Witajcie,
Jak wspominałem, jesteśmy już po operacji wycięcia pachowych węzłów chłonnych i czekamy na wyniki badań histopatologicznych. Po zabiegu, prof. Rutkowski stwierdził, że widoczna zmiana była tylko w jednym węźle chłonnym, usytuowanym w samym środku skupiska. Trzymamy się zatem tej informacji i wierzymy, że udało nam się w porę interweniować. Teraz Żona jest słaba, choć uparta w rehabilitacji
Chciałem jednak przede wszystkim podzielić się z Wami odczuciami na temat samej Kliniki Nowotworów Tkanek Miękkich i Czerniaków.
W zdecydowanej większości personel jest zadziwiający! Empatia i szacunek dla chorych, niewymuszany uśmiech zaraża pacjentów i dodaje im otuchy. Do wszystkich chorych pielęgniarki zwracają się po imieniu przełamując wszelkie bariery i budując wrażenie, że jest się wśród swoich. Bardzo im za to dziękuję, bo to niezwykle istotne.
W poniedziałek idziemy do prof. Rutkowskiego. Zapewne wyników histo jeszcze nie będzie, ale chcę sobie przygotować listę wszystkich pytań, żeby niczego nie zapomnieć. No i być może zaplanujemy jakieś dalsze kroki.
Dam Wam oczywiście znać. Tymczasem wszystkich bardzo serdecznie pozdrawiam i dziękuję za wsparcie i modlitwy. Proszę jednak o więcej, bo to nie koniec naszej walki.
Czytam teraz dużo o psychoonkologii i o tym, jak bardzo "głowa" jest ważna w leczeniu.
Śmiejemy się, że Pan Bóg chce nas po równo podzielić chorobami, bo ja zaczynam leczenie w poniedziałek. Ale sobą się w ogóle nie martwię - Żona jest najważniejszą dla mnie istotą na ziemi.
Trzymajcie się i życzę Wam cudownego weekendu i żeby opatrzność zdjęła Wam ciężar z barków przynajmniej na dwa dni. Żróbcie coś specjalnie tylko dla siebie, spędźcie czas po swojemu - EGOISTCZNIE - jeśli macie taką zachciankę