Ja mam zwłókniały węzeł chłonny pod pachą. Nawet o nim nie wiedziałam bo go nie wyczuwam. Dowiedziałam się o nim przy okazji gdy wykonywałam usg piersi. Po roku powtórzyłam badanie i on nadal jest zwłókniały i ma te same wymiary.
Myszko, z badaniami też nie można przesadzać. Po co "męczyć" tak te węzły? Badanie USG to też jakaś ingerencja, nie taka jak RTG, ale zawsze...
Jeśli nic nie wyczuwasz "na macanego" co jakiś czas to myślę, że raz na pół roku w zupełności wystarczy...
_________________ To co nas nie zabije- czyni nas silniejszymi.
No wlasnie nic wiecej oprocz tego nieszczesnego wezelka nie wyczuwam.Ale martwie sie czy sie nie powieksza i dlatego go ciagle kontroluje.Wiem ze czasami przesadzam, ale moj spokoj jest cenniejszy niz niepewnosc.Zdaje sobie z tego sprawe ,ze czestymi badaniami nie uchronie sie od choroby.Ale ten strach bardzo gleboko siedzi w glowie i nie zabardzo wiem jak go sie pozbyc!!
Dzis mija rok jak wiem o tym swinstwie.Gdy cofam sie myslami wstecz do tamtego dnia to w glowie byly czarne mysli i pytanie ile mi zostalo.Dzis troszke spokojniej do tego podchodze ,ale strach siedzi gleboko w glowie.Dziekuje wszystkim za slowa otuchy i wsparcia!!!
Myszko, masz to juz za sobą
Dbaj o siebie ,oglądaj skórę regularnie, byłaś czujna udało sie gada wyciąć na czas więcej i lepiej nie mogłaś zrobić.Pozdrawiam
myszka,
Gratulacje, ciąża to zawsze cudowna wiadomość
W przypadku tak "cienkiego" czerniaka 0,3mm komponent in-situ zaleca się maksymalnie roczne kontrole. (W niektórych krajach jedynym postępowaniem jest wycięcie z marginesem).
Nie wiem jak jest to w Twoim przypadku, gdyż często postępowanie jest dobierane indywidualnie. Ale teoretycznie jesteś już wyleczona. Rok minął. Lekarze zalecają planowanie ciąży najczęściej w takich przypadkach 2 lata po diagnozie, jednak jest to takie bardziej "dmuchanie na zimne".
Nic nie stoi na przeszkodzie zatem abyś nie mogła cieszyć się tą ciąża a mętlik w głowie jeszcze Cię pomęczy to w dużej mierze sprawka hormonów.
Wiem jak bardzo przeżywasz chorobę mamy. Będziesz musiała nauczyć jakoś rozładowywać stres . Polecam bardzo jogę idealna też dla kobiet w ciąży ewentualnie pomoc psychologa tak abyś mogła przebrnąć przez leczenie mamusi jak najmniej się stresując,bo zapewne stresu całkowicie nie wyeliminujesz.
A babci na pewno będzie to olbrzymia motywacja do walki. Babcie dla wnucząt są wstanie zrobić dosłownie wszystko!. Jeszcze raz gratuluje.
Oczywiscie ze odbieram to jako dobry znak.Czuje sie dosc dobrze tylko typowe dolegliwosci ciazowe mnie dopadaja.Chcialam nawet swoja wizyte kontrolna u onkologa przyspieszyc ,ale moj lekarz prowadzacy stwierdzil ze nie ma takiej potrzeby.Oby tak dalej!
Od tygodnia zauwazylam ze obok malutkiego pieprzyka tak doslownie z jednej strony zaczerwienilo sie.Pobieglam do dermatologa i dostalam masc.Najprawdopodobniej stan zapalny.Smaruje juz prawie tydzien ale nadal czrwone.Dermatolog kazala mi przyjsc za okolo 3 tygodnie.Ja oczywiscie martwie sie czy to nie czerniak.Jak dlugo goi sie stan zapalny?
Stan zapalny powinien zauważalnie ustępować już po kilku dniach właściwie dobranej terapii.
Jeśli po tygodniu, najdalej dwóch nie widać poprawy, to uważam, że jest to powód do konsultacji lekarskiej.
O cechach zmian znamion skórnych, jakie powinny budzić podejrzenie, możesz przeczytać np. w tym artykule.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Bylam dzis u onkologa co prawda nie u swojego ,ale sprawdzil tego pieprzyka ktory mnie niepokoil i stwierdzil ze wszystko ok i nie czym sie martwic.Co prawda zaczerwienienie troszke zbladlo.Powiedzial mi ze sama sie nakrecam.Ale po tym wszystkim co przeszlam nie da sie nie nakrecac!!
Jestem po wizycie u mojego profesora.Posprawdzal wszystkie znamiona,zbadal wezly i powiedzial ze wszystko ok.Na nastepna wizyte mam przyjechac po porodzie marzec, kwiecien.Mysle ze bedzie wszystko ok.Chociaz ze mnie straszna panikara i cholernie wszystkiego boje sie, a kazdy bol przypisuje czerniakowi.Mysle ze tak juz zostanie na zawsze!
Dwa tygodnie temu urodzilam zdrowego synka.Dzis odebralam wynik lozyska wszystko ok.Zrobilam rowniez usg j.brzusznej,wezlow i blizny tez ok.Natomiast martwi mnie wynik rtg pluc poniewaz mam jutro jeszcze raz powtorzyc poniewaz cos sie lekarzowi nie podoba.Mam nadzieje ze wszystko bedzie dobrze.Trzymajcie kciuki.
Dziekuje Wam wszystkim za mile slowa.Ale jestem bardzo zestresowana poniedzialkowym badaniem.Moja glowa miotaja rozne mysli ale skoro nie mialam zadnej infekcji to pewnie przerzut bo coz innego.Chociaz czy w takim stopniu zaawansowania odrazu przerzut na pluca!
Myszko!Czytajac Twoja historie widze siebie, jak w odbiciu lustrzanym: ten ciagly lek, gdy cos zaboli, te czeste wizytyi badania lekarskie. Nawet - tak jak Ty - szukalam pomocy u psychologa. Wszystko bez rezulatu, choc wnet mija 5 lat odkad wiem, ze mam (mialam?) czerniaka. Nawet stopien zaawansowania jest bardzo podobny do Twojego - u mnie Breslow 0,35, ClarkII.
Zachodze tylko w glowe, skad u Ciebie Clark II jest uznany za "in situ"? Wedlug mojej wiedzy "in situ", to zmiany nie przekraczajace warstwy naskorka, czyli Clark I, natomiast Clark II to zmiany siegajace gornych czesci warstwy brodawkowatej naskorka, a wiec juz nie "in situ".
Wytlumacz mi to prosze. Pozdrawiam serdecznie i zycze Tobie i sobie bysmy w koncu mogly zaczc normalnie zyc.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum