W tak zaawansowanym stadium choroby gorączka nie musi się wcale pojawić (organizm już nie walczy z infekcjami), za to te duszności to kolejny etap choroby. Mój tata duszności miał bardzo krótko (dosłownie kilka dni), tak samo kaszel (bardziej chrząkanie).Dobrze by było mamę oklepywać, zwłaszcza rano
_________________ Zbyt szybko się to potoczyło 08.12.14 -18.02.15
Mama jest już w domu, zabraliśmy ją z hospicjum na Święta, a może na zawsze.
Bardzo kaszle, co jest dla niej bolesne i trudne. W hospicjum zaczęli podawać jej odżywianie dożylne, chyba zahamowało to to straszne chudnięcie. Nie wiem, czy po świętach będzie to kontynuowane czy nie.
Mama na języku i w całej jamie ustnej ma taki biały nalot. Myślałam, że to grzybica, ale lekarka twierdzi, że nie. Co to może być innego?
Kołysanka
Czytam Twoje wpisy i jest mi okropnie przykro, że ta choroba musi tak niszczyć człowieka - wyniszczać stopniowo...
ehhh
Cieszę się, że udało Wam się doczekać świąt bo Twoja mama czytałam, że bardzo chciała
Moja mama też ma to świństwo - walczymy choć ostatnio jest gorzej...
Pozdrawiam Cię kochana i dużo sił życzę!
Dobrze, że masz wsparcie ze strony najbliższych.
Kochani,
moja mama odeszła 15 stycznia. Spokojnie, we śnie. Przez ostatnie dwa dni nie było z nią w ogóle kontaktu, czasami wyglądała, jakby próbowała coś powiedzieć, ale ciało odmawiało jej posłuszeństwa. Kiedy jeszcze był z nią kontakt, często zapominała, kim jest i dlaczego leży taka unieruchomiona w łóżku.
Strasznie tęsknię. Najgorsze, że nie było mnie przy niej w chwili śmierci - utknęłam na lotnisku, odwołano mi dwa loty po kolei, i do Polski dotarłam dwa dni później. Ale nie była sama - umarła w domu, przy ukochanym mężu i mojej siostrze.
Kołysanka, wyrazy współczucia.
Nie obwiniaj się, że nie zdążyłaś - bardzo się starałaś, nie Twoja wina.
Mama miała przy sobie bliskich, a Ty byłaś przy niej duchem.
Minął miesiąc, to wszystko wydaje się takie nierealne. Wciąż mam wrażenie, jakby mama tylko gdzieś wyjechała, a nie naprawdę odeszła.
Przez ostatni tydzień do dnia śmierci kontakt z mamą był coraz gorszy. Ostatnie dwa dni już zupełnie kontaktu z nią nie było, dodatkowo pojawiło się jakieś ogromne zapalenie nogi (cała była jaskrawoczerwona i bardzo boląca). W czwartek zatrzymały się nerki, mama odeszła w piątek.
Najgorsze było to, że razem z problemami ze świadomością i pamięcią, mama zapominała np. że jest chora lub jak poważny jest jej stan. Pytała "kiedy w końcu wstanę?" albo "a jak będę musiała iść do lekarza, to jak to zrobię, skoro nie ruszam nogami?"... Ciężkie pytania, ciężkie momenty...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum