Irenko.
Jak już rozmawiamy szczerze, to pragnę Ci rzec, że -niestety!- Twoja historia choroby woła o tzw. 'pomstę do nieba'.
Pierwszy zabieg prawdopodobnie nie był przeprowadzony 'zgodnie ze sztuką' w onkologii i podejrzewam, że nie przeprowadzono śródoperacyjnie badań histpat, które zadecydowałyby o poszerzeniu zakresu zabiegu.
Następnie nie przekierowano Cię natychmiast pod opiekę onkologa, który miałby możliwość zorganizowania pilnej reoperacji.
CO w Bielsku nie powinno Cię odsyłać na chirurgię ogólną, jednak to być może wynika z jakichś przyczyn organizacyjnych (co nie znaczy, że jest właściwe). Oczekiwanie na badania obrazowe tygodniami/miesiącami gdy ma się do czynienia z agresywnym mięsakiem a w grę wchodzi poszerzenie zakresu poprzedniego zabiegu brzmi jak absurd.
To wszystko jest dosłownie na głowie postawione!
Najistotniejsze jest teraz byś wiedziała jak powinno wyglądać prawidłowe leczenie/opieka nad pacjentem z resekcyjnym guzem
dermatofibrosarcoma i byś nie miała wątpliwości, że masz prawo domagać się pomocy od profesjonalistów w tym zakresie.
Mięsaka położonego śródmięśniowo nie może wycinać chirurg, który na co dzień operuje zapalenie wyrostka! Ten ostatni bowiem jest -owszem- prawdopodobnie dobrym specjalistą i lekarzem wszystkim bardzo potrzebnym, ale nie mającym kwalifikacji i sprzętu do leczenia tak specjalistycznego jak chirurgia mięsaków!
Nie bez przyczyny podaje się w onkologii
najważniejsze czynniki mające wpływ na wyniki leczenia onkologicznego - są nimi:
- czynniki związane z pacjentem (stan ogólny, wiek, choroby współistniejące)
- czynniki związane z guzem (rodzaj histologiczny, zaawansowanie choroby)
- czynniki związane z leczeniem (doświadczenie ośrodka leczącego dany typ nowotworu)
Od czynnika "
c" zależy w tej chwili nie tylko Twoje zdrowie, ale i życie.
Poniżej jedno z najnowszych źródeł zawierające wytyczne w leczeniu
dermatofibrosarcoma - artykuł z bieżącego roku. Gdybyś potrzebowała jakichkolwiek objaśnień lub pomocy w zrozumieniu jakichś kwestii z treści artykułu - pisz, jesteśmy.
Strony zmieniasz za pomocą granatowych strzałek w lewym górnym rogu artykułu.
Możesz artykuł również pobrać (załączam go też jako .pdf) i sobie wydrukować.
A propos MRI - ja również cierpię na klaustrofobię. Miałam MRI głowy dwa razy.
Polecam zorganizowanie wcześniej leku uspokajającego - w wyborze może dopomóc lekarz rodzinny - ja akurat za każdym razem otrzymałam
relanium (działało nasennie i zobojętniało).
Poza tym skuteczne jest zamknięcie oczu przed wjazdem do maszyny i NIE OTWIERANIE ich przez cały okres badania (może to być nawet 40 min.). Pod żadnym pozorem!
Na klaustrofobię wpływają czynniki wzrokowe. Inne w badaniu MRI nie występują - powietrza jest dosyć i jest rześkie (działa odpowiedni klimatyzator - będzie nawet w środku chłodno, daj się więc przykryć kocykiem przed rozpoczęciem badania). Do rączki otrzymasz 'przycisk', z zapewnieniem że gdy go naciśniesz - badanie zostanie przerwane. Będzie więc ten komfort psychiczny, że panujesz nad sytuacją.
Zamknij oczy 'przed' i w trakcie badania nie myśl o nim, tylko rozmyślaj sobie o różnych sprawach. Wyznacz sobie może wcześniej jakąś sprawę do przemyślenia
O drzemkę nie będzie łatwo, bo niestety MRI w trakcie .. hałasuje
(coś w stylu muzyki techno..
)
Dasz radę.
To tylko badanie - Twoim największym przeciwnikiem jest nowotwór, a to badanie to jeden ze sposobów walki z nim.
pozdrawiam ciepło.