U nas znów, jak zwykle, cuda i dziwy.
Babcia miała przesunięty termin VI (ostatniego) cyklu chemii na wczoraj, czyli na 11.05. Przesunięcie wynikało z kiepskich wyników morfologii. Wczoraj wyniki były w miarę ok i babcię przyjęto, ALE nie był jej lekarza prowadzącego. Niby miał się nią zająć jakiś inny lekarz, ale coś nie bardzo mu to wyszło, bo babcia owszem, łóżko dostała, ale żadnej chemii ani nic, zero jakiegokolwiek zainteresowania. Swoją drogą, sama też nie poszła i nie zażądała jakiejś opieki
No ale stało się.
Dzisiaj lekarka prowadząca już obecna. Babcia mówi, że strasznie drętwieją jej ręce i nogi, lekarka myśli, myśli i stwierdza, że jednak tej chemii dzisiaj nie dadzą i już w ogóle zakończą I linię na pięciu cyklach PE, bo ona się boi, że jak da VI cykl to babcia może przestać chodzić albo co.
I teraz najlepsze: lekarka stwierdziła, że jak będą wyniki TK klatki (ok. końca maja mamy termin), to prawdopodobnie wyśle babcię na radioterapię.
Czy ta radioterapia ma jakikolwiek sens? Po co w ogóle o niej wspomina przed kontrolnym TK, gdzie osobiście nie spodziewam się czegokolwiek lepszego niż stabilizacja, a i w to wątpię? Czy nie jest tak, że przy DRP i to LD stosuje się jedynie jednoczesną chemioradioterapię, a przy chemii paliatywnej jak tutaj kończy się na PE w I linii i kontroluje stan TK, wdrażając w razie czego ponownie PE, II linię jako CAV albo topotekan w monoterapii?
Chwilowo nie ma żadnych objawów wskazujących, żeby oddychanie było utrudnione, żeby działo się cokolwiek złego (poza tym, że babcia jest zwyczajnie słaba, ale bez przerwy leży i to bynajmniej nie z choroby, tylko z lenistwa i tego, że uwielbia, kiedy wszyscy wokół niej skaczą a ona może sobie poleżeć i nic nie robić). Nie wygląda mi to więc na radioterapię paliatywną w celu zmniejszenia objawów negatywnych zwiększania się masy guza czy naciekania na określone struktury.
W zaleceniach PGRP znalazłam taki fragment:
"
Mniej korzystne jest rozpoczęcie napromieniania po zakończeniu chemioterapii, która przyniosła obiektywną odpowiedź; metodę tę powinno się stosować tylko w sytuacji, kiedy niemożliwa jest równoczesna chemioradioterapia."
za: Drobnokomórkowy rak płuca - zalecenia diagnostyczno-terapeutyczne Polskiej Grupy Raka Płuc
Chemioradioterapia była (przynajmniej wg mnie) niemożliwa z racji wieku czy schorzeń współistniejących, DSS wspominała też chyba, że zmiany były zbyt rozległe, żeby je objąć naświetlaniem.
Czy na podstawie ostatniego wyniku TK (z lutego) można podejrzewać, że zmiany zmniejszyły się na tyle, aby można je już było naświetlać? Czy radioterapia nie będzie zbyt obciążająca w tym wieku, przy POCHP i innych schorzeniach? Czy minusy nie przeważają nad plusami?
Wszystko to są informacje uzyskane od mamy, która ma je od babci, która to gadała z lekarką w szpitalu. Dzisiaj mama będzie u lekarki na wizycie i poprosiłam, żeby zapytała ją o co dokładnie chodzi z tą radioterapią, ma sobie wszystko dokładnie zapisywać, więc kiedy tylko będę wiedzieć coś więcej, to dam znać na forum.
Ale na chwilę obecną, wszystko wygląda mi co najmniej dziwnie