1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
fiksacja onkologiczna
Autor Wiadomość
blatka 


Dołączyła: 13 Lis 2009
Posty: 172
Skąd: Grodzisk Maz.
Pomogła: 22 razy

 #16  Wysłany: 2009-11-16, 15:20  


Edi :) piękne podejście do życia tylko pozazdrościć odwagi a przede wszystkim wiary.
Nie jestem aż takim smutasem i umiem walczyć z przeciwnościam losu, czego dowodem jest fakt, że jeszcze normalnie funkcjonuje :mrgreen: po wszystkich swoich życiowych przejściach. Jednak wiadomość, że znów mam zmagać się z tym cholerstwem i strach w oczach Taty, który dla wszystkich jest bohaterem, to jakoś tak ... brak słów.
Muszę się z tym poukładać a wtedy jak już schowam urazy, ból, strach to otworzę szufladkę z napisem spokój, a potem następną - radość i na koniec szczęście ...
 
maganana 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 12 Kwi 2009
Posty: 241
Skąd: Bytom
Pomogła: 39 razy

 #17  Wysłany: 2009-11-16, 20:07  


to edi czekam na cynk jak będziesz się wybierała na śląsk ;)wstawię wodę na kawusie, myślę że do tego czasu to będę już w Zabrzu mieszkała.

przytulam
_________________
Pozdrawiam
Marzena
 
 
edi
[konto usunięte]



Posty: 0

 #18  Wysłany: 2009-11-17, 09:11  


Marzenka na razie nie planuję wizyty ale wiesz jak to jest-nie znane są wyroki Boskie :) :):)
Jak tylko bedę się wybierała to napiszę do Ciebie :)
 
krysiekn 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 16 Paź 2009
Posty: 315
Pomogła: 56 razy

 #19  Wysłany: 2009-11-17, 21:26  


Edi super, tylko tak trzymać :brav: . To że czekasz z tarczycą trochę niepokoi.
Jesteś silną i naprawdę (zdjęcia pokazują) piękna kobietą, a problemy które są efektem operacji zewnętrznie zupełnie niewidoczne.
Dziewczyny tylko przykład z niej brać. Zdrowa osoba oczywiście powinna się kontrolować, ale nigdy popadać w paranoję.


edi napisał/a:

Czy choroba jest dobrem? Nie. Jest złem. Sama w sobie nie ma żadnego pozytywnego sensu. I zrozumiałe, że rozmiar tego zła, powikłań, ubytków, itp. jest różny i dalej - działa na osoby o różnej sile psychicznej. W związku z tym niedawanie rady i załamywanie się, a także dawanie rady i niezałamywanie się są zrozumiałe. Lepiej byłoby nie dodawać sobie żalu czy stresu, nie odejmować sobie jeszcze więcej zdrowia. Ale zbierać, przyjmować, kontemplować wszelkie dobre rzeczy, m.in. przewartościowanie, nabranie większej wrażliwości, rodzinę, jeśli ktoś ją ma i jeśli mu się w niej układa, przyjaciół, jeśli ktoś ich ma (albo chociaż jednego), pozostałą część zdrowia i pozostałe możliwości, piękno przyrody, jeśli się jest jeszcze na nie wrażliwy, muzykę, jeśli ktoś ją czuje, itp. itd.
I może jeszcze (oczywiście nie na siłę) jeśli ładowanie się dobrymi rzeczami na tyle wzmacnia, że możesz dawać coś dobrego innym, to dawaj.



Zgadzam się z Tobą, trzeba po prostu żyć i nie dać się zwariować.

Ciosów też trochę zerwałam, między 4 a 9 tym rokiem życia straciłam dziadka (prostata), tatę (jelito) a następnie babcię (tutaj był wylew). Jeden dom, różne choroby, a babcię która mnie wychowywała ja znalazłam umierającą. Wiadomo dziecko odbiera śmierć inaczej, ale np. bardzo długo mama wmawiała mi że dzieci nie chorują na raka. Obecnie naprawdę spokojnie do wszystkiego podchodzę, tylko muszę być doinformowana. Może po tych paru kopniakach od życia po prostu się uodporniłam.
Po operacji jelita usłyszałam od pani dr. że będą dni gdy: "będzie pani w ubikacji płakała", nie płaczę, gdy jest źle (teraz znacznie rzadziej) to raczej zaklnę -trochę wstyd ale cóż. Cieszę się, że nie spędzam w toalecie jak początkowo 4-5 godzin na dobę, jeden z małych sukcesów, kolejny, że nie mam stomii.
Właściwie poza kontrolowaniem się nic nie mogę zmienić, więc żyję na ile potrafię zupełnie normalnie: dom, rodzina, praca.
Zresztą jestem już na plus; gdy usunięto mi tarczycę prosiłam Boga o to, żebym dostała jeszcze czas gdzieś do 40-dziestki na odchowanie dziecka (mam prwie 44l). Wprawdzie prosiłam też, że gdyby coś takiego zaplanował dla mojego syna, to już ja wolę kolejnego raka dla siebie. Ironia losu, drugi którego miałam jest tak cholernie uwarunkowany genetycznie :?ale?:
Co będzie dalej w rękach Boga, bo nic nie mogę zrobić, może akuratnie na tym koniec, a może jeszcze tylko co: dwunastnica, macica Co będzie dalej w rękach Boga, bo nic nie mogę zrobić, może akuratnie na tym koniec, a może jeszcze, tylko co: dwunastnica, macica, pierś, ?? Zdążę czy nie, pożyjemy zobaczymy, a nerwy na pewno tu nie pomogą.
Odważyłam się napisać więcej o sobie, właśnie dzięki tobie Edi.
A za Neną powtarzam: Nie wolno sie bac. Nie wolno.

Serdecznie pozdrawiam
 
jusia 
MODERATOR



Dołączyła: 14 Mar 2009
Posty: 1959
Skąd: Poznań/Luboń
Pomogła: 326 razy


 #20  Wysłany: 2009-11-17, 22:56  


Jesteście wspaniałe!
Jak czytam,wpisy na forum chorych osób,to czuję wielki podziw i szacunek.
Mam na myśli tu wszystkich naszych chorujących .
Potraficie tak mądrze pisać,tak wspaniale swoje odczucia przekazujecie,że chcecie czy nie,wiele mnie to uczy..dziekuję...
_________________
================================
www.fundacja-onkologiczna.pl
 
 
edi
[konto usunięte]



Posty: 0

 #21  Wysłany: 2009-11-18, 10:38  


krysiekn napisał/a:
To że czekasz z tarczycą trochę niepokoi.


Kurde muszę w końcu i iść na tę operacje-guz jest już olbrzymi. Lekarz mnie udusi. Skierowanie dostałam w czerwcu 2008r...Już dwa razy miałam wyznaczony termin i wycykorzyłam :) Najzwyklej w świecie po poprzedniej operacji się boję. Nie boli mnie więc odwlekam. Cała rodzina mnie namawia ale wiem że to musi byc tylko i wyłącznie moja decyzja. Nie mogę iść na operacje bo ktoś z najbliższych to na mnie wymusi. Wtedy gdyby poszło coś nie tak-co się może zdarzyć przy każdej,nawet najkrótszej operacji-bedę miała pretensje tylko do siebie a nie obwiniała kogoś kto mnie namówił.

"Odważyłam się napisać więcej o sobie, właśnie dzięki tobie Edi"

Internet daje nam anonimowśoć ale myślę że na takich stronach jak ta napisanie o sobie czegoś więcej naprawdę dużo znaczy. Mozemy dojrzeć że nie jesteśmy sami,że oprócz choroby z którą walczymy my lub nasi najbliższi są też lub były w naszym życiu inne problemy dnia codziennego z którymi się zmagamy. Ile łatwiej jest pisać jeśli się wie dzięki zdjęciu jak wyglada inny użytkownik z forum i z jakimi problemami się zmaga/ł. To tylko takie moje zdanie.
Teraz jak idę do ubikacji to mogę sobie wyobrazić tylko jak Krysiekn się męczy i w myślach ją wspierać :) a jeszcze do wczoraj tego nie wiedziałam :)
 
awilem 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 1503
Skąd: Toruń
Pomógł: 371 razy

 #22  Wysłany: 2009-11-20, 11:52  


Ja też uważam, że strach niczemu dobremu nie służy. Paraliżuje nasze codzienne życie a to działa również źle na otoczenie. Choć zdaję sobie sprawę, że czasami o optymizm trudno ale użalaniem się nad sobą i zamartwianiem niczego nie wskóramy.
Pozdrawiam
_________________
Andrzej W.
 
krysiekn 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 16 Paź 2009
Posty: 315
Pomogła: 56 razy

 #23  Wysłany: 2009-11-20, 12:47  


edi napisał/a:


Kurde muszę w końcu i iść na tę operacje-guz jest już olbrzymi. Lekarz mnie udusi. Skierowanie dostałam w czerwcu 2008r...Już dwa razy miałam wyznaczony termin i wycykorzyłam :) Najzwyklej w świecie po poprzedniej operacji się boję. Nie boli mnie więc odwlekam.




Edi, zupełnie mnie nie dziwi Twój lęk przed kolejna operacją, szczególnie po tym co przeszłaś przy poprzedniej. Nie zmienia to jednak faktu, że gdy endokrynolog skierował na zabieg, to nic innego nie idzie z tym zrobić. Możesz mieć dosyć, ale niestety, im cholerstwo (nieważny tu hispat) większe tym gorzej usuwać, a jeszcze jak nie wiesz co to za guz? Edi ten guz jest miękki, czy twardy; zimny czy gorący??
Ja po usunięciu tarczycy nie miałam żadnych problemów (guzki były w rozmiarach 30x21mm i 17x12 mm - w obydwu płatach), chociaż sam zabieg był dosyć długi ok 5 gadzin bo z badaniem śródoperacyjnym. Wybudziłam się ok. 13stej, a wieczorem pozwolili mi na spacerek. Może gdybym miała inną kolejność operacji, też byłabym bardziej wystraszona (po usunięciu jelita w szpitalu spędziłam jeszcze 2 tyg., a pierwszy raz zwlekli mnie z łózka po 3 dobach).
Już poprzednio miałam Ci napisać, że na którymś ze zdjęć nie podobała mi się Twoja tarczyca, a później piszesz o guzie.

Serdecznie pozdrawiam

[ Dodano: 2009-11-20, 12:57 ]
edi napisał/a:


Teraz jak idę do ubikacji to mogę sobie wyobrazić tylko jak Krysiekn się męczy i w myślach ją wspierać :) a jeszcze do wczoraj tego nie wiedziałam :)


Edi, teraz nie jest już tak źle, tak długo siedziałam w ubikacji gdy miałam "złe dni" kiedyś kilka w każdym tygodniu, teraz czasami mi sie zdaża, ale nie ma porównania. Zaś do 10ciu, czy kilkunastu wizyt w toalecie idzie sie przyzwyczaić, wolę to niz stomię. :)

Jeszcze raz pozdrawiam :)
 
edi
[konto usunięte]



Posty: 0

 #24  Wysłany: 2009-11-20, 14:18  


Nie wiem czy jest twardy czy miękki,zimny czy goracy. Nie mam pojęcia. Lekarz po wykonaniu scyntygrafii a potem biopsji zadecydował ze trzeba to usunąć. Nie specjalnie w to wnikam. Jak zdobedę się na odwagę to pójdę. Na razie odwagi brak...
 
mamanel 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 28 Lut 2009
Posty: 1010
Pomogła: 180 razy

 #25  Wysłany: 2009-11-20, 18:23  


edi, krysiekn, wasze opowieści dodają wiary w to, że można się nie dać. Zazdroszczę Wam siły i podejścia do życia. Chciałabym mieć tyle wiary i siły co Wy. Pozdrawiam ciepło :)
 
matamata 


Dołączyła: 21 Lut 2010
Posty: 122
Pomogła: 4 razy

 #26  Wysłany: 2010-03-03, 21:12  


edi - święta racja - podziwiam siłę Twoją!

kurcze, widzę, że większość z Was już "zahartowana" w zmaganiu z chorobą...

Ja po raz pierwszy widzę kogoś bliskiego tak poważnie chorego :( jestem przerażona, bo nie wiem, co nas czeka... Właściwie, to nadal nie mogę uwierzyć. Jaki rak? Przecież u nas w rodzinie nie było żadnego raka. Wiem - to nie jest gwarancją, że się nie pojawi, ale... no, ale dlaczego? :(

Dlaczego te choróbska nie są zarezerwowane dla jakichś morderców, pedofilii, cwaniaków...?
 
 
agataaa 


Dołączyła: 03 Maj 2010
Posty: 1

 #27  Wysłany: 2010-05-03, 09:44  


mam 16 lat..od kiedy zmarła moja babcia na raka (około2 lata)modle się codziennie żeby wróciła,wiem że to nie możliwe ale nie moge się od tego odzwyczaić,
gdy usłysze jakieś staszne słowo (np. śmierć)musz powtórzyć "nic się nie stanie"wiecej niż 6 razy...juz mam tego dość.wgl. nie moge się na niczym skupić

ale czy to wgl. można wyleczyć? :-(
 
JaInka 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 05 Lut 2009
Posty: 437
Skąd: Milanówek
Pomogła: 150 razy

 #28  Wysłany: 2010-05-03, 09:52  


Agatko, bardzo współczuję, musisz się z tym męczyć. Warto zapisać się do Poradni Zdrowia Psychicznego - do psychologa - i opowiedzieć dokładnie, co Ciebie męczy. Im szybciej "zabierzesz się" za to, tym szybciej uda Ci się tego pozbyć.

Z dużą sympatią i współczuciem
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group