest spore. Gorzej w przypadku kobiet, bo mrożenie jajeczka czy tez całego jajnika to juz nie taka prosta i pewna sprawa...do tego brak informacji czy porady w tej kwestii ze strony lekarzy.
Sama zachorowałam na nieklasyczny typ ziarnicy w 2010 roku, mając 30 lat. Nie miałam dzieci, bo wydawało mi sie, że mam jeszcze troszkę czasu na macierzyństwo. Pamietam, że gdy zachorowałam, myśl że mogę w przyszłości nie mieć potomstwa była chyba gorsza niż sama choroba. Wtedy przeczytałam gdzieś opracowanie, które sugerowalo, że stosując antykoncepcję hormonalną w trakcie leczenie onkologicznego "usypia" jajniki i zmniejsza ryzyko niepłodności. Opinie lekarzy na temat terapii hormonalnej w trakcie leczenia są podzielone, ja jednak postanowiłam spróbować i przez całe dwu letnie leczenie stosowałam plastry antykoncepcyjne. Przeszłam 6 cykli chemioterapii ABVD, naświetlania śródpiersia, 2 cykle chemii ESHAP oraz chemie przeszczepową BEAM + autoprzeszczep. Leczenie zakończyłam w styczniu 2012 roku, a w połowie 2014 roku urodziłam zdrową córeczkę. Nie wiem ile sobie pomogłam stosowaniem hormonów, a ile jest to zależność osobnicza ale jestem nie jedynym przykładem na to, że leczenie onkologiczne nie musi oznaczać bezpłodności
Mi też jest przykro, że mamy tylko jedno dziecko-ale ci co nie mają i nie mogą cieszyliby się jednym. Chodzi o to, że syn się nudzi, jest sam. Wiadomo, że zdrowie męża jest najważniejsze. Choć nie ukrywam ,że chciałbym mieć jeszcze dziecko.
Ale przyzwyczajam się do myśli, że już tak pozostanie.
Beata, ale numer jesteś Przeszczep i córeczka! Rewelacja, gratuluję!!!
Faktycznie mężczyźni mogą mrozić plemniki i jest to jakiś sposób. Nie jest to zbyt skomplikowane, nie trzeba żadnych zabiegów. W Krakowie to wygląda tak: http://www.su.krakow.pl/andrologia - jest tam opis procedury, badań i kosztów.
To jeżeli chodzi o mnie to wraz z żoną staraliśmy sie o dziecko 5lat z powodu stresu (praca żony) a przede wszystkim hormonów no i u mnie mimo że badania stwierdzały, że jestem płodny to nie było to 100% więc ryzyko, że po chemi jestem już bezpłodny jest naprawdę wieeeelkie, ale o ty, mnie poinformowali więc przed pierwszą chemią zamroziłem nasienie w banku i czeka sobie , ale mimo to to chcielibyśmy (kiedy już będzie można) spróbować najpierw naturalnie , a i in vitro trochę kosztuje stąd pytam. No i generalnie teraz się nie staramy ale pytam z racji tego gdyby "przypadkiem" coś się stalo w tym kierunku bo wiecie jak człowiek chciał mieć to się nie dało, a jak się człowiek broni żeby nie mieć to ma
Gdzieś tu na forum w tenacie raka nosogardła post anulki też o to pytała między wierszami i ktoś jej napisał o chyba vinblastynie ze nie wolno płodzić dzieci do 2 lat bo może uszkodzić płód. Ale czytałem to na szybko. Jak to znajdę to wkleję.
Hej nie było mnie kilka dni sam sobie zrobiłem awarię netu :P niestety jak wierciłem w ścianie no to przewierciłem kabel hehe :P ale mniejsza o to już jestem
rodzynka jestem w trakcie radio, dopiero minął pierwszy tydzień, jeszcze dwa tygodnie, jak narazie wszystko jest ok, w pierwszy dzien miałem lekkie kłucie pod prawą piersią a tak to wszystko ok, czekam na zakończenie naświetleń i później badanie Pet za około 3 m-ce
Nie spodziewałem się że aż tak mnie nakreślą hehe do pępka i całe boczki (choć mam naświetlaną tylko klatkę i o dziwo pod pachami )[/b]
Hej witam was, mam pytanie takie czy ktoś z was jak miał naświetlania to czy próbował się napić jakiegoś alkoholu??? Czy wogóle można się napić???
Nie chodzi mi bóg wie jaką ilość ale wiadomo jakieś piwko czy coś (imieniny szwagierki :P ) mieliście jakieś problemy po spożyciu ??? Pozdrawiam
Skutków ubocznych za specjalnie nie odczuwam, no ok trochę swędziała mnie skóra i padł na mnie blady strach , na szczęscie moja żona czytała trochę Waszych wątków na forum i mówiła, że to może być skutek uboczny ale czy może swędzieć mnie całe ciało czy tylko miejsca naświetlane? Za to od ok. tygodnia odczuwam bardzo silny ból przy przełykaniu, nawet herbaty, myślę że to też jakiś skutek uboczny ale jutro się dopytam. A jak było u Was? Mieliście podobnie? A swędzenie w jakich miejscach/przy jakich naświetlanych?
Piwka się napiłem trochę się rozluźniłem -nic się nie działo
Przełyk przypuszczam, że masz delikatnie "przypalony". Wygoi się to przestanie boleć.
Jak pisałem swędziało mnie lewe udo, od d. strony i to to tak, że ciężko było wytrzymać bez drapania. Potem przyszła tkliwośc sutków, potem przeczulica skóry, że gdy koszula oparła się o ciało to jakby ktoś szpilkę wbił. Potem zrobił się guzek pod sutkiem i progesteron mi wywindował w górę od 0,46 (norma max. 0,2).
Reasumując jak widzisz skutków ubocznych różnych, przeróżnych masa a pewnie jeszcze więcej przed nami.
Pewnie sporo przed nami ale miejmy nadzieje że z dwojga złego to tylko tych ubocznych skutków leczenia bym nam wszystkim życzył, oby bez nawrotów itp. badziewi
Swędzenie- przeszło, ale to pieczenie w przełyku masakra! POMOCY!!! zna ktoś sposób na łagodzenie tego bólu...boli tak jak przed wykryciem ZZ tylko ze dodatkowo pali w przełyku niemiłosiernie na tyle, że dziś już się zastanawiałem czy w ogóle zjeść, ba! zjeść, ja się nie moge napić bo boli cholernie każdy łyk!!!I dziś serio to już ze łzami w oczach kilka kęsów, żeby zabić głód. Każda rada od Was będzie dla mnie złota!
Zły jestem na siebie, że się przy tym wypisie nie zapytałem o to i jak to w ogóle łagodzić
I ogólnie przy ostatniej solarce nie było mojego lekarza i jakiś inny robił wypis i trochę się pogubiłem bo dostałem skierowanie za miesiac do Onkologa tam gdzieś niedaleko Raciborskiej oczywiście nie wiem dlaczego nie zapytałem o to też. Więc w domu oczywiście w rozmowie z żoną dostałem "OPR", że generalnie nic nie wiem bo moja zaczeła zadawać pytania czemu nie z powrotem do Hematologa swojego na Francuska? Czemu w ogóle do Onkologa? Trebor Ty tam się "prażyłeś", też Cię tam wysłali? Taka procedura czy jak? I gdzie teraz iść po pomoc z tym przełykaniem? Do wizyty za miesiąc u Onkologa nie wytrzymam Rodzinny załatwi sprawę czy tez dostanę litanię, że zawaliłem nie pytając tam gdzie powinienem?
Ja dostałem wypis i tyle. W harmonogramie na końcu była zapisana wizyta u lekarza, ale to jest wariant dla chętnych. Po zakończeniu solarki poszedłem na hematologie celem ustalenia terminu peta (min. za 3 msc.).
Pij może siemię lniane ...
Podejdź może na Raciborską, pogadaj z lekarzem, może coś wymyśli na ten przełyk, bo chyba szybko to nie przejdzie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum