Dziękuje za wszystkie rady, ale musimy zaczekać do czwartku. Mam nadzieję, że podczas wizyty w szpitalu w Heidelbergu chociaż przedstawią nam zarys przyszłego leczenia.
Już jutro będę razem z nią. Boję się trochę, że nie będę w stanie jej pomóc tak jak by ona tego chciała.
Przerażają nas te wielkie guzy w wątrobie. Niestety nie da się ich wyciąć, bo są rozsiane po całej wątrobie.
1. z przygotowaniem do walki możecie pracować w takim razie już teraz , jest czas na psychiczne wzmocnienie - co będzie we czwartek, okaże się we czwartek, a teraz małymi krokami się wzmacniajcie; pomyśl, co Was najbardziej cieszyło jak byłyście małe, co Wam dostarczało najwięcej radości, co sprawiało że śmiałyście się do utraty tchu ?
2. Załamana, czasem sobie myślę, że nowotwór to taki nagi potwór w skarpetkach w bałwany , czasem myślę o nim jak o silnej, bądź co bądź ale jednak skończonej, policzalnej armii wroga - to przeciwnik, którego taktykę da się poznać, trzeba wierzyć w zwycięstwo, znając swoją sytuację, choćby bardzo trudną.
Ja jutro idę po wsparcie psychologiczne. Czerniak to trudny i wymagający wróg, na wielu płaszczyznach.
Jestem już spakowana. Przed 21 powinnam zobaczyć siostrę.
Boję się trochę ale wiem, że dam radę. Pewnie bez płaczu się nie obędzie, zwłaszcza jak zobaczę mojego siostrzeńca.
Przez ostatni tydzień nikt z moich znajomych nawet nie zapytał jak się trzymam.
Ludzie boją się choroby, śmierci i nie chcą mieć z nią nic wspólnego.
Ja ciągle wierzę, że siostra jeszcze trochę z nami zostanie. Ostatnio śnią mi się miejsca lub osoby z nią związane. Nie mam już koszmarów, których nie zapomnę już pewnie do końca życia.
Będę pisać w miarę możliwości. Mam nadzieję, że pozytywne wiadomości.
Trzymam za Was wszystkich kciuki za chorych oraz ich rodziny i przyjaciół. Trochę to banalnie brzmi w obliczu tak wielkiej choroby, ale trudno czasami znaleźć odpowiednie słowa.
Trzymam kciuki za Was, za leczenie, nie poddawajcie się. Macie siebie i to też jest bardzo ważne, bo są osoby, które nie maja wsparcia bliskich.
Pozdrawiam Was
_________________ “Dream as if you'll live forever, live as if you'll die today.”
James Dean
A ja dziewczyno powiem, tak-płacz. Nie kryj emocji, płaczcie obie, będzie Wam lżej. Wiem co piszę.
Z tego potoku łez zacznie się, ukazania uczuć Was łączących wyniknie siłą ta która jest w Tobie a myślę, że u siostry również. Bo choćby nie wiem jak źle było, człowiek na samym dnie swego jestestwa ma drobinę nadziei i powinien ją pielęgnować by czerpać z niej siłę!
Pozdrawiam
obertas
PS.
Sam chciałbym czasem popłakać. Jakoś.... nie mogę i źle mi z tym bo tłumienie emocji niczego dobrego nie przynosi.
Pisze do Was z deszczowych Niemiec.
Jestesmy po rozmowie, a nawet kilku. Omowiona kazda ewentualnosc.
Siostra martwi sie najbardziej o dziecko i na ten temat rozmowa jest najtrudniejsza.
Zaraz idziemy na spacer.Jutro wizyta w szpitalu.
Trzymajcie kciuki.
Mam nadzieje, ze beda leczyc. Ja jakby co oszczedzam watrobe w razie potrzeby przeszczepu
Jestesmy po wizycie. Coz wielkich nadziei na zycie nie dali, wrecz przeciwnie.
Zeby w ogole leczyc trzeba wyciac guza z mozgu. Nie wiadomo czy sie podejma, 12 lulego ma zadecydowac konsylium. Watroby nie da sie zooperowac guzy sa za duze. Bez leczenia daja maksymalnie 6 miesiecy, z leczeniem moze rok lub dwa. Moze byc tak, ze immuterapia wykonczy siostre. Jezeli nie zooperuja mozgu to nic nie da sie zrobic, jezeli zooperuja to mozliwe ze wprowadza immunoterapie i tak to wiemy tylko tyle, ze czasu malo.
Serce peka, trzeba powiedziec rodzicom. Boje sie, jej dziecko nie przyjmuje tego wszystkiego do wiadomosci.
Siostra nie chce sie leczyc, twierdzi ze chce przezyc nawet te 4 miesiace ale pelnia zycia bez operacji, bez leczenia.
Ja umieram ze strachu, ze bedzie cierpiala zarowno z leczeniem jak i bez niego.
Nie wiem, czlowiek nie jest w stanie tego ogarnac.
1. dobrze, że znacie fakty,
2. czas powiedzieć Rodzicom,
3. potrzebujesz Załamana wsparcia dla synka Twojej Siostry w postaci psychologa i psychoonkologa dla Siostry,
4. moja prośba: proszę, postaraj się ze wszystkich swoich sił nastawić myślenie swojej Siostry na 'krótkie zadania' - nie myślcie o dalekiej przyszłości, ani w perspektywie 4 miesięcy, ani 6 ani roku ani pół, proszę spróbuj i uwierz, to daje dobre rezultaty ,
jak coś, jestem, bo to jest walka, kiedy postanowicie, że chcecie wyboksować dziada z ringu, dajcie znać , wesprę
Witaj Załamana.Nalegajcie na operacje mózgu,mojego męża też tak zdiagnozowali ale ja szukałam lekarza,który zoperuje.Znalazłam w Bydgoszczy w Szpitalu im.Jurasza wspaniałych lekarzy którzy operują mózg nowatorskimi metodami.Mąż był operowany w kwietniu,lekarze uprzedzali o długim pobycie w szpitalu po operacji a potem miała być długa rehabilitacja.Ku zaskoczeniu wszystkich mąż już na drugi dzień po operacji został przeniesiony na normalny oddział a na trzeci dzień sam chodził.Po 5 dniowym pobycie został wypisany do domu i nie wymagał rehabilitacji.Nie zawsze sprawdza się to co mówią lekarze,dużo zależy od nastawienia pacjenta.Dużo też zależy od ciebie,musisz pokazać siostrze,że jesteś silna i gotowa do walki-za Nią i za Siebie,to doda jej sił.Żadnych łez przy niej,wiem,że to trudne ale tak trzeba.Nie poddawaj się,jeśli trzeba przywieś ja do Polski,tu też są wspaniali lekarze.Zawsze tu jestem,jeśli tylko będziesz potrzebowała jakiejkolwiek pomocy.Walcz kochana.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum