Witaj.
marzusieńka ma bardzo dużo racji. HD to ogromna pomoc, nie tylko w zakresie leków
czy opieki nad chorym ale też odpowiedni sprzęt, który wypożyczą.
Na taką wizytę domową przyjeżdza lekarz na zmianę z pielęgniarką,
taka wizyta nie trwa 10 min jak w poradni tylko tyle ile wymaga tego dany pacjęt,
zawsze można z nimi wszystko przegadać , służą radą.
Są tam też psychologowie, którzy pomogą z depresją.
Ja z autopsji wiem ze były to bardzo miłe wizyty, moja mama zawsze po takim spotkaniu
z lekarzem czy pielęgniarką z HD nabierała woli walki .
Były to naprawdę cudowne odwiedziny nawet z ciastem i herbatką. w takiej atmosferze łatwiej się rozmawia o wszystkim.
Lekarz hospicyjny ma bardzo duże doświadczenie bo wciąż obcuje z ludzmi terminalnie chorymi.
Przemyśl więc zaproszenie do waszego domu HD.
To naprawdę świetne rozwiązanie, nikomu i niczemu nie szkodzące.
Pozdrawiam ciepło.
_________________ Już razem: 30.05.2016, 07.11.2018.
Zawsze ze mną !
Mój tata nie wiedział, że przychodzi do niego HD. Do końca żył ze świadomością, że to "prywatna przychodnia". Podejrzewam, że zareagowałby podobnie jak Twój.
Wiem, że HD to nic złego, ale nie próbowałam nawet ojca prostować, w głowie już miał zakodowane HD= nic dobrego, a szkoda;/.
Rozumiem Cie, czas bezsilności. Będzie jeszcze gorzej, ale nabierzesz tyle sił, że dasz radę!
Pozdrawiam :*
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
etm35 tato jest zmęczony chorobą i leczeniem, może stracił zaufanie bo nie widzi szybkich efektów. Jemu samemu napewno jest ciężko wszystko ogarnąć. To niełatwe.
Cytat:
Ja widzę,że ma do mnie straszne pretensje.
Natomiast nie wierzę by miał pretensje do ciebie, po prostu rzeczywistość odbiega niestety od tego co sobie myślał i ma żal do całego świata. Tak bywa.
Cytat:
Zresztą sama nie mogę sobie wybaczyć swoich błędnych decyzji
Takie myślenie do niczego nie prowadzi. Decyzję podejmowałaś w danym momencie mając taki a nie inny stan informacji i napewno była ona najlepsza z możliwych. Ocenianie jej dziś gdy stan twojej wiedzy jest zupełnie inny nie ma sensu a tylko was stresuje.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Tu nie ma dobrych ani zlych decyzji. Sa najlepsze na ten moment, na stan Twojej wiedzy no i przede wszystkim mozliwosci. Nie daj sobie wmowic, ze zle zrobilas bo to nie prawda. Kochasz Tate i stajesz na rzesach zeby mu pomóc. Nie oczekuj niestety wdziecznosci. Jesli zle sie czuje i cos Go boli, a najwyrazniej skoro bierze apap to tak jest, to zwyczajnie nie jest soba. Ta choroba potrafi aniola wyprowadzic z rownowagi. A mezczyzni ze zwyczajnym katarem potrafia byc bardzo uciazliwi. Rob swoje, badz przy tacie, wspieraj mame. Nie uzdrowisz cudownie Taty. Moze to okrutne, ale chyba kazdy z nas mial zludna co prawda nadzieje, ale jednak, ze mimo wszystko da sie pokonac chorobe, ze badania kliniczne, ze super lekarze, ze chemia zadziala lepiej, ze nie pojawia sie przerzuty. Tata zwyczajnie sobie nie radzi ze swoimi lekami. Boi sie pewnie, ze nie ma kontroli nad choroba. Nie ma sie temu co dziwic. Moze porozmawiaj jednak z psychologiem. Nie zadreczaj sie wyrzutami sumienia. Ostatecznie Twoje zdrowie tez jest bardzo wazne, pomysl o tym. A Taty zachowanie nie jest wymierzone w Ciebie. Moja Mama przy przerzutach do watroby brala juz spore dawki morfiny i byla podlaczona pod tlen. Mega dzielnie wszystko znosila, ale bol powodowal rozdraznienie, chocby o to, ze za wolno pomagam jej zalozyc bluzke. I tez mimo, ze wiedzialam, ze jest zle nie potrafilam wykrzesac z siebie jeszcze wiecej cierpliwosci. Doskonale Cie rozumiem. Pozdrawiam.
Jak bardzo boli to ja bym wezwał pogotowie.
A przynajmniej próbował ich przekonać, żeby przyjechali.
[ Dodano: 2017-04-14, 17:30 ]
Czytam Twój wątek. Jest mi bardzo bliska Twoja relacja z Tatą. Ja tak miałem do końca z mamą.
Jak bym miał coś doradzić - rób swoje. Ale też myśl o sobie.
Robisz kawał dobrej i ciężkiej roboty.
_________________ Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. – (Aureliusz Augustyn z Hippony)
Tato przed wizytą HD "uciekł" z domu i odnalazłam go dopiero po kilku godzinach u kolegi.Ja już nie mam do niego siły.Ja poruszyłam niebo i ziemię żeby przyjechali a on powiedział żeby go lekarz w d... pocałował,mało nie pobił próbującej go zatrzymać mamy i poszedł.Ja z uwagi na dwójkę małych dzieci w domu nie dałam rady przyjść wcześniej,ale z drugiej strony nawet nie przypuszczałam że wywinie taki numer. Oczywiście z wizyty nici. Jutro mamy jechać na torakochirurgie,na dwa auta,tata z kuzynem,żeby miał komfort jazdy a ja z mężem i dziećmi drugim autem,ale też nie wiem czy tata nie oznajmi jutro że nie jedzie.Z jego samopoczuciem też do końca nie wiem jak jest,podobno rano wył z bólu,a po chwili sobie poszedł,jeszcze wdrapał się na 2 piętro.Ja już padam od miesięcy wszystko kręci się wokół choroby taty,a on to ma gdzieś.Mąż zwolnił się z pracy żeby poprowadzić jego firmę,ja biorę urlop non stop,dzieci ciągamy wszędzie ze sobą,nie mam kompletnie dla nich czasu a on mi odstawia takie numery.
Fajnie sie mówi, ale nie moze byc tak, że zmieniacie swoje życie o 180 stopni (chyba, ze jest Wam to na ręke).
Moze lepiej odczekać. Jak juz bedzie bolało czesciej to moze tata sie zdecyduje na HD. Tylko czy HD bedzie na Was czekało?:/.
Raz na radioterapii w Krk usłyszeliśmy od pewnej "pańci", że ona powinna być przyjeta poza kolejnością bo leczy się onkologicznie.
Mniej więcej 20 osób padło ze śmiechu.
Etm dbaj o siebie!!!
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
Hmm, mimo, ze Tato dorosly to nie zawsze podejmuje najlepsze decyzje. Ale to zawsze sa Jego decyzje i ma do nich prawo. Nie wiadomo jak my bysmy sie w takiej sytuacji zachowaly. To ogromny stres dla Taty. Miejmy nadzieje, ze nie zdezerteruje znow. Moze boi sie, ze ktos mu bez ogrodek powie, ze nie ma nadziei? To bardzo trudny czas, i wspolczuje serdecznie. Tez z siostra mialysmy male dzieci i na zmiane zajmowalysmy sie Mama. Wiem ile to wymaga sily, kombinacji i stawania na uszach ale jak juz pisalam dasz rade. Zrob cos dla siebie. Moze po wizycie dzisiejszej wygospodaruj troszke czasu na wlasna przyjemnosc, moze z dziecmi, z mezem? Sciskam za Was kciuki.
Nie było problemu,ale o odpoczynku mowy nie ma.My tu jesteśmy z mężem i dziećmi,pogoda okropna,śniegu po pas.Ja zrywam się skoro świt i pędzę do szpitala i tak 3 razy dziennie,a dzieciaki się nudzą.Jeszcze mamy sąsiadów imprezowiczow więc ledwo żyję
Dziękuję,a powiedzcie proszę czy już w tej ostatniej fazie choroby Waszych bliskich prowadziliście w miarę normalny tryb życia?Chodzi mi o pracę,własny dom i rodzinę?
etm35,
Moje wszystko kręciło się wokół taty.
Pomimo, że była mama to czułam sie odpowiedzialna za niego.
Za porada Madzi70 wsielam 2 tygodnie opieki nad rodzicem.
To nie był normalny tryb. Ja zaniedbałam w sumie wszystko, ale warto było i nie żałuję.
Pozdrawiam!. Trzymaj się:*
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum